Następca Skyrima wystarczy na dziesięć lat grania
Dwa nadchodzące projekty od Bethesdy: The Elder Scroll 6 oraz Starfield nie pojawią się na targach E3 w nadchodzący weekend, lecz wydawca zapewnia, że prace nad nimi postępują zgodnie z planami i w dobrym tempie. Reżyser Todd Howard mówił o postępach w niedawnym wywiadzie z serwisem IGN.
W kwestii nowego TES producent przyznał, że celem jest stworzenie produkcji, w którą będzie można grać "co najmniej" przez dekadę. Biorąc pod uwagę fakt, jak nawet dzisiaj popularny pozostaje oryginalny Skyrim z 2011 roku, takie zapowiedzi nie brzmią chyba aż tak radykalnie i ambitnie.
Nie znamy obecnie daty premiery produkcji i z całą pewnością będzie trzeba poczekać na nią jeszcze dobre kilka lat. Todd Howard nie obawia się jednak, że przedłużające się oczekiwania mogą wpłynąć na projekt w negatywny sposób. Wprost przeciwnie.
"Z jednej strony uważam, że tęsknota za czymś może być czymś dobrym. Sprawia, że wiele osób podchodzi do produktu ze świeżym spojrzeniem. Gdy w końcu zobaczymy już tytuł oraz naszą wizję, zrozumiemy, że przerwa wynika z technologii oraz tego, co chcemy z niż zrobić" - wyjaśnia.
Następne w kolejce jest Starfield, które ukaże się zapewne jeszcze później. W przypadku tego tytułu Howard zapewnia, że najważniejsze jest wyróżnienie się na tle wielu innych produkcji z akcją umieszczoną w kosmosie w odległej przyszłości.
"Starfield będzie miał własny ton, ponieważ na rynku jest sporo science-fiction. Tak samo Falloujt miał swój własny styl w gatunku postapokaliptycznym. The Elder Scroll także znalazło swoją własną stylistykę, choć nie zawsze tak była. Seria zaczynała jako standardowe fantasy" - tłumaczy twórca.