Cosplay znanej postaci z serialu Netflixa

​Instagramerka znana w sieci jako Irina Meier regularnie publikuje swoje cosplayowe projekty. Tym razem zaskoczyła wielu swoich fanów. Rosjanka stworzyła projekt "ożywienia" znanej postaci z serialu Netflixa. Produkcja ta została zainspirowana popularną grą wideo.

Premiera gry o tej samej nazwie sięga aż 1986 roku. To wtedy we wrześniu po raz pierwszy na półkach sklepowych pojawił się ten tytuł. Producentem tego projektu była słynna japońska firma KONAMI. Platformówka szybko zyskała międzynarodową sławę i już rok później zawitała na rynek Stanów Zjednoczonych.

Tytuł dużo czerpie z legendarnych opowieści o Hrabii Drakuli. To właśnie gracz w finalnej potyczce miał się skonfrontować z potworem z Transylwanii i ostatecznie posłać go w zaświaty. Gra była na tyle głośna i dobrze odebrana, że w 2005 roku miał powstać film na jej podstawie. Pewne problemy jednak stanęły na tyle mocno na przeszkodzie, że nie zdecydowano się na wyreżyserowanie tej adaptacji. Plany powróciły cztery lata później, lecz i tym razem nic nie doszło do skutku.

Reklama

Dopiero przed w 2017 platforma streamingowa Netflix zrealizowała serial na podstawie gry i stał się on dużym hitem. Czterosezonowa produkcja stała się również inspiracją dla cosplayerów. Znana rosyjska artystka postanowiła przenieść do świata realnego jedną z postaci.

Lenore ożywiona na Instagramie

Lenore jest jedną z głównych postaci w całym uniwersum. Została wprowadzona w trzecim sezonie produkcji. Cosplayerka znana pod jako Irina Meier postanowiła przenieść ją do świata żywych. Instagramerka mająca niemal milion obserwujących zaskoczyła swoich fanów projektem.

Ocenili oni bardzo wysoko przebranie, o którym mowa. Szczególnie wyróżniają się doskonale przygotowane rude włosy. Do tego szkła kontaktowe o barwie czerwieni idealnie uzupełniają się z włosami. Na szyi ma zawieszony naszyjnik w kształcie serca z trzema strzałami.

Ponadto jest ubrana w czarno-niebieską suknie. Liczba serduszek, jakie otrzymała na Instagramie sięga kilkudziesięciu tysięcy. Dlatego też można powiedzieć śmiało o wielkim sukcesie Iriny Maier.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama