Krym odcięty od świata... gier
Znany producent gier, wzorem takich firm jak Google, Apple i PayPal, zablokował dostęp do swoich produkcji w odpowiedzi na amerykańskie sankcje wobec Krymu.
Napięte stosunki międzynarodowe wciąż utrudniają życie mieszkańcom Krymu, uniemożliwiając, tym którzy utknęli pomiędzy Ukrainą a Rosją, granie w jedne z najpopularniejszych gier na świecie.
W ubiegłym roku prezydent USA, Barack Obama, wydał dekret obligujący firmy zarejestrowane na terenie Stanów Zjednoczonych do ograniczenia swojej działalności na terenie Krymu. Była to część planu mająca na celu ukaranie Rosji za bezpodstawną inwazję na obcym terytorium i odłączenie go od Ukrainy. Doprowadziło to do sytuacji w której korporacje takie jak Apple czy Google wyłączyły swoje usługi z w tym regionie, a nawet w całej Rosji - teraz dołączył do nich producent i wydawca gier, firma Blizzard. Krymscy fani twórczości "Zamieci" nie mogą już zalogować się do swoich kont w usłudze Battle.net, która pozwala uruchamiać, takie tytuły, jak m.in.: World of Warcraft, Diablo III czy HearthStone.
Na stronie Geektime.ru opublikowano fragmenty wiadomości rozsyłanych przez firmę Blizzard do użytkowników z Krymu.
"Zgodnie z obowiązującymi przepisami handlowymi dotyczącymi regionu Krymu, jesteśmy prawnie zobowiązani do zawieszenie dostępu do twojego konta Battle.net" - czytamy w zawiadomieniach.
Sytuacja na Krymie dramatycznie ochłodziła stosunki i zwiększyła napięcia pomiędzy światem Zachodnim a Rosją. Ukraina, NATO i ONZ uznają rosyjskie działania za nielegalne w świetle obowiązującym na całym świecie norm.
Blokada Blizzarda ma stanowić swego rodzaju kolejny krok do zwiększenia nacisku na władze w Moskwie. Jednak nie trudno zauważyć, że w efekcie jest ona najbardziej dokuczliwa dla samych zainteresowanych, czyli graczy.
Można mieć jedynie nadzieję na to, że w niedalekiej przyszłości uda się znaleźć odpowiednie rozwiązanie tego problemu. Trudno jednoznacznie określić, jak długo rosyjska gospodarka przetrwa przy aktualnie realizowanych sankcjach.