Zarówno sam Neil Druckmann, jak i jego rodzice mogli zobaczyć ekranizację The Last of Us dzięki specjalnemu, przedpremierowemu pokazowi pierwszego odcinka. Po oficjalnej premierze serialu teraz także inne osoby z pokolenia rodziców Neila będą mogły doświadczyć tego, jak wspaniale napisane historie pojawiają się w niektórych grach.
To wszystko nie miałoby miejsca, gdyby nie upór Craiga Mazina, który sam odezwał się do Druckmanna, a następnie przekonał go by ten zgodził się na stworzenie serialu adaptującego jego historię z gry oraz brał udział w pracach nad nim. Dzięki temu gracze mogą być pewni, że nawet jeśli pomiędzy historią opowiedzianą w grze, a tą z serialu występują pewne różnice, to Druckmann się na nie zgodził i będą one pasowały do całości uniwersum, które wykreował wraz z ludźmi z Naughty Dog.
Niektórych może zaskoczyć fakt, że rodzice Druckmanna nigdy nie poznali historii z gier, ale on sam przyznał w wywiadzie dla Vanity Fair, że tak właśnie jest. Jego rodzice nie grają i nigdy nie grali w gry, tak więc serial czy ewentualny film był jedynym medium, w którym mogli doświadczyć dzieła swojego syna. I tak już się stało, ponieważ rodzice Neila brali udział w przedpremierowym pokazie pierwszego odcinka.
Oprócz nich, na pokazie pojawili się deweloperzy z Naughty Dog, dzięki którym stworzenie serialu stało się w ogóle możliwe. Ponoć zobaczenie ich dzieła na ekranie wywołało u niektórych łzy. A o wierności adaptacji niech świadczy fakt, że jeden z animatorów studia napisał Druckmannowi wiadomość, że odcinek miał dwie sceny, które zostały odtworzone z niemal stuprocentową dokładnością. Nic więc dziwnego, że dla wszystkich zaangażowanych w jakikolwiek sposób w losy gry jest to wyjątkowy moment.
Pierwszy odcinek serialu The Last of Us w Polsce oficjalnie pojawi się 16 stycznia na platformie HBO Max. Kolejne będą publikowane co tydzień.












