Bethesda grozi sądem graczowi starającemu się sprzedać kopię The Evil Within 2
Nietypowa kontrowersja w USA. Niejaki Ryan Hupp starał się sprzedać swoją zafoliowaną kopię horroru The Evil Within 2 w serwisie Amazon, lecz musiał usunąć ogłoszenie po tym, jak zgłosił się do niego prawnik reprezentujący wydawcę, Bethesda Softworks, grożący sądem i kosztami.
O co chodzi? Hupp, jak opisuje w rozmowie z serwisem Polygon, wystawił pudełko jako "nowy" przedmiot. Takie posunięcie wydawało się być sensowne, ponieważ sprzedający nigdy nie rozfoliował opakowanie i nie włączył tytułu. Jak wyjaśnia, zamierzał kupić PS4, lecz ostatecznie nigdy tego nie zrobił, więc gra nie jest mu już potrzebna.
Prawnik Bethesdy - z firmy o nazwie Vorys - szybko zgłosił się do gracza z twierdzeniem, że takie podejście jest absolutnie nielegalne i niedopuszczalne. Fakt, pudełko może i nigdy nie opuściło folii, lecz produkt nie może być określany jako nowy, ponieważ Hupp nie oferuje... gwarancji.
Sprzedający powinien być teoretycznie chroniony prawem Stanów Zjednoczonych, gdzie obowiązuje tak zwana "doktryna pierwszej sprzedaży". Konsument ma prawo sprzedać książkę, grę, DVD i temu podobne produkty chronione prawem autorskim, o ile te nie są znacząco zmodyfikowane w porównaniu z oryginałem.
Bethesda w swojej argumentacji powołuje się właśnie na ten ostatni zapis. Tylko oryginał zawiera gwarancję. Jej brak w kopii sprzedawanej przez Huppa powoduje, że - w opinii wydawcy - należy mówić o "znaczącej modyfikacji", co powinno uniemożliwić odsprzedaż.
Jeszcze bardziej pokrętne tłumaczenie oferuje Pete Hines, odpowiedzialny w Bethesda Softworks za marketing i komunikację. Menedżer rozmawiał z dziennikarzem Eurogamera na imprezie QuakeCon w ten weekend.
"On [Hupp - dop. red.] nie stara się sprzedać pudełka z drugiej ręki, wystawił grę jako nową. My twierdzimy, że jeśli ktoś jest pierwszym właścicielem, to nie może tego zrobić. Nie może prezentować produktu jako nowy, ponieważ nie możemy zweryfikować, czy faktycznie jest nowy" - mówił Hines.
"Mógł go otworzyć, zagrać pięć godzin, włożyć wszystko z powrotem do pudełka, zafoliować i powiedzieć, że to nowa gra" - dodaje menedżer, nie tłumacząc niestety, w jaki sposób Hupp miałby przywrócić zerwaną folię do pierwotnego stanu.
Wygląda więc na to, że wszystko rozbija się o definicję i kategorię, jaką w sklepie wybrał sprzedający. Gracze są jednak ostrożni. Na Bethesdę spadła fala krytyki i część obserwatorów sugeruje, że firma może zaczynać w ten sposób szerszą walkę z rynkiem używanych gier. Hines zaprzecza.
"Nie próbujemy robić nic takiego, nigdy byśmy się na to nie zdecydowali. Nasz problem polega na prezentowaniu gry jako nowa, podczas gdy nie mamy możliwości zweryfikowania, czy faktycznie taka jest. Dlatego nie pozwalamy, by ktoś używał takiego określenia" - tłumaczy menedżer.
Jeśli więc chcemy sprzedać grę Bethesdy, musimy opisać ją jako używana, nawet jeśli jest nowa. Logiczne.