Gry nie potrzebują zakończeń? Tak twierdzi jeden z twórców Far Cry'a 3
Ciekawa opinia. Czy gry potrzebują zakończeń? Dyrektor kreatywny jednego z najlepszych sandboksów ubiegłego roku, Far Cry'a 3, uważa, że nie.
Według niego, najlepsze to takie, które nigdy się nie kończą. A jako przykład podaje... piłkę nożną i pokera. Na łamach serwisu Gamasutra Jason VanDenBerghe, jeden z czołowych developerów odpowiedzialnych za Far Cry'a 3, stwierdził, że aby czerpać radość z gier, wcale nie muszą one mieć zakończeń. A nawet wręcz przeciwnie.
"Gry są niczym pętla i jeśli chcesz z niej się wydostać, możesz to zrobić. Nikt nigdy nie 'ukończył' pokera albo piłki nożnej. Jest mnóstwo gier, które nawet nie mają zakończenia. Większość produkcji w stylu arcade i MMO nie ma prawdziwych finałów. Simsy też nie mają. Poker? Szachy? Piłka nożna? Tak naprawdę większość najbardziej ulubionych na świecie gier zostało tak zaprojektowanych, by nie udało się ich nigdy ukończyć. Jedna partia w Sudoku prowadzi do kolejnej, a następna do jeszcze jednej, itd" - pisze VanDenBerghe.
"Możliwość przerwania zabawy przez graczy w dowolnym momencie jest nieodłącznym elementem tej formy rozrywki. To nie jest nic złego, a wręcz przeciwnie. To jest część koncepcji projektowania gier. A jeśli (jako developer) nauczysz się nie przejmować stwierdzeniem, że każdy, kto zaczął rozgrywkę, musi ją ukończyć i skoncentrujesz się na pozytywach, jakie niesie ze sobą ten fakt, wówczas nie znajdziesz bardziej wyzwalającego momentu w pracach nad daną produkcją niż projektowanie właśnie finału" - dodaje VanDenBerghe.
VanDenBerghe przekonuje też, że zostawienie nieukończonej gry nie jest niczym złym.
"Odłożenie kontrolera gdzieś przed ostatnią sceną nie jest grzechem. To nieodłączna część naszej formy sztuki. Nigdy nie skończyłem pierwszego BioShocka, ale wciąż jest to gra, która mi się spodobała. Grim Fandango? Nigdy nie ukończyłem. Ale na pewno używam tej gry jako przykład w dyskusjach o projektowaniu" - twierdzi VanDenBerghe.
Projektant uważa, że gry bardzo upodobniły się do książek i filmów, w których przypadku nie wytrzymanie do końca oznacza, że są one kiepskie. Według VanDenBerghe'a wirtualna rozrywka jest inna - rozrywki można nie skończyć z różnych powodów, co wcale nie oznacza, że komuś dana produkcja się nie podoba.
A co wy o tym sądzicie? Czy rzeczywiście gry nie potrzebują zakończeń, by się nimi dobrze bawić?