Notch założył ankietę, w której pyta czy zdaniem swoich obserwujących powinien zachować obecny kierunek rozwoju swojego najnowszego projektu, czy może odłożyć to co zrobił do tej pory na półkę i stworzyć coś, co będzie bliższe samemu Minecraftowi. Przez najnowszy projekt rozumie on roguelike’ową wariację klasycznych, FPS-owych dungeon crawlerów, takich jak Wizardry, Grimrock czy Eye of the Beholder.
"Pomyślałem, że może są ludzie, którzy lubią moją pracę, ale nie podzielają mojego gustu i retro-nostalgii, i woleliby, żebym stworzył duchowego następcę Minecrafta" - napisał. "To znaczy, jasne, wziąłbym tę kasę."
Nietrudno zgadnąć która opcja ankiety wygrywa - Notch opisał ją jako "zrób minecraft 2, dziadku". Opcja ta ma 78% głosów, natomiast "uwielbiam odtrutkowe wywary" ma 22% głosów, a do końca ankiety jeszcze około czterech dni. W kolejnych wpisach Notch dodał, że jest w 100% poważny pisząc o pracach nad grami, i że praktycznie oznacza to ogłoszenie Minecrafta 2.
"Zamierzam również zrobić to w taki sposób, aby w żaden sposób nie próbować [sic] podstępnie naruszać niesamowitej pracy zespołu Mojang, którą Microsoft z powodzeniem wykonuje. I szanuję ich za to. To ich praca. I z tego co rozumiem, pozwalają studiu robić rzeczy po swojemu, co wydaje mi się bardzo uczciwe" - dodał, odnosząc się do aktualnego stanu prac nad oryginalnym Minecraftem.
Notch sprzedał swoją firmę Mojang Microsoftowi w 2014 roku za astronomiczną kwotę 2,5 miliarda dolarów, na zawsze rozdzielając ścieżki swoje i swojego byłego studia. Od tamtej pory jego działalność w internecie znana jest głównie z polityki i nie ma zbyt wiele z grami. Jego wypowiedzi były na tyle kontrowersyjne, że Microsoft i Mojang usunęły jego nazwisko z "listy płac".
Stworzenie "duchowego następcy" Minecrafta brzmi jak niezwykle trudne wyzwanie, szczególnie, że na rynku istnieje już kilka podobnych gier - m.in. Terraria czy Dragon Quest Builders, żeby wymienić tylko kilka. Także sama rywalizacja z Minecraftem i Mojang oraz Microsoftem, które mają już niezwykle ugruntowaną pozycję na rynku może się okazać bardzo ryzykowna - nawet jeśli ma się 2 miliardy dolarów na koncie.
