Galaxy in Turmoi: Koniec fanowskiej wersji Battlefronta III
To byłoby zbyt piękne, aby mogło trwać tak długo. EA i Lucas Arts skutecznie odsunęły pewnego miłośnika Gwiezdnych Wojen od rozpowszechniania swojej własnej wariacji na temat trzeciej części popularnej gry.
Na rynku może być tylko jeden Battlefront. Koniec, kropka! Jeszcze w czerwcu przecieraliśmy oczy ze zdumienia: Steam zezwolił wówczas, by w jego bibliotekach pojawił... Galaxy in Turmoil, bazujący na pomysłach z niewydanego nigdy Battlefronta III, multiplayerowy shooter (do 64 graczy) oparty na czwartym Unreal Engine. Słowem: miła odtrutka na kompaktowego Battlefronta od DICE.
Skoro gracz tego kalibru, co Valve, nie miał nic przeciwko, mogło się wydawać, że wysiłków społeczności nie zablokują właściciele gwiezdnowojennej franczyzy... ale "mogło się wydawać" tylko skrajnym marzycielom. Lucas i EA, oczywiście, ukręciły projektowi łeb. Jak twierdzi jego szef, Tony Romanelli, 22 lipca, na trzy tygodnie po obwieszczeniu porozumienia z Valve, otrzymał on żądanie zaniechania prac.
Jak twierdzi Romanelli: "Powiedziano mi, że Lucasfilm rozmawiał z EA na temat Galaxy in Turmoil i że EA nie wyraziło chęci kontynuowania projektu. Ich największą obawą była możliwość, że Galaxy in Turmoil odbierze uwagę ich battlefrontowej franczyzie".
Próby kontaktu modderów z właścicielami praw do marki spełzły na niczym. Elektronicy nie byli bowiem chętni, by odpowiedzieć na propozycje wyjścia z impasu. Z racji tego, że Romanelli nie zamierza potykać się z gigantami w sądzie (nie da się zresztą ukryć, że w starciu z palestrą byłby skazany na porażkę), postanowiono... usunąć z gry wszelkie odniesienia do marki Star Wars.
Gwiezdnowojenne uniwersum pozostanie, rzecz jasna, inspiracją dla projektu, acz nie ma co liczyć na to, że w tytule pojawią się miecze świetle, ewoki i znane ze srebrnego ekranu modele blasterów.
Mimo trudności szef projektu zapewnia, że nie ma do nikogo żalu, a jego produkcja ukaże się na Steamie. Ba - zgodnie z pierwotnymi założeniami - pozostanie ona darmowa. Być może poprosi potencjalnych odbiorców o wsparcie na jednym z serwisów crowdfundingowych, acz - jak zaznacza - zrobi to dopiero wtedy, gdy będzie dysponował grywalnym demem.