Dangerous Driving 2 to zręcznościowa gra wyścigowa w stylu Burnout
Trudno szukać osoby bardziej doświadczonej w pracach nad zręcznościowymi grami wyścigowymi niż Alex Ward. To on odpowiadał za zasłużony cykl Burnout, a później także za Need for Speed: Hot Pursuit czy Need for Speed: Most Wanted z 2012 roku, wszystko to w ramach studia Criterion.
W 2014 roku Ward oraz Fiona Sperry opuścili firmę, zakładając własną działalność Three Fields Entertainment. Tutaj zajęli się projektami o znacznie mniejszym budżecie, jak Dangerous Golf, Lethal VR, dwie części Danger Zone oraz Dangerous Driving. Ten ostatni tytuł doczeka się teraz kontynuacji.
Już w Danger Zone twórcy nawiązywali do serii Burnout, tworząc produkcję, która stanowiła na dobrą sprawę rozbudowany tryb Crash z tej serii, polegającym na jak najbardziej skutecznym rozbijaniu się samochodem, starając się wyrządzić jak największe szkody w okolicy.
Dangerous Driving określano już jako "duchowego następcę" Burnout, lecz nadal nie udało się pozyskać większego budżetu. Wybieraliśmy więc samochód oraz trasę i przystępowaliśmy do zabawy, w ramach wyścigów, w których równie ważne, co prędkość, jest spychanie przeciwników z drogi.
Pieniądze były tak ograniczone, że nie zdecydowano się nawet umieszczać w grze żadnej muzyki - gracze mogli sobie włączyć Spotify czy inne usługi. Również na dodanie sieciowej rywalizacji trzeba było czekać niemal dwa miesiące.
Teraz nadciąga jednak Dangerous Driving 2 i wydaje się, że Three Fields Entertainment zrobi w końcu to, co chciało zrobić od początku: "duchowego następcę" Burnout Paradise, czyli rozbijanie się samochodami, ale w otwartym świecie. Premiera jeszcze w tym roku, na PC, PS4, Xbox One i Switch.
Zespół deweloperów nadal jest bardzo mały, ale pomaga rozwój technologii. Ward jest teraz w stanie wygenerować spore odcinki otwartego świata za pomocą narzędzi do proceduralnego generowania terenu, które można następnie doszlifować i uzbroić w detale. Ale czy to wystarczy?