Gracze nie są zadowoleni z nowego programu lojalnościowego World of Warcraft
Po kilku miesiącach przerwy, World of Warcraft powraca z nowym programem lojalnościowym, przeznaczonym dla użytkowników, którzy zaproszą do sieciowej produkcji nowych użytkowników. Inicjatywa wywołała spore kontrowersje, ponieważ blokuje ciekawe nagrody kosmetyczne.
Otrzymać możemy nowe wierzchowce, zwierzaki-towarzyszów, strój czy plecak. Najpierw musimy jednak zrekrutować kogoś, kto w WoW jeszcze nie grał (lub powraca), a następnie modlić się, że osoba zostanie w grze na dłużej. Nagrody zależą od tego, jak długo opłacany jest abonament.
Program pojawił się w grze już ponad dziesięć lat temu, umożliwiając na przykład zbieranie większej liczby punktów doświadczenia za wspólne granie czy też możliwość teleportowania się w okolice znajomego z dowolnego miejsca w świecie gry. Te dwa bonusy są aktywne także teraz.
Ważną nowością jest fakt, że liczą się teraz nie tylko całkiem nowi gracze, ale także powracające osoby, który kiedyś grały w WoW, lecz przestały i nie logowały się przez ostatnie dwa lata. Co kontrowersyjne, nie wybieramy nagród z listy, lecz otrzymujemy je wraz z upływem czasu.
Po miesiącu jest to małpka-towarzysz, po dwóch - miesięczny abonament, po trzech - wierzchowiec dla dwóch osób, po czterech - tytuł, po siedmiu - peleryna, po dziewięciu - latający wierzchowiec dla dwóch osób, po dwunastu - strój odkrywcy, by wymienić tylko kilka dostępnych bonusów.
Wszystkie atrakcje dostaniemy więc tylko, jeśli zapraszana osoba wróci do WoW na co najmniej 12 miesięcy. Gracze mają jednak kilka zastrzeżeń: nagrody zarezerwowane są dla tego programu i nie można zdobyć ich żaden inny sposób, co nie wszystkim się podoba.
Po drugie, tysiące - jeśli nie miliony - graczy wróciły niedawno do płacenia abonamentu w związku z premierą World of Warcraft Classic. Dlaczego Blizzard nie mógł nieco się pośpieszyć i rozpocząć program zapraszania miesiąc wcześniej, zanim wszystkie te osoby wróciły do grania?