Kolejne badanie potwierdza brak związku między grami i przemocą
Kolejne badanie naukowe potwierdza, że gry wideo nie przekładają się na większą agresję wśród ich fanów. Tym razem mowa o całkiem interesującym eksperymencie, który prowadzono przez całe dziesięć lat, by sprawdzić, jak nastolatkowie - grający od najmłodszych lat - wchodzą w dorosłe życie.
Wiele mówi już sam tytuł: "Dorastanie z Grand Theft Auto". Naukowcy chcieli sprawdzić, czy regularnie granie w brutalne tytuły będzie miało jakieś przełożenie na zachowanie osób po przejściu w dorosłość (zakończono na 23 latach). Jak można się domyślać, żadnych związków nie znaleziono.
Badacze postawili na najnowsze trendy w eksperymentach tego typu, a więc skupiali się na osobach, które badali. Najpierw zebrano szczegółowe informacje na temat ochotników, by podzielić ich w bardziej wiarygodne grupy na podstawie charakterystyk psychologicznych, co przekłada się na lepsze wyniki.
Rodziny rekrutowano w 2007 roku w "dużym mieście na północnym-wschodzie", co wydaje się sugerować Chicago - ale szczegółów na ten temat nie znamy. Co interesujące, chętnych znaleziono dzięki... książkom telefonicznym. Do zainteresowanych wysyłano następnie kwestionariusze.
65 procent badanych była biała, 12 proc. to afroamerykanie, 19 proc. reprezentowało rasę mieszaną, a 4 proc. to "inne". Na początku trudno było znaleźć chętnych z uboższych kręgów miasta, lecz badacze starali się, by wraz z upływem czasu jak najbardziej zmniejszyć tę lukę w eksperymencie.
Poziom brutalności gier wideo szacowano we współpracy z organizacją Common Sense Media, a uczestników badano w szeregu charakterystyk, takich jak agresja, objawy depresji i tak dalej. Szybko okazało się, że chłopcy grali w bardziej brutalne pozycje niż dziewczyny, co jest dość stereotypowe.
Jak oszacowano, większość (73 proc.) zaczynała od mało brutalnych gier, w młodym wieku - co też nie powinno dziwić. Jak jednak dodano, nawet osoby zaczynające dzieciństwo od sporej dawki przemocy (4 proc.) w późniejszych latach nie wykazywały zwiększonej agresji niż "łagodni" koledzy.