Diablo II: Resurrected bez wsparcia dla ultra szerokich monitorów
Vicarious Visions odpowiedzialne za przygotowanie remastera Diablo II potwierdziło, że gra - na obecnym etapie - nie będzie oferowała wsparcia dla ultra szerokich monitorów. Ma to związek z tym, jak przy większych szerokościach ekranu zachowuje się sztuczna inteligencja.
Właściwie nawet nie jesteśmy zdziwieni tą informacją. Fani Diablo 2, którzy przed ogłoszeniem remastera grali na modach umożliwiających ustawienie wyższych rozdzielczości napotykali na ten sam problem.
W skrócie - chodzi o błędne rozpoznawanie pozycji gracza przez przeciwników, którzy znajdują się poza obszarem mieszczącym się na ekranie o proporcji do 19:9. To obecnie maksymalna szerokość, która nie wpływa na zachowanie wrogów.
Obecnie błędy sprowadzają się do dwóch kwestii. Po pierwsze przeciwnicy w ogóle nie reagują na gracza. Nawet atakowani pozostają na pozycjach - ten sam problem pojawiał się przy okazji modów. Nie trzeba chyba tłumaczyć, jak bardzo ułatwia to, ale i zarazem psuje przyjemność z rozgrywki. Po drugie, w niektórych sytuacjach gracze przyciągają zbyt duże zainteresowanie i są atakowani przez hordy potworów.
O problemach Activision Blizzard dowiedziało się już podczas testów alfa, ale do tej pory Vicarious Visions nie było w stanie naprawić błędów sztucznej inteligencji. To z pewnością duży zawód dla wszystkich, którzy liczyli na wykorzystanie pełnego potencjału swoich monitorów.
Vicarious Visions ma jednak rozwiązanie. Nie jest ono idealne, ale zawsze jakieś. Posiadacze ekranów ultra wide będą mogli grać w odświeżoną wersję gry na swoich monitorach, muszą jednak liczyć się z winietą, która obetnie proporcje ekranu do maksymalnych 19:9.
Warto też wspomnieć, że Activision Blizzard obiecuje poszukać rozwiązania problemu, którego wdrożenie nie wpłynęłoby w większym stopniu na całą grę. Pozostaje chyba tylko trzymać kciuki, choć wydaje nam się, że prędzej sprawa rozejdzie się po kościach demonów, niż ktoś faktycznie będzie w stanie poprawić ponad 20-letni już silnik.
Może znów trzeba liczyć na scenę moderską?