Homefront: The Revolution - ruch oporu staje do walki z Koreańczykami

Homefront był ostatnią deską ratunku dla THQ - firma wpompowała w niego wiele milionów dolarów. Niestety efekt okazał się mocno średni, w związku z czym zdecydowano się zamknąć odpowiedzialne za grę studio Kaos.

Po upadku firmy prawa do serii przejął Crytek, pracujący w międzyczasie nad dwójką. Teraz studio nareszcie ujawniło, czym zajmowało się od kilku lat. Oto Homefront: The Revolution. Akcja gry osadzona zostanie w Filadelfii po wydarzeniach z jedynki.

Miasto okupowane jest przez Koreańczyków, którzy - jak dobrze zapewne pamiętacie - najechali Stany Zjednoczone w pierwszym Homefroncie. Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, agresorzy starają się siłą narzucić mieszkańcom swoją wolę.

Zadbali też o system kontroli na wypadek, gdyby obywatelom przyszło do głowy się zbuntować - na porządku dziennym są więc kamery i drony patrolujące ulice oraz inne tego typu technologiczne zabawki rodem z Watch_Dogs.

Reklama

Zapewne zdążyliście się już domyślić - w Homefront: The Revolution tym razem gracze nie wcielą się w dobrze uzbrojonego żołnierza Wujka Sama, a zwykłego mieszkańca, który postanawia dołączyć do ruchu oporu. Głównym bohaterem będzie Ethan Grady - buntownik, który wraz z innymi stara się popsuć szyki koreańskim najeźdźcom.

Na początku zabawy będzie dysponował jednak niewielkim arsenałem - ekwipunek będzie jednak z czasem się rozszerzał, a wraz z postępami w rozgrywce będzie można dostosować styl rozgrywki do własnych upodobań. Posiadaną broń będzie można zmodyfikować, uzupełniając ją o różnego rodzaju rzeczy, takie jak powiększona luneta czy mechanizm zwiększający szybkostrzelność.

Będzie też można wytwarzać ładunki wybuchowe ze znalezionych chemikaliów - tak skonstruowane bomby będzie można umieścić na zdalnie sterowanym samochodzikiem. A wiadomo - takim gadżetem można wjechać do wrogiej bazy i skrzywdzić oponentów.

Podstawowym elementem wyposażenia będzie jednak - tak jak u Aidena Pierce’a - smartfon, za pomocą którego będzie można skanować przestrzeń w poszukiwaniu wrogich kamer, dronów czy Koreańczyków. Czy tylko mi zapachniało produkcją Ubisoftu?

Wspomniana wyżej możliwość dostosowania stylu rozgrywki do własnych preferencji to jeden z kluczowych elementów tytułu. Bo pod względem mechanizmów zabawy gra będzie totalnym odcięciem od pierwszej części - podobnie jak inne shootery od Cryteku, także nowy Homefront będzie FPS-em z otwartym światem. Bliżej mu jednak będzie do Far Cry’a czy pierwszej części Crysisa niż do drugiego "Kryzysu".

Twórcy podkreślają, że za czasów THQ obrali bardziej tradycyjny kierunek, ale po przejęciu marki zdecydowali się drastycznie zmienić podejście. I jeszcze jedno - developerzy chcą skoncentrować się na rebeliantów i walce cywili, mniejszy nacisk położony zostanie więc na kwestie polityczne. Trochę szkoda.

Nie zabraknie za to trybu kooperacji - wspólnie zniszczenie wśród koreańskich agresorów siać będzie mogło maksymalnie czterech graczy. Oczywiście czerpać przyjemność z zabawy będzie można także solo. Homefront: The Revolution ukaże się na PC, Makach, Linuksie, Xboksie One oraz PlayStation 4. Gra najprawdopodobniej pojawi się w 2015 roku. Poniżej znajdziecie natomiast zwiastun produkcji:

CD Action
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy