Francja idzie na wojnę z seksizmem w grach

Czy Francuzom uda się wpłynąć na fabuły tworzone na potrzeby popularnych gier?

Francuska minister cyfryzacji dyskutuje z developerami na temat ustawy zwalczającej seksistowskie treści w grach. Jak twierdzi Le Figaro, przewodnicząca francuskiemu Ministerstwu Cyfryzacji Axelle Lemaire spotkała się w maju z przedstawicielami tamtejszej branży growej, by przedyskutować metody walki z seksizmem w interaktywnym medium.

Wśród proponowanych metod są finansowe wsparcie i specjalne oznaczenie dla gier promujących pozytywne role kobiet*. Rozważane jest także wprowadzenie prawa, wedle którego gry o seksistowskich treściach z automatu otrzymywałyby najwyższą kategorię wiekową, przez co zakazano by reklamowania ich w telewizji w szczytowych godzinach oglądalności.

Reklama

Podobną, choć bardziej rygorystyczną propozycję miała w zeszłym roku Catherine Coutelle: według jej ustawy twórcy gier przedstawiających poniżające obrazy kobiet mieli tracić rządowe wsparcie finansowe. Branżowcy ostro i skutecznie sprzeciwili się jednak takiej formie legislatywy - zwracano uwagę, że nie wiadomo, czym w rozumieniu prawa byłyby "poniżające obrazy kobiet" (w czym nie pomagały komentarze Coutelle, która z jednej strony chwaliła momentami koszmarne pod względem portretów kobiecych Beyond: Dwie Dusze, a z drugiej krytykowała Detroit: Become Human za seksizm już po pierwszym trailerze).

Lemaire obecnie szuka kompromisu, który miałby skupiać się bardziej na promowaniu dobrze nakreślonych postaci kobiecych niż na karach. Zaznacza, że uważa francuską branżę za przodującą w tworzeniu ciekawych i inspirujących bohaterek (wymienia tu choćby Emily z Dishonored 2 i Jade z Beyond Good and Evil), ale twierdzi, że wzmocnienie działań dotyczących walki z seksizmem w grach jest bezpośrednim wynikiem afer na mediach społecznościowych pokroju Gamergate i agresywnego zachowania przeciwników równouprawnienia.

Minister cyfryzacji pochwaliła też tworzoną przez Anitę Sarkeesian serię Feminist Frequency, ale na szczęście nie za doskonałą warstwę merytoryczną, a za "zapoczątkowanie ważnej dyskusji" na temat kobiet w grach.

Rozmowy na temat nowej ustawy są obecnie we wczesnych fazach. Przedstawiciel Ministerstwa Cyfryzacji twierdzi, że ostateczna wersja ustawy powinna być gotowa pod koniec tego roku.

*) Ciekawostka - podobny pomysł miała niedawno Szwecja. Oznaczenia miały jednak być oparte o test Bechdel, co szybko spotkało się z kontrowersjami. Dla niewtajemniczonych: test ten opiera się o komiks Alison Bechdel, w którym jedna z bohaterek twierdzi, że nie chodzi na żaden film, w którym nie ma sceny z dwiema kobietami dyskutującymi na jakiś temat poza innym facetem (i szybko dodaje, że ostatni film, jaki spełnił ten warunek, to Obcy, w którym bohaterki dyskutują, jak zabić potwora).

Przeciwnicy takiej reformy wskazują, że wskaźnik Bechdel ma charakter raczej smutno-satyryczny i nie powinien być używany w nauce - test zdało między innymi powszechnie potępiane za idiotyczny portret głównej bohaterki Metroid: Other M. Proponenci nowego prawa zauważają jednak, że od kiedy w szwedzkim kinie wprowadzono bechdelowskie oznaczenia, w dwa lata średnia liczba filmów zdających test wzrosła w zatrważającym tempie: z 30% do 80%.

CD Action
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy