Afera z YouTube. Serwis miał zwalniać komputery z blokerami reklam?
Przez dłuższy czas wyglądało na to, że platforma YouTube znalazła kolejne rewolucyjne rozwiązanie, jak poradzić sobie z problemem użytkowników korzystających z różnej maści blokerów reklam. Najpopularniejszy na rynku serwis z filmami miał wg. wielu najzwyczajniej w świecie... zwalniać Wasz komputer. Okazało się, że problem leży gdzie indziej.
W ostatnim czasie YouTube zaczął całkowicie odmieniać swoją politykę funkcjonowania, uprzykrzając przy tym korzystanie z platformy milionom użytkowników na całym świecie. Nie tak dawno ogłoszono, iż niebawem na platformie pojawi się mniej reklam, ale będą one znacznie dłuższe niż do tej pory.
Trudniejsze będzie także pominięcie bloków reklamowych. Teraz możemy skorzystać ze specjalnego przycisku, który wyświetla się po 5 lub 10 sekundach od uruchomienia danego filmu. Już niedługo przycisk ten będzie mógł pojawić się nawet minutę po włączeniu filmu, co oznacza, że przez dłuższy czas będziemy skazani na wybrane spersonalizowane reklamy.
Nowe zasady w polityce YouTube związane są z faktem, że znaczna większość świadomych użytkowników sieci ma na swoich urządzeniach pobrane i uruchomione specjalne aplikacje, które do tej pory skutecznie radziły sobie z wyłączaniem reklam. Wkrótce więc Wasze ulubione vlogi, transmisje, seriale czy playlisty będą w większej mierze nasiąknięte blokami reklamowymi.
Ale to nie wszystko. W sieci zrodziła się panika, iż Google znalazło kolejny pomysł na to, jak radzić sobie z blokerami reklam. W ostatnim tygodniu masa użytkowników witryny YouTube zaczęła skarżyć się na: wolne ładowanie filmów, długi czas buferowania klipów oraz krótko rzecz ujmując - przycinanie się przeglądarki podczas korzystania z serwisu.
Wszystko wskazywało na to, że mamy do czynienia z awarią niezawodnych, zdawać by się mogło, serwerów YouTube. W sieci pojawiło się wiele symptomów wskazujących na to, że właściciele strony pokusili się o wdrożenie celowych działań. Korzystanie z wtyczek, dodatków i rozszerzeń typu AdBlock, które służą do blokowania reklam, najzwyczajniej w świecie miało zwalniać Wasze komputery.
Według testów PCGamera zaobserwować można było większe użycie procesora aż o 17% przy włączonych blokerach reklam. Nawet jeśli macie wydajne jednostki filmy włączały się dłużej oraz wydłużony był także czas buferowania wideo. Sama strona sprawiała niekiedy wrażenie, jakby uruchamiana była na co najmniej 15-letnim sprzęcie, a dodatkowo przy tym mieliśmy poczucie korzystania z bardzo wolnego Internetu.
Pierwsze skargi na nędznie działający serwis YouTube’a zaczęły pojawiać się w sieci już na początku stycznia 2024 roku. Sporo wskazywało na to, że ta dziwaczna funkcjonalność witryny zaczyna dotykać coraz większe rzesze użytkowników. Co ciekawe usługa YouTube Premium, czyli płatny model subskrypcji, wraz z włączonym blokerem reklam, również inicjował spowolnione działanie witryny.
Finalnie otrzymaliśmy rozwiązanie całego problemu i okazało się, że kłopoty milionów użytkowników nie były w żaden sposób związane z ingerencją platformy YouTube. Udało się ustalić, że wadliwe działanie serwisu skorelowane jest z ostatnią aktualizacją wtyczek AdBlock oraz AdBlock Plus. To one, a w zasadzie konkretne ścieżki kodów w nowych aktualizacjach, miały odpowiadać za wolne działanie niektórych witryn. Potwierdzono też, że uBlock Origin nie został dotknięty tymi bolączkami.