Najbardziej realistyczne sieciowe gry wojenne

Rynek sieciowych strzelanek jest bardzo obfity, choć nie pokusimy się o tezę, że przesycony. Aktualnie jednak każdy fan FPS-ów jest w stanie znaleźć coś dla siebie wśród bardzo szerokiego asortymentu tego typu gier. W tym materiale skupimy się na wojennych strzelankach wyróżniających się najwyższym poziomem realizmu.

Verdun, Tannenberg, Isonzo

Trzy gry, trzy fronty - jedna wojna i jeden producent. Tak w skrócie można zdefiniować Verdun, Tannenberg i Isonzo, czyli produkcje gamingowe, które przenoszą nas wprost w realia pierwszej wojny światowej rozgrywanej między siłami ententy a państwami centralnymi.

Za wszystkie te dzieła odpowiada jedno holenderskie studio o nazwie Blackmill Games, które wyraźnie upodobało sobie pierwszo wojenny klimat. Pierwszym inicjacyjnym tytułem, który debiutował z ramienia rzeczonego dewelopera, było Verdun, strzelanka silnie inspirowana dużą bitwą toczoną między siłami Francji i Cesarstwa Niemieckiego niemal przez cały 1916 rok.

Reklama

Verdun trafił na sklepowe półki w 2015 roku i niemal natychmiastowo otrzymał łatkę najbardziej realistycznego FPS-a traktującego o I wojnie światowej. W dużej mierze była to zasługa autentyczności pola walki, które udało się zaimplementować deweloperom.

Nieco nowszą grą z serii realistycznych wojennych FPS-ów od Blackmill Games jest Tannenberg z 2019 roku. Tym razem produkcja ta zabiera wszystkich graczy nie w okopy frontu zachodniego, tylko wprost na front wschodni. Główną misją tej gry jest przedstawienie najbardziej krwawych i brutalnych bitew rozgrywających się właśnie na froncie wschodnim, a nazwa gry nawiązuje do słynnej Bitwy nad Tannenbergiem, gdzie Niemcom udało się osiągnąć największy militarny sukces podczas I wojny światowej.

Twórcy prócz znacznie lepszej oprawy graficznej, zadbali też o ogromną dawkę autentyczności uwidocznionej przede wszystkim w świetnie odwzorowanych broniach używanych przez poszczególne frakcje czy też historycznych mundurach zaprojektowanych z dużą dbałością o szczegóły.

Isonzo jest najnowszą grą od Blackmill Games. Tym razem symulator I wojny światowej przenosi nas na front włoski w dolinę tytułowej rzeki Isonzo, gdzie w malowniczych szczytach Alp i urwistych dolinach rozgrywały się niesamowicie brutalne i krwawe bitwy. Z całej serii, to właśnie ten tytuł cechuje się najlepszą oprawą graficzną wraz z zapierającymi dech w piersiach widokami na niemal wszystkich zaimplementowanych mapach.

Oprócz tego Isonzo oferuje naprawdę dużą dawkę realistycznej immersyjnej rozgrywki. Uświadczymy tutaj mapy inspirowane historią: Carso, Dolomiti, Piave, Grappa, Marmolada czy Gorizia. Gdyby tego było mało, postrzelać możemy z 50 świetnie odwzorowanych broni. W arsenale znajdziemy przykładowo: Mausera C96, Carcano M1891, Gewehra 1888/05, Vetterli Model 1870, Madsena czy słynną włoską Villar Perosę M1915.

Hell Let Loose

Hell Let Loose uchodzi za najbardziej realistyczną strzelankę osadzoną w klimacie drugiej wojny światowej. Gra zadebiutowała w pełnej krasie w lipcu 2021 roku na platformach: PC, Xbox Series X/S oraz PlayStation 5. Jest to projekt zrealizowany przez australijskie studio Black Matter, które w ramach zbiórki crowdfundingowej zebrało na poczet realizacji gry ponad 220 tys. dolarów. Wydawcą gry zostało brytyjskie Team17, odpowiedzialne m.in. za kultową strategiczną serię Worms.

Hell Let Loose oferuje mecze, w których rywalizują dwie drużyny po 50 osób. Twórcy nie kryją się z tym, że mocno stawiają na kompleksowość i wielkoskalowość rozgrywki. W grze dostępne są historyczne mapy: Carentan, El Alamein, Omaha Beach, Kursk, Stalingrad czy Sainte Mere Eglise.

Deweloperzy podczas projekcji historycznych map bazowali na zdjęciach satelitarnych i archiwalnych fotografiach lotniczych. Hell Let Loose akcentuje realizm także w innych aspektach rozgrywki. Spotkamy tutaj historyczne czołgi, frakcje i bronie, a oprócz tego w ramach frakcji konkretne klasy, które mają wyznaczone role na bitewnych polach.

Filarem zabawy jest komunikacja, przez co gra nie jest rekomendowana dla tych wszystkich, którzy z jakichś powodów nie chcą bądź nie mogą się komunikować głosowo. Drogą do finalnego sukcesu podczas bitwy jest koordynacja działań między commanderem, squad leaderami i poszczególnymi żołnierzami w ramach składów. W dużej mierze więc dyspozycja strzelecka i umiejętność eliminacji wrogów, schodzą na dalszy plan.

Warto też podkreślić, że Hell Let Loose jest grą o bardzo wysokim poziomie trudności, z uwagi na niski wskaźnik time-to-kill. W praktyce oznacza to, że jeden zły ruch czy niewłaściwie podjęta decyzja na froncie może w rezultacie doprowadzić do natychmiastowej śmierci. Praktycznie każda broń jest w stanie zabić jednym pociskiem. HLL nie bez kozery zaliczany jest do gatunków hardcore shooter. Warto też na samym końcu wspomnieć o bardzo wysokiej jakości oprawie graficznej, jaką uświadczymy w Hell Let Loose. Duża w tym sprawka silnika graficznego Unreal Engine w wersji 4.

Rising Storm 2: Vietnam

Red Orchestra to seria, która odcisnęła ogromne piętno w gatunku realistycznych strzelanek. Do tej pory Ostfront 41-45, czyli pierwsza odsłona cyklu, posiada wierne i oddane grono zwolenników. Drugie życie tej produkcji dała bez wątpienia pełnoprawna modyfikacja Darkest Hour: Europe 44-45.

Jeszcze więcej uznania wśród fanów wojennych FPS-ów zyskała kultowa już Red Orchestra 2 oferująca realistyczną rozgrywkę na frontach II wojny światowej. Tytuł święcił spore triumfy ponad dekadę temu, oferując na ówczesne czasy gigantyczne pokłady realizmu i autentyczność toczonych walk na niespotykanym poziomie wśród innych, konkurencyjnych i nawet bardziej znanych produkcji gamingowych.

Najbardziej kompletnym dziełem z serii Red Orchestra jest bez wątpienia gra wydana w 2017 roku przez Tripwire Interactive i opracowana przez studio Antimatter Games. Mowa oczywiście o Rising Storm 2: Vietnam, czyli sieciowym hardcore shooterze traktującym o krwawej wietnamskiej wojnie.

RS2V, pomimo tego, że jest już siedmioletnią gra, oferuje rzadko spotykany poziom realizmu. Twórcom udało się oddać ducha wielu historycznych lokacji w Wietnamie, w którym toczyły się walki pomiędzy armią Stanów Zjednoczonych, a Wietkongiem i PAVN-em. Prócz wspomnianych wyżej frakcji, deweloperom równie wiernie udało się też odtworzyć armię australijską i armię z Wietnamu Południowego.

Same starcia toczyć możemy w akompaniamencie miejskiego Hue City, ambasady Saigonu, czy w nieco bardziej dzikich lokacjach Azji m.in. górzystym Hamburger Hillu, Cu Chi, An Lao Valley, Long Tan, Quang Tri, Song Be oraz w samej Delcie Mekongu.

Oczywiście Rising Storm 2: Vietnam oferuje niemal wszystkie historyczne bronie, z których korzystali żołnierze podczas walk. Prócz tego, siły powietrzne zasilane są słynnymi legendarnymi maszynami: UH-1 Hueyem, OH-6 Loachem, czy AH-1G Cobrą.

Przejdźmy jeszcze na moment do ŚWIETNIE zaimplementowanych mechanik, sprawiających, że w tej grze faktycznie możemy poczuć się tak, jakbyśmy znajdowali się w dzikiej wietnamskiej dżungli. Otóż RS2V wyróżnia się, podobnie jak Hell Let Loose, niesłychanie niskim współczynnikiem time-to-kill (giniemy od jednego pocisku i zabijamy zaledwie jednym nabojem).

Prócz tego, deweloperzy zadbali o realistyczne sekwencje dźwiękowe i kapitalne animacje. Lecący z nieba napalm wprost na szyki wietnamskiej armii, odgłos wyrzutni rakiet, doskonale odwzorowane miotacz ognia i granat fosforowy potrafią chyba w każdym graczu wzbudzić doznania związane z efektem stresu pourazowego...

ARMA

Ponad pół roku temu ARMA 3 skończyła okrągłe 10 lat istnienia na gamingowym rynku. Pomimo tego, że fani z niecierpliwością wyczekują kolejnej pełnoprawnej odsłony serii w postaci ARMY 4, leciwy tytuł nadal uznawany jest za prawdziwy wzór symulatora wojny.

ARMA 3 opracowana została przez czeskie studio Bohemia Interactive. Miłośnicy strzelanek doskonale powinni kojarzyć to studio z doskonałej taktycznej strzelanki Operation Flashpoint bijającej rekordy popularności ponad 20 lat temu. Większość weteranów FPS-ów spędziło długie godziny przy realizacji kolejnych misji w popularnym Flashpoincie.

Skoncentrujmy się jednak chwile na ARMIE 3, która przez miłośników tej gry uznawana jest nie tylko za prawdziwego i być może jedynego pełnoprawnego mil-sima (symulator wojny) na rynku, ale także za istny sandbox, pozwalający graczom na dosłownie wszystko.

ARMA 3 oferuje więc nieskończone możliwości prezentacji i realizacji rozmaitych scenariuszy militarnych. Bohemii Interactive bardzo mocno zależało na tym, by oddać graczom do dyspozycji intuicyjny edytor scenariuszy i potężne narzędzie do tworzenia modyfikacji. I to właśnie głównie ze względu na dostępność ogromnej liczby wariantów gry, fani ARMY potrafią spędzić w tej produkcji nawet tysiące godzin.

Oczywiście warto mieć na względzie, że ARMA 3 również wpasowuje się w definicję realistycznego hardcore shootera. Niech Was nie zdziwi, że na niektórych serwerach w rozgrywce sieciowej, samo dotarcie do epicentrum toczonej bitwy może potrwać kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt minut, a każda śmierć jest bardzo przykrym doświadczeniem.

Nadmienić też trzeba o stosunkowo nowej na rynku pozycji. Arma Reforger, która debiutowała w końcówce ubiegłego roku oferuje nieco odmienne doświadczenia od ARMY 3. Nowsza produkcja przenosi nas w realia zimnej wojny, a twórcy do dyspozycji graczy oddają bitewny rozległy teren w postaci wyspy na Atlantyku liczącej aż 51 metrów kwadratowych. Reforger ma być pewnego rodzaju przejściową formą ARMY od trójki, do zapowiedzianej czwórki, której data premiery nie jest jeszcze znana.

Squad

Kolejna taktyczna strzelanka, która uchodzi za kompleksowy symulator wojny. Gra stworzona została przez studio Offworld Industries, jako swoista kontynuacja słynnego realistycznego moda do gry Battlefield 2 - Project Reality. Po kilku latach Wczesnego Dostępu Squad pełnoprawnie zadebiutował na Steamie we wrześniu 2020 roku.

Squad oferuje wielkoskalowe bitwy, stawiając bardzo duży akcent na ukazanie realistycznego obrazu wojny. Serwery zapewniają rozgrywkę jednocześnie aż 100 graczom podzielonym na dwie często asymetryczne armie. Gra korzysta z silnika graficznego Unreal Engine 4, więc o grafice możemy wypowiedzieć się głównie w pozytywnych słowach.

W Squadzie spotkamy bardzo dużo frakcji. Dostępne są m.in.: Armia Stanów Zjednoczonych, Korpus Piechoty Morskiej USA, Australijskie Siły Obronne czy Brytyjskie Siły Zbrojne. Zagrać możemy też armią kanadyjską, chińską armią ludowo-wyzwoleńczą, frakcjami rosyjskimi, powstańcami czy sojuszem bliskowschodnim i stosunkowo niedawno dodanym oddziałem Tureckich Sił Lądowych.

W Squadzie występują też oczywiście maszyny i pojazdy bojowe zależne od frakcji. Gra cieszy się dostępnością czołgów, ciężarówek logistycznych, helikopterów czy innego wsparcia powietrznego w postaci m.in. A-10 Warthoga, SU-25 Gracha czy MQ-9 UAV-a.

Każda z frakcji wyróżnia się unikalnym wyposażeniem i arsenałem broni. Przykładowo Armia Stanów Zjednoczonych jest uzbrojona w nowocześniejszy i bardziej śmiercionośny sprzęt niż sojusz bliskowschodni. Na tym w dużej mierze polega asymetria oddziałów w tej grze.

Jeśli chodzi o aspekty symulatora wojny, to Squad ogromny nacisk kładzie na komunikację między żołnierzami. Koordynacja jest głównym determinantem sukcesu, więc nie zdziwcie się, jeśli brak działającego mikrofonu u jakiegoś gracza stanie się powodem wyrzucenia go z serwera. Sama gra wyposażona jest w stertę innych mniej i bardziej zaawansowanych mechanik mil-simowych. Nie starczyłoby nam jednak czasu i miejsca na rozpisanie wszystkich elementów rozgrywki w Squadzie. Z pomocą dla nowicjuszy przychodzą poradniki dostępne w sieci zrealizowane przez weteranów gry zarówno w formie tekstowej czy w postaci filmów w serwisie YouTube.

Squad znajduje się aktualnie w najlepszej kondycji w całej swojej historii. Deweloperzy dbają o grę, implementując do niej nowe i częste aktualizacje. Stąd też wynika spora i stale rosnąca popularność tej gry. Jeśli chcecie poczuć klimat prawdziwej wojny w wirtulanym świecie, to dzieło od Offworld Industries może być do tego obecnie najlepszym kandydatem.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rising Storm 2: Vietnam
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy