On naprawdę to zrobił. Doom odpalony na… budziku od Nintendo

Haker uruchomił Dooma na Nintendo Alarmo - to kolejne potwierdzenie, że kultowy shooter można odpalić... praktycznie na wszystkim. Youtuber GaryOderNichts bez ingerencji w hardware pozwolił urządzeniu wyświetlić grę z 1993 roku na 2.8-calowym ekranie.

W skrócie:

  • Haker GaryOderNichts uruchomił Dooma na Nintendo Alarmo, wykorzystując jego wbudowane oprogramowanie i kontroli bez modyfikacji hardware'u.
  • Kontrola w grze opiera się na pokrętle urządzenia, a kod dostępny na GitHubie umożliwia innym powtórzenie tej sztuczki.
  • Nintendo Alarmo, który trafił do sklepów w październiku, szybk stało się popularnym celem hakerów, którzy już eksperymentują z innymi wizualizacjami i aplikacjami.

Nintendo Alarmo, za który trzeba zapłacić w Polsce niespełna 600 złotych, miał być zabawnym gadżetem dla fanów Nintendo - okrągły, czerwony budzik z ekranem o przekątnej 2,8 cala. Ale wystarczyło kilka tygodni od premiery, by hakerzy zaczęli traktować je jak pole do eksperymentów. Najnowszy z nich to oczywiście klasyczne: "czy to uruchomi Dooma?". I jak się okazuje - tak, uruchomi!

Reklama

GaryOderNichts, specjalista od inżynierii wstecznej i znany youtuber, pochwalił się na swoim kanale wideo przedstawiającym Dooma działającego na Alarmo bez żadnych zmian sprzętowych. W swojej wersji Gary użył portu Chocolate Doom - łatwego do przeniesienia wariantu klasycznej gry - i uzyskał pełne sterowanie za pomocą pokrętła i bocznych przycisków na obudowie urządzenia. W swoim wpisie na platformie X oraz blogu opisał również techniczne aspekty procesu. Wspomniał, że każdy zainteresowany może powtórzyć jego wyczyn dzięki udostępnionym plikom na GitHubie.

Doom na Alarmo działa bez dźwięku - Gary napotkał ograniczenia związane z rozmiarem pamięci USB loadera. Opcja włączenia audio jest możliwa, jeśli gra jest w pełni załadowana z USB, ale wymaga to większej ingerencji w firmware urządzenia. Gary stwierdził, że brak dźwięku to drobna cena za możliwość uruchomienia gry bez "rozmontowywania" sprzętu. Gra działa płynnie, choć oczywiście na minimalnych ustawieniach graficznych, a drobne usprawnienia oprogramowania pozwalają Alarmo zachować pełną funkcjonalność jako budzik.

Gary pokazał również, jak na ekranie można wyświetlać inne wizualizacje, od zdjęć po animacje w stylu lawowej lampy. Co więcej, jego badania nad strukturą systemu pozwoliły ominąć blokady, umożliwiając pracę na niestandardowym firmware bez otwierania urządzenia. Urządzenie oparte na procesorze STM32H7 i kontrolowane za pomocą portu USB-C daje spore możliwości - haker wspomniał, że udało mu się przeskoczyć zabezpieczenia, dzięki czemu można ładować inne aplikacje, animacje, a nawet niestandardowe funkcje.

Gary wspomniał również, że inny haker, znany jako Spinda, przeprowadził już wstępny "teardown" urządzenia, który pokazał, jak można podłączyć zewnętrzne sprzęty, takie jak Flipper Zero, aby eksplorować wewnętrzną pamięć Alarmo.

Czy Nintendo zareaguje na te działania? Firma raczej słynie z twardego podejścia do swojego oprogramowania, więc istnieje ryzyko, że Alarmo doczeka się aktualizacji, która uniemożliwi dalsze "zabawy" hakerów.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Nintendo | Doom
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy