Czy czarna dziura wygląda tak, jak to sobie wyobrażali twórcy gier?

10 kwietnia 2019 roku to data, która zapisze się na stałe w historii. Czarna dziura rozpalała wyobraźnię ludzkości, odkąd Albert Einstein wykorzystał ją w równaniach z ogólnej teorii względności, chociaż jej koncepcja pojawiała się już w XVIII wieku. Jej istnienia dowiedziono dopiero w latach 60. XX wieku, z czego od razu skorzystali na masową skalę pisarze science fiction, a także filmowcy.

Nic dziwnego, że z biegiem czasu jej wyobrażenia przedstawili również twórcy gier komputerowych. Teraz, gdy dzięki projektowi Event Horizon Telescope udało się po raz pierwszy zrobić zdjęcie prawdziwej czarnej dziury, wiemy już z całą pewnością, że nie ma w niej żadnych regałów z książkami. Możemy za to porównać jej wizję w kilku grach z rzeczywistością.

W pierwszej kolejności do głowy przychodzą symulatory lotów statkiem kosmicznym. Choć popularność tego gatunku mocno ucierpiała po tym, jak Chris Roberts postanowił poświęcić resztę życia przygotowywaniu Star Citizena, kilka tytułów wciąż daje nam możliwość niezobowiązujących lotów w kosmos. Jednym z nich jest Elite Dangerous. Czarne dziury są w nim jak najbardziej obecne, choć nie są tak niebezpieczne, jak moglibyśmy się spodziewać. Zamiast zabierać nas za horyzont zdarzeń, skąd już nie będzie powrotu, zadadzą nam tylko trochę obrażeń związanych z przegrzaniem, po czym statek nakaże nam zawrócić. Niektórzy gracze próbowali przekroczyć barierę, odpowiednio sterując kamerą, zostało to jednak załatane w późniejszych patchach. Wcześniej jednak nagrano między innymi poniższe wideo.

Reklama

Obietnicą nieskrępowanych podróży międzygwiezdnych skusił też (i rozczarował, przynajmniej przed licznymi aktualizacjami) wielu graczy No Man’s Sky. Podróż przez czarną dziurę jest w tej grze bardzo kolorowa i bardzo szybka. Na poniższym nagraniu gracz przebywa przy jej pomocy 17 000 000 000 000 000 000 mil.

Czarne dziury to także stosunkowo często występujące niebezpieczeństwo w roguelike’owym space simie Everspace. Ekipa z Rockfish Games nie patyczkowała się: gdy już wpadniemy w ich pole grawitacyjne, mamy nikłe szanse na ucieczkę i w zasadzie możemy żegnać się z naszym statkiem. A pokusa jest spora, bo z okolicy można czerpać cenne surowce, zaś za zwabienie do nich przeciwnika dostajemy 1400 kredytów.

Bez czarnej dziury nie obyła się również najsłynniejsza seria kosmicznych erpegów BioWare’u. Mogliśmy ją zobaczyć już w Mass Effekcie 2, ale jest też obecna w Andromedzie. Gromada Helejosa w tytułowej galaktyce skupiona jest właśnie wokół wielkiej czarnej dziury. Prawdopodobnie dzięki temu jest tak bogata w złoża pierwiastka zero, czyli kluczowej substancji dla całej serii, którą wykorzystuje się do tworzenia pól efektu masy.

Czarna dziura była także jednym z kluczowych elementów fabuły niesłusznie zapomnianej platformówki Heart of Darkness, za którą odpowiadał Eric Chahi, twórca Another World. Była tam jednak elementem czysto fantastycznym, podobnie jak w wielu innych grach, w których np. służyła za broń, jak w Diablo 3, Metroid Prime 2: Echoes czy The Darkness.

A w jakiej z waszych ulubionych gier ukazano czarne dziury i jak się miało ich wyobrażenie do rzeczywistości?

CD Action
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy