PlayStation 4: Najlepsze nadchodzące gry w technologii VR

Na właścicieli platformy VR Sony czeka sporo nowości /AFP

​28 marca w Londynie odbył się pokaz VR. PlayStation zebrało dziennikarzy z całego świata, żeby zaprezentować im nadchodzące tytuły na ich platformę i uświadomić ludziom, że rok 2018 będzie należał do wirtualnej rzeczywistości.

Całe wydarzenie zostało podzielone na 15-minutowe części. Niektóre z nich gwarantowały nam chwilę przerwy od dynamicznych gier, ale większość pozwalała wejść za czarną kurtynę, uścisnąć dłoń dewelopera pracującego nad danym tytułem i wejść w świat, który kreował przez ostatnie lata. W ten sposób po trzech godzinach wyszliśmy bogatsi o 12 nowych doświadczeń. Chociaż większość stanowiły gry, takie jak Wipeout, Salary Man czy Dark Eclipse, znalazło się też miejsce na aplikację do malowania czy wirtualną, edukacyjną podróż po safari.

Reklama

Od tower defense aż po taktyczne shootery. PlayStation postanowiło rozpocząć drugi kwartał tego roku z pompą. Mieliśmy okazję przetestować drugą wersję ich gogli VR, sprawdzić gry, które niedługo znajdą się na tym systemie i poznać ludzi uważających tę technologię za przyszłość branży. Pozwólcie, że zabiorę Was na chwilę w świat wirtualnej rzeczywistości i opowiem o tytułach, które najbardziej przykuły moją uwagę.

Blood & Truth

Zacznę od mojego osobistego zwycięzcy tego pokazu, mrocznego FPS-a od SIE London Studios. Jak przyznali sami twórcy, zakładając na moją głowę PlayStation VR, jest to list miłosny do filmów akcji. Wszyscy fani Jamesa Bonda czy Johna Wicka wsiąkną w ten klimat od pierwszych minut i będą mocno zawiedzeni rzeczywistością, do jakiej wrócą po zdjęciu gogli. Wybuchy, zabawne one-linery, niebezpieczny Londyn i mnóstwo zwolnionego tempa.

Najbardziej cieszy jednak fakt, jak bardzo deweloperzy są świadomi możliwości PlayStation VR, które sprawiają największą frajdę. Najprostsze czynności, załatwiane w zwyczajnych FPS-ach jednym przyciskiem, takie jak przeładowanie broni, wyjęcie jej czy odrzucanie granatów, tutaj wchodzi na zupełnie inny poziom. Na początku nie mogłem się połapać, dostawałem kilka strzałów w twarz, zanim udało mi się włożyć nowy magazynek do pistoletu. Potem wszystko zaczęło wchodzić w nawyk. Po dziesięciu minutach dema, kiedy akcja nabrała tempa, a ja leciałem przez korytarz, strzelając w pełnym biegu do przeciwników, zupełnie zapomniałem, że jeszcze niedawno miałem jakieś problemy. Wszystko działo się odruchowo. Strzały, trupy padające na ziemię, odgłos pustego magazynka, przeładowanie, kolejne strzały...

VR to technologia wręcz stworzona do takich gier. Proste mechaniki, które w innych FPS-ach są dla nas chlebem powszednim, tutaj nie tylko zwiększają imersję, ale również sprawiają mnóstwo frajdy. Jeżeli reszta gry utrzyma poziom ogrywanego przeze mnie w Londynie fragmentu, widzę już oczami wyobraźni, jak niedługo w kolejce do kasy będę widywał ludzi trzymających pod pachą PlayStation VR z Blood & Truth pod pachą.

Firewall: Zero Hour

Jeżeli zamienimy bombę na laptopa, dostaniemy Counter Strike’a w świecie wirtualnej rzeczywistości. Jeden z pierwszych tytułów, który skupia się głównie na grze online. Twórcy zapowiedzieli, że będziemy mogli grać również przeciwko AI w trybie kooperacji lub jednego gracza, ale Firewall mamy kupować przede wszystkim dla multiplayera. Cel jest prosty: wejść do budynku i dostać się do laptopa. Przeszkodzić mają Wam w tym zawodnicy drużyny przeciwnej. Tryb rozgrywany jest w systemie 4v4.

Założyliśmy więc na głowę gogle, wzięliśmy w dłonie aim controllery, dołączyli do nas deweloperzy, sprawdziliśmy, czy wszystkim działają mikrofony i wkroczyliśmy do gry. Większość mechanik jest dokładnie taka, jak można było sobie wyobrażać, słysząc o online shooterze. Różne rodzaje broni, granatów, wyposażenia. Firewall to taktyczny FPS, który najszybciej przemówi zapewne do fanów Counter Strike’a czy Rainbow Six: Siege. Chodzi o znajomość mapy, o ciche przemieszczanie się po lokacji i bezpieczne sprawdzenie terenu, zanim podejmie się odważniejsze kroki.

Najbardziej interesującym rozwiązaniem jest tu kwestia rozglądania. Obok standardowego dla PS VR ruszania głową, prawy analog pozwala również obracać kamerą w prawo lub w lewo. Każdy ruch gałką przesuwa kamerę w daną stronę o 30 stopni. Na początku wzbudziło to we mnie spore zdziwienie, a kiedy spróbowałem zawrócić w miejscu, spotkałem się z delikatnymi zawrotami głowy. Na szczęście wynikało to chyba bardziej z mojego braku doświadczenia, bowiem kilka minut później lawirowałem wokół laptopa, rozglądając się po kolejnych częściach budynku w poszukiwaniu wystających głów przeciwników. Takie rozglądanie wprowadza oczywiście pewne ograniczenia i sprawia, że pojedynki 1v1 mogą wyglądać nieco inaczej niż na telewizorze i Dualshocku, ale na dłuższą metę działa to zadziwiająco dobrze.

Na dodatkowe uznanie zasługują również w tym przypadku deweloperzy, którzy byli odpowiedzialni za pokaz swojej gry. Panowie ewidentnie mają doświadczenie w grach online i wiedzą, co powinno być gotowe, żeby zagwarantować kompletne doświadczenie w Firewall. Podzieliliśmy się na grupy, do każdej z nich dołączyli deweloperzy, mogliśmy bezproblemowo komunikować się ze sobą w grze i słuchać, jak twórcy tłumaczą nam kolejne elementy rozgrywki podczas trwającego meczu.

Star Child

Margines błędu w tym przypadku tej gry jest dosyć spory. Ciężko jednak byłoby opowiedzieć o pokazie w Londynie i nie wspomnieć o tej perełce. Jedyna platformówka wśród 12 tytułów, które dany było nam testować, przyniosła nam niewiele gameplayu, ale bardzo dużo oszałamiających widoków. Nic dziwnego, że przed założeniem na głowę PSVR powiedziano nam o długości rozgrywki i zachęcono do częstego rozglądania się dookoła siebie. Star Child jest po prostu przepiękne.

Takich tytułów również potrzeba na PlayStation VR. Udostępniony nam fragment przedstawił jedynie prostą mechanikę operowania małym statkiem, żeby odblokować przejście do następnej części mapy. Dostaliśmy jednak kilka jednoznacznych sygnałów, że Star Child będzie wyjątkowym, relaksującym doświadczeniem.

The Persistence

Drodzy fani horrorów, zbliżcie się. Firesprite tworzy grę science-fiction ze sporą ilością strzelania, interesująca fabułą i elementami thrillera, które zmrożą Wam krew w żyłach. Rok 2521, akcja dzieje się na statku kosmicznym. W wyniku nieudanego eksperymentu większość załogi zostaje zamieniona w potwory i zaczyna polować na tę wciąż żyjącą część. My wcielamy się oczywiście w rolę jednego z ludzi, którzy próbują bezszelestnie poruszać się po statku, używając interesujących mechanik przedstawianych nam powoli przez kolejne fragmenty gry. Możemy strzelać, zbierać różne ulepszenia, bronić się przed atakami rywali czymś na wzór tarczy i tworzyć kolejny ekwipunek w odpowiednio przeznaczonych do tego miejscach.

Jeżeli już zaczynacie wpisywać The Persistence na waszą listę zakupów, poczekajcie jeszcze sekundę, bowiem to nie koniec. Najbardziej interesującą częścią rozgrywki jest fakt, że po śmierci dostajecie nowe życie, w nowym ciele. Zmienia się otoczenie, mapa zostaje wygenerowana od początku i zmienia się praktycznie całe wasze doświadczenie. Spotykacie przeciwników w innej kolejności, kolejne lokacje wyglądają inaczej, a nawet rzeczy, które znajdujecie po drodze pozwalają na tworzenie przedmiotów wcześniej nieużywanych.
Wszystko w klimacie horroru science-fiction, z licznymi elementami skradanki. Chodzi o to, żeby nie zostać zauważonym, po cichu pozbywać się przeciwników, a nie tworzyć kolejne bronie i wskakiwać w środek akcji niczym w Call of Duty. Ogrywany przeze mnie fragment nie sprawiał również wrażenia, że strach czy niepewność nie będą tu budowały zagrywki w stylu Outlasta. Na razie wyglądało to bardziej jak thriller, chociaż ciężko The Persistence odmówić gęstego, mrocznego klimatu.

Wyróżnienia

Na końcu dzisiejszego zestawienia znalazło się kilka mniejszych gier, które sprawiły mi zaskakująco dużo przyjemności. Wystarczy spojrzeć chociażby na Animal Force. Tytuły w stylu tower defense znudziły mi się na telefonach dobrych kilka lat temu. Tymczasem technologia VR, podobnie jak w przypadku Blood & Truth, wnosi znane mechaniki na inny poziom. Podobnie sytuacja ma się w przypadku Salary Man, gry logicznej, w której naszym zadaniem jest odpowiednie przesunięcie klocków pod głównym bohaterem, żeby stworzyć dla niego przejście do końca poziomu. Sterowanie na VR za pomocą PS Move jest wygodne, intuicyjne i czyni takie gry idealnymi tytułami do zrelaksowania się i zapomnienia na chwilę o codzienności.

Nie zabrakło też tych zabawnych, przygodowych pozycji, które osobiście uważałem za chleb powszedni VR, kiedy technologia stawiała pierwsze kroki w świecie gier. Rick and Mory: Virtual Rick-ality jest tutaj godnym reprezentantem gatunku. Fragment prezentowany w Londynie zaczynaliśmy od zrobienia szybkiego prania, a sam tytuł jest przepełniony humorem z serialu. Idealny tytuł dla fanów.

PlayStation VR robi wrażenie. Deweloperzy ewidentnie zaczynają czuć się coraz swobodniej w świecie wirtualnej rzeczywistości, zgrabnie wykorzystują w swoich koncepcjach możliwości nowej technologii i zaczynają tworzyć bardzo przekonujące gry. Wyjazd do Londynu przyniósł nam sporo nowości oraz pozwolił nam na własne oczy doświadczyć tego, co będzie działo się wokół VR w najbliższej przyszłości. Trzy godziny wokół twórców wystarczyły, żeby przekonać się, że rok 2018 będzie kluczowy dla świata wirtualnej rzeczywistości.

Tomasz Alicki

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: PlayStation VR
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy