Kontrowersyjna strzelanka Six Days In Fallujah wraca do życia

​Japońskie Konami w 2009 roku pracowało nad grą Six Days in Fallujah, opowiadającą o ofensywie przeprowadzonej przez siły amerykańskie podczas okupacji Iraku w mieście Faludża. Zginęło sporo ponad tysiąc osób, po obu stronach konfliktu, więc wielu graczy krytykowało wtedy pomysł na tytuł.

Część zainteresowanych argumentowała, że być może ten brutalny epizod - była to największa bitwa amerykańskich wojsk od czasu walk w Huế w 1968 roku - należy zostawić w spokoju, przynajmniej na razie. Po sporej fali krytyki wydawca ostatecznie zgodził się z takim podejściem i zarzucił pomysł.

Minęła jednak dekada i ogłoszono jednak, że Six Days In Fallujah ponownie powstaje. Za prace odpowiada nowe studio Victuria, a także Highwire Games, gdzie znaleźć można wielu weteranów z Bungie. Mamy otrzymać "najbardziej realistyczny symulator wojskowości".

Reklama

Komentarze na temat doboru tematu wydają się być teraz nieco bardzie przytłumiony. Być może faktycznie od prawdziwej bitwy minęło już odpowiednio dużo czasu, a branża gier wideo przez dekadę wyraźnie dojrzała, by móc radzić sobie z nieco bardziej skomplikowanymi tematami.

A jednak. W niedawnym wywiadzie przeprowadzonym przez serwis Polygon, Peter Tamte z firmy wydawniczej Victura zapewnia bowiem, że celem deweloperów w Six Days In Fallujah "nie jest próba wygłoszenia komentarza politycznego na temat tego, czy wojna jest dobrym czy złym pomysłem".

To wywołało już spore kontrowersje. Gracze szybko przyznali, że produkcja pod tytułem Six Days In Fallujah nieuchronnie takim komentarzem jest i twórcy powinni mieć odwagę się do tego przyznać. Jeśli chcą po prostu - jak zapewniają - przygotować realistyczną strzelankę, to mogą zmienić tytuł.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Six Days In Fallujah
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy