Ghost Recon Breakpoint kipi od transakcji cyfrowych
Ubisoft dotychczas tonował chciwość w swoich produkcjach sieciowych, ograniczając się głównie do sprzedawania dodatków kosmetycznych. Gracze narzekają, że w przypadku Ghost Recon Breakpoint porzucono wszelkie limity. W nowej grze za prawdziwe pieniądze można kupić absolutnie wszystko.
Produkcja w pełnej wersji debiutuje dopiero w piątek, lecz jest już dostępna dla posiadaczy niektórych - bardzo drogich - edycji specjalnych. Jakie było zaskoczenie osób wydających ponad 100 dolarów na tytuł, który następnie wypełniony jest po brzegi dodatkowymi możliwościami zakupu?
Cóż, w dzisiejszych czasach to zaskoczenie nie było zapewne zbyt duże. Jak wspomniano na początku, dotychczas - na przykładzie The Division - francuska korporacja ograniczała, lecz Breakpoint pozwala kupić absolutnie wszystko: nie tylko skórki, ale też dowolną broń oraz... punkty umiejętności.
Gracze narzekają na taki stan rzeczy. Tytuł na dobrą sprawę przekształcił się w produkcję Pay 2 Win, ponieważ osoby dysponujące zasobniejszymi portfelami mogą w kilka minut po prostu wydać 15 dolarów na odpowiednią sumę wirtualnej waluty i zamienić ją na 60 punktów umiejętności.
A co jeśli spędzimy wiele godzin na poszukiwaniach interesującej nas broni, skoro kto inny może ją kupić w 15 sekund we wbudowanym sklepiku. Cześć obserwatorów sugeruje, że Breakpoint stawia bardziej na kooperację niż na rywalizację, więc taka nierówność nie ma większego znaczenia.
Ale nie o to chyba chodzi. Prawda, żadne z transakcji cyfrowych nie są absolutnie wymagane i w żadnym momencie nie blokują na przykład dalszych postępów, jak często bywa w produkcjach mobilnych, lecz samo ich istnienie gruntownie rujnuje uczciwość rozgrywki dla graczy.
Do kupienia za prawdziwe pieniądze są także wszystkie dodatki do broni, unikatowe i niedostępne w żaden inny sposób dodatki kosmetyczny, schematy pozwalające ulepszyć posiadane już wyposażenie, czy też materiały potrzebne do korzystania z systemu rzemiosła... I po co w ogóle grać?
