Czy politycy w przyszłości nałożą restrykcje na gry wideo?

Politycy coraz częściej spoglądają na rozwijającą się z każdym rokiem branżę gier wideo. Dla niektórych jest to dobra okazja do pokazania się w roli nowoczesnych przywódców, a dla innych to możliwość prowadzenia retoryki skierowanej dla starszego grona wyborców. W 2019 roku Donald Trump wypowiedział niepokojące zdania na temat tej gałęzi rozrywki. Czy gry wideo mogą stanąć nad przepaścią?

Polityka i gry mają coraz więcej ze sobą wspólnego

Polityka i gry wideo to pozornie bardzo mocno oddalone od siebie dziedziny. Wydaje się, że politycy na wysokim szczeblu jeszcze nie tak mocno dostrzegają potencjału, jaki drzemie w przemyśle gamingowym, i jak ważny jest na obecnym rynku. Wydaje się to błędem, który powoli zaczyna być bardzo mozolnie naprawiany. Światowi przywódcy dopiero od niedawna patrzą w kierunku gier wideo nie traktując ich jeszcze tak poważnie, jak chociażby rynku muzycznego czy filmowego. Wraz z upływem lat, coraz bardziej dostrzegana jest potęga rynku gier wideo, co jest dobrym i jednocześnie nie najlepszym sygnałem dla twórców.

Reklama

Ważnym gestem było wręczenie Barackowi Obamie w 2011 roku gry Wiedźmin 2 przez Bronisława Komorowskiego. Wydarzenie to odbiło się szerokim echem nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Podarunek gry wideo wówczas był bardzo nietypowym i zaskakującym upominkiem na szczeblu przywódców państw. Od tamtej pory media głównego nurtu zdecydowanie mocniej zauważyły produkcję studia CD Projekt RED.

W kolejnych latach politycy nieco mniej zajmowali się grami wideo. Mówiono wielokrotnie o projektach rządowych, które prawnie mogłyby zrównać esport ze sportem tradycyjnym. W kilku krajach doszło nawet do takiej modyfikacji prawa. Jednak to ostatnie lata dopiero przyniosły szereg działań polityków w temacie gier wideo i esportu. W 2019 roku podczas kampanii prezydenckiej, Donald Trump obwiniał wpływ gamingu na psychikę młodych ludzi.

Gry wideo obwiniane o zły wpływ na psychikę

Gry wideo przez wiele lat były traktowane jako zło, które destrukcyjnie wpływa na umysły młodych ludzi. Szczególnie telewizja i prasa na przełomie lat 90. oraz w początku XXI wieku forsowały takie teorie. Był to efekt niezrozumienia przez publicystów tego, czym tak naprawdę są gry wideo. Wówczas była to nowa, lecz dynamicznie nabierająca na popularności forma rozrywki. Twierdzono, że brutalne gry wideo mogą powodować agresje wśród młodych ludzi i nakłaniać ich do takich czynów w świecie rzeczywistym.

W tamtych czasach nie były przeprowadzane na szeroką skalę badania, które mogłyby potwierdzić lub zaprzeczyć takim teoriom. Dziś już wiemy, że granie w gry wideo w dzieciństwie nie ma żadnego związku z agresją w życiu dorosłym. Jednak, by takie badania zostały przeprowadzone, musiało minąć wiele lat, gdy już gaming stał się bardzo popularny. Niestety nie wszyscy przywódcy państw głoszą opinie zgodne z tym, o czym mówią psychologowie.

W 2019 roku szerokim echem odbiła się wypowiedź Donalda Trumpa. Ówcześnie urzędujący prezydent USA obwinił gry wideo za masakry, które regularnie odbywają się w Stanach Zjednoczonych, często przy udziale amerykańskiej młodzieży. Wówczas Trump mówił w następujący sposób.

Wypowiedź ta z naturalnych przyczyn odbiła się bardzo szerokim echem na całym świecie. Akcje spółek związanych z gamingiem szybko poszybowały w dół i zaczęły się duże obawy w związku z tymi słowami. Do nich odniósł się w bardzo dosadny sposób dyrektor generalny Take-Two - Strauss Zelnick.

Trump jednak nie na szczęście nie dokonał wówczas żadnych ruchów prawnych, które mogłyby ograniczyć branżę gier wideo. Amerykański polityk dwa lata później stracił władzę, a na jego miejsce wszedł Joe Biden z Partii Demokratycznej. Następca Trumpa podczas swojej prezydentury nie miał już tak radykalnych wypowiedzi o grach wideo, co uspokoiło sytuację.

Emmanuel Macron entuzjastą imprez esportowych

Zdecydowanie bardziej liberalny stosunek do gier wyrażał inny przywódca państwa - prezydent Francji Emmanuel Macron. Rządzący Francją polityk osobiście zaangażował się w organizację turnieju rangi Major w Counter-Strike: Global Offensive, który odbył się w maju ubiegłego roku. Tym samym Macron wykazał się zdecydowanie bardziej nowoczesną postawą względem branży, która dziś opanowała cały świat, a gaming to integralna część życia setek milionów ludzi na całym świecie.

Wyraźnie widać zupełnie odmienne podejście do tematu gier wideo u Trumpa oraz Macrona. Ten pierwszy zdecydował się na krytykę, gdy zaś Francuz widzi w gamingu potencjał do rozwoju kraju poprzez promocję esportu. Zauważa on, że angażowanie się w projekty związane z gamingiem to droga do pokazania Francji jako nowoczesnego kraju, który rozumie obecne trendy. Jednak ze zmartwieniem należy przyznać, że to Stany Zjednoczone są jednym z głównych światowych ośrodków produkujących wiele gier wideo każdego roku, a Trump ponownie stanął do walki o fotel prezydencki.

Trump zahamuje amerykański przemysł gier wideo?

Donald Trump po raz trzeci startuje w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. W 2016 roku pokonał Hilary Clinton, pięć lat później przegrał z Joe Bidenem, a teraz jego rywalką o prezydenturę jest Kamala Harris. Sondaże pokazują, że starcie to jest bardzo wyrównane. Trudno na tę chwilę wskazać, kto zostanie kolejnym prezydentem USA. Jednak, gdyby Trump powrócił do władzy, rynek gier wideo mógłby być w sporym niepokoju.

Nie wiadomo w jakim stopniu wypowiedzi Trumpa sprzed miałyby przełożenie na obecne czasy, lecz ewentualny powrót na stanowisko prezydenta wzbudziłby pewien niepokój. Jednak entuzjaści gier wideo mają nadzieje, że rozwój branży będzie trwał w najlepsze, a wybory prezydenckie nie staną temu na przeszkodzie, bez względu na to, czy zwycięstwo odniesie Trump czy Harris.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Emmanuel Macron
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy