Dla Agnieszki Chylińskiej gry komputerowe były ucieczką od problemów codzienności

​W najnowszym wpisie, jaki Agnieszka Chylińska zamieściła na Instagramie, przedstawiła się jako miłośniczka gier komputerowych. Jak przyznaje, lata 90. minęły jej na graniu muzyki i graniu w gry komputerowe. Gdy była przygnieciona nagłym sukcesem O.N.A., "tłuczenie potworów" dawało jej poczucie, że jest w życiu coś, nad czym ma jeszcze kontrolę.

Piosenkarka w ostatnim czasie często powraca na Instagramie do wspomnień sprzed lat. Dzień po tym, jak opowiedziała o doświadczeniach podróżniczych, skupiła się na swojej wielkiej pasji, jaką są gry komputerowe. Liczba tytułów różnych gier, które wymienia, może laików przyprawić o ból głowy. Ale na koniec artystka pozwala sobie na bardziej osobistą refleksję.

"Jestem dzieckiem epoki pierwszych gier komputerowych. To czekanie aż ojciec wróci z pracy i przyniesie na chwilę Commodore 64, byśmy z bratem ciągnęli zapałki, kto pierwszy zagra..." - wyznaje Chylińska. Jak wspomniała kiedyś w jednym z wywiadów, Commodore pojawiło się w jej w domu w 1986 r. Miała wtedy 10 lat.

Reklama

"Jeśli wygrywał mój brat, patrzyłam wtedy, jak gra w +Soccera+ lub +Commando+. Potem ze strachem, ale dzielnie kibicowałam mu, gdy grał w +Dooma+ czy +Duke’a Nukema+ z jego słynnym tekstem na najlżejszym levelu +Pieeeece of caaaaake+. W Sopocie w latach 80-tych można było za świadectwo z paskiem zagrać np. we Froggera lub Jungle Hunta w pierwszym małym salonie gier. Grałam w zręcznościówki za dziecka, by potem kompletnie odpaść przy pierwszych RPGach (inaczej gry fabularne - red.). Gry takie jak +Diablo+ czy pierwszy +Fallout+ lub mroczne +Sanitarium+ spędzały mi sen z powiek. Potem pojawiło się +Arcanum+ z genialną ścieżką dźwiękową" - relacjonuje.

Z dalszej części wpisu dowiadujemy się, że w grach nie chodziło tylko o same gry - to była dla Agnieszki ucieczka od problemów życiowych. "Mogę śmiało powiedzieć, że lata dziewięćdziesiąte były dla mnie głównie czasem grania muzyki i grania w gry. Przygnieciona i kompletnie nieprzygotowana do tak niespodziewanego sukcesu pierwszych płyt O.N.A., uciekałam w świat superbohaterów (po dziś dzień gram w stare +Diablo+ zawsze w roli łuczniczki) i tłukłam wszelkie potwory, przez moment żyjąc złudzeniem, że nad czymkolwiek panuję w swoim życiu" - pisze wokalistka.

Wreszcie wymienia grę, która była dla niej najlepszym sposobem na odreagowanie życiowych frustracji. "Jednak seria +The Sims+ okazała się dla mnie strzałem w dziesiątkę. Mogłam kontrolować życie innych, co było dla mnie rekompensatą za te wszystkie chwile, gdy nie mogłam wpłynąć na ludzi, których kochałam, a którzy traktowali mnie nie tak, jakbym sobie tego życzyła..." - zwierza się Chylińska. Przed laty artystka była nawet ambasadorką "The Sims 3" w Polsce.

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy