Old School Runescape bije rekordy popularności

​Old School Runescape nie jest najnowszą produkcją. Ta wersja tytułu pochodzi z 2013 roku, lecz w rzeczywistości jest powrotem do gry, która debiutowała po raz pierwszy znacznie wcześniej, w 2007 roku. Pomimo ponad dekady na karku, tytuł zaczął niedawno bić rekordy popularności i liczby graczy.

Jak pochwalił się wczoraj na Twitterze jeden z moderatorów produkcji, jednocześnie na serwerach znajdowało się 157445 osób. Zaraz po publikacji wiadomości liczba zaczęła jednak rosnąć i w szczytowym momencie przekraczała nawet 170 tysięcy, gdy kolejne osoby dołączały do rozgrywki.

To całkiem sporo, jak na siedmioletnią wersję trzynastoletniej gry, wprowadzoną specjalnie w odpowiedzi na prośby graczy - nieco w stylu World of Warcraft Classic. Jak widać, siła nostalgii raz jeszcze pokazuje swoją moc. Dla wieli osób powrót do Runescape to jak powrót do młodości.

Reklama

Skąd jednak taki nagły wzrost zainteresowania? Otóż twórcy Runescape wprowadzili niedawno system zmagań ligowych, podobny do tego choćby z Path of Exile czy Diablo 3. Musimy zacząć od nowa, od świeżej postaci i rywalizujemy o jak najwyższe miejsce w rankingu podsumowującym ligę.

Każda liga posiada setki przeróżnych zadań do ukończenia, a za każde otrzymujemy określoną liczbę punktów. Te określają nie tylko miejsce a rankingu, ale mogą być także wykorzystane do zakupu artefaktów, gwarantujących pomocne bonusy na czas trwania ligi. Ta potrwa do stycznia 2021 roku.

Co więcej, każda postać powstaje na zasadach Ironman, a więc nie może handlować z innymi graczami. Doświadczenie zdobywamy za to pięć razy szybciej i zaczynamy z kilkoma przydatnymi umiejętnościami, jak Zręczność na poziomie 10. Wszystko to sprawia, że gra się nieco przyjemniej.

Nie jest to pierwsza liga tego typu, co potęguje zaskoczenie faktem, że takie liczby graczy osiągane są dopiero teraz. Pierwszy sezon - Twisted League - trwał od 14 listopada ubiegłego roku do 16 stycznia. Także wykonywaliśmy różne zadania i zdobywaliśmy punkty - założenie były takie same.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy