GTA - porównanie grafiki edycji remaster z oryginałami

​Od premiery oryginalnych części upłynęło już trochę lat. W branży gier komputerowych to jak cała wieczność. Płynne przejście z grania w, powiedzmy San Andreas, do grania w Red Dead Redemption 2, to jak podróż w czasie (całkiem przyjemna zresztą). Czy remaster dowiózł i grafika jest jakkolwiek aktualna? Sprawdźmy to na porównaniu!

Tym razem oficjalnym, bo sam Rockstar Games zaprezentowało ulepszenia graficzne wprowadzone w remasterze oryginalnej trylogii Grand Theft Auto. Firma niedawno udostępniła film porównujący Grand Theft Auto: The Trilogy - The Definitive Edition i oryginalne tytuły. Warto rzucić okiem, bo mało prawdopodobne jest, że będziecie zainteresowani robieniem podobnych testów na własną rękę.

Najbardziej... zauważalną różnicą między oryginalnymi tytułami a wersją zremasterowaną jest usunięcie efektów mgły. GTA 3, Vice City i San Andreas były mocno zamglone, by ograniczyć zasięg rysowania świata. nadchodzące edycje ostateczne każdej gry znoszą to ograniczenie i trzeba przyznać, że ma to bardzo duży wpływ na odbiór gier i pozwala nieco ukryć, że mamy do czynienia z tytułami niemal sprzed dekady (nieco mniej w przypadku San Andreas).

Reklama

Również postacie uległy znacznej poprawie. Modele są nie tylko mniej kanciaste, ale także - dzięki zastosowaniu rozmycia ruchu - wydają się poruszać płynniej. Olbrzymi krok w przyszłość zaliczyło oświetlenie. San Andreas nocą wygląda naprawdę nieźle, a neony Vice City rażą kolorami.

Szkoda tylko usuniętych gazet na ulicach Liberty City, ale zapewne miało to związek z optymalizacją gier. Trylogia w tej kwestii pozostawia niestety sporo do życzenia i nie dość, że gra oferuje dwa tryby graficzne, to jeszcze potrafi chrupnąć na konsolach nowej generacji. Mimo wszystko jest lepiej, niż w oryginalnych odsłonach.

Straszą nieco pustkami ulice miast. Prawdopodobnie straszyły już w czasach premiery, ale wtedy mieliśmy nieco inne oczekiwania w stosunku do gier. I to jest chyba największy minus zremasterowanej trylogii. Rockstar po latach przyzwyczaił nas do wiernego symulowania życia, a stara trylogia jest... cóż, malutkim, otwartym światem z masą przestarzałych mechanik.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama