Call of Duty: Advanced Warfare – kolejny rekord czy pierwsza porażka?
Można powiedzieć, że Call of Duty ma w tym roku ułatwione zadanie - w końcu EA przesunęło premierę, największego konkurenta, nowej odsłony serii Battlefield na 2015 rok.
To jednak tylko złudzenie, bo popularna na całym świecie marka wciąż będzie musiała konkurować z innymi, niezwykle bardzo oczekiwanymi tytułami.
Flagowa strzelanka Eletronic Arts nie jest jedyną pozycją, której twórcy postanowili zrezygnować z obranego jakiś czas temu cyklu wydawniczego i debiut kolejnej części przenieść na następny rok. Na nową markę twórców kultowej serii Left 4 Dead - Evolve - miłośnicy gatunku także będą musieli jeszcze "chwilę" poczekać. Nie oznacza to jednak, że sezon jesień/zima należeć będzie wyłącznie do Call of Duty. W kolejce do kawałka FPS-owego tortu staną m.in. Far Cry 4, Borderlands: The Pre-Sequel czy Destiny!
W dodatku, ostatni z wyżej wymienionych tytułów, produkcji studia Bungie, zapowiada się na prawdziwy hit - w samych beta-testach udział wzięło 4,6 miliona osób! Czy kolejna odsłona Call of Duty o podtytule Advanced Warfare będzie w stanie współistnieć na rynku z tak dobrze zapowiadają się grą byłych twórców marki Halo? Eric Hirshberg, prezes wydawnictwa Activision Publishing, które dystrybuować będzie obie produkcje uważa, że tak, jak najbardziej i nie zauważa w tej sytuacji żadnego problemu.
"Wierzymy, że na rynku jest miejsce dla więcej niż jednego kasowego przeboju - mamy zamiar dostarczyć graczom dwa takie hity. O tym, jak wiele gier, a w szczególności tych z gatunku strzelanek z widokiem z perspektywy pierwszej osoby, jest w stanie wchłonąć rynek, przekonaliśmy się już jakiś czas temu - FPS-y udowodniły, że są wystarczająco zróżnicowane, by zaspokoić wymagania szerokiego grona fanów" - powiedział Hirshberg.
"W ubiegłych latach byliśmy świadkami premier wielu naprawdę dobrych strzelanek - ale żadna z nich nie powstrzymała marki Call of Duty od wygenerowania rekordowych rezultatów" - dodał prezes Activision Publishing.
Hirshberg stwierdził także, że chociaż Advanced Warfare i Destiny pod względem technicznym zaliczać się będą do tej samej kategorii (FPS), to pomiędzy nimi istnieć będą zasadnicze różnice i przez to nie będą adresowane do tego samego rodzaju konsumenta. Prezes wydawnictwa uważa również, że implementacja elementów RPG/MMO w nowej produkcji Bungie wręcz pomoże przyciągnąć nowych odbiorców, którzy w przyszłości zainteresują się innymi tytułami koncernu, jak choćby Call of Duty.
Trzeba przyznać, że to całkiem sprytnie pomyślana strategia. Niestety, nie wydaje nam się, żeby miała większe szanse na realizację w rzeczywistości. Dlaczego? To bardzo proste - każdy gracz dysponuje ograniczoną ilością czasu, jaką może poświęcić na uczestnictwo w rozgrywkach sieciowych. W większości wypadków jest tak, że miłośnicy strzelanek z nastawieniem na wieloosobową zabawę wybierają jeden tytuł, w którym następnie starają się zdobyć najwięcej doświadczenia, uzyskać możliwe najlepsze wyniki.
Oczywiście nie oznacza to, że osoby te nie będą chciały zagrać zarówno w Destiny, jak i tegoroczną część Call of Duty. Jednak istnieje duże prawdopodobieństwo, że jeśli wciągną się w nową, zdecydowanie bardziej rozbudowaną, produkcję Bungie, która zadebiutuje dwa miesiące wcześniej (9 września), to mogą dojść do wniosku, że kupowanie kolejnej strzelanki nie ma większego sensu...