Po takim 2014 roku w grach trochę boję się 2015

Miniony już 2014 rok potwierdził obawy, które wysnuwać można było w 2013 i choć trudno nie oczekiwać tego, co przyniesie kolejny, niepokój jest co najmniej zrozumiały.

Zmiany w świecie gier są nieuniknione - to część tej branży, tak młodej i plastycznej, że przeobraża się na naszych oczach, często w ciągu miesięcy, a nawet tygodni. Jednym z oczywistych objawów ciągłych zmian jest postęp, ale o nim mówić nie będziemy. Skupmy się na tym, co w 2014 stało się normą, a wzbudza niepokój. Chodzi konkretnie o dwie tendencje, choć wymieniać je można prawdopodobnie godzinami.

Proces tworzenia gry jest na tyle złożony, że praktycznie niemożliwym jest przewidzenie, kiedy dokładnie ukończy się prace. Daty premier wybierane są często nie zgodnie z wyliczeniami (albo raczej: nie tylko zgodnie z nimi), ale też kalkulacją związaną z takimi aspektami jak promocja czy kolidowanie z innymi tytułami. Przykładowo: Nowa Duża Gra X mogła być ukończona już w czerwcu, ale rok temu, kiedy podawano datę premiery, ustalono ją na listopad. Dlaczego? Bo to idealna pora, by wydać Nową Dużą Grę - okres przedświąteczny, a w USA na dodatek Czarny Piątek i tak dalej.

Reklama

Zdarzają się też opóźnienia i nikt tu nikogo nie powinien obwiniać - najczęściej wynikają z potrzeby dalszych prac nad grą, na co zwyczajnie trzeba przystać (albo nie trzeba, o czym przekonaliśmy się niedawno - ale o tym zaraz). Bo przecież nie wydamy gry skończonej w 80%, prawda? Problem w tym, że nawet przy pełnym zrozumieniu dla opóźnień i obsuw, 2014 przyniósł ich rekordową chyba liczbę - w każdym razie na pewno wśród tak dużych tytułów, jak trzeci Wiedźmin, Dying Light czy Batman: Arkham Knight. Można tego wymieniać znacznie więcej. Dlaczego tak dużo gier zalicza obsuwy?

Bo gry jako medium robią się coraz bardziej złożone, wymagają coraz więcej pracy, a co za tym idzie - zasobów ludzkich i finansowych. Proces tworzenia gier staje się coraz bardziej złożony, a przy tym (jako że to młode medium) twórcy napotykają na drodze zupełnie nowe, nieznane dotąd problemy. Więc o ile rozumiemy opóźnienia, ciężko nie bać się, że będzie coraz gorzej, prawda? W końcu postęp zmierza w jednym kierunku, a kolejne produkcje developerów takich jak Rockstar czy Ubisoft będą kosztowały jeszcze więcej, będą bardziej złożone i tak dalej.

Więc skoro o Ubisofcie wspomnieliśmy - czasami bywa tak, że wyznaczona data premiery okazuje się nierealna. Gra nie została ukończona, wymaga mnóstwa dodatkowej pracy, ale ktoś na górze postanowił kiedyś, że seria będzie wydawana co roku i nie ma możliwości opóźnienia. Wydawca prędzej wystawi na półki sklepowe totalny bubel, niż pozwoli sobie na obsuwę. Jak już się domyśliliście, chodzi o Assassin's Creed: Unity, ale to tak naprawdę kropla w morzu podobnych przypadków. Ekstremalna kropla, to prawda, ale wymieńcie na jednym oddechu pięć dużych produkcji z 2014 roku, które po premierze nie otrzymały patcha. No właśnie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Dying Light
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy