20 najbardziej wartych zapamiętania bossów w grach wideo
Z premedytacją nie zatytułowałem tego artykułu: "20 najtrudniejszych bossów w grach wideo". Musiałbym wówczas wypełnić całe zestawienie postaciami z Dark Souls, Demon's Souls czy Bloodborne'a. A nie chcę być tak monotematyczny. Gier z From Software nie zabraknie, ale mam też kilku innych szwarccharakterów godnych zapamiętania.
Diablo (Diablo)
To zestawienie bez postaci Diablo nie miałoby sensu. Postać, na której kończymy każdą przygodę w kultowej serii Blizzardu. Nie jest to na pewno najbardziej wymagający boss w historii gier wideo (to jeszcze zależy od wybranego poziomu trudności), ale to ikona, której pomijać przy takich okazjach nie wypada.
Hitler (Wolfenstein 3D)
Dla mnie osobiście boss wyjątkowy, bo pierwszy, którego pokonałem w swoim życiu. Adolf Hitler siedzący (stojący?) w potężnym mechu, strzelający do nas z działek obrotowych - mam ten widok przed oczami aż po dziś dzień. Przyznajcie się, ilu z was ma podobnie?
Cyberdemon (Doom)
Jeden z pierwszych tak wartych zapamiętania bossów w historii gier wideo (tuż obok Hitlera z Wolfensteina 3D). Potężny, zmechanizowany demon strzelał w nas... rakietami z rogami. Takie to były zwariowane czasy. Chociaż jeśli o zwariowanych postaciach mowa, to na kilka zdań zasługuje z pewnością...
Master (Fallout)
Boss wyjątkowy nie tylko ze względu na wygląd (osobnik będący bardziej komputerem niż człowiekiem, o bardzo osobliwej prezencji), ale także z racji tego, że mogliśmy go pokonać... bez walki. Mogła wystarczyć rozmowa (swoją drogą, bardzo ciekawa). W końcu mówimy o bossie z pełnokrwistego RPG-a, prawda?
Bowser (Super Mario Bros.)
Walk z Bowserem (zwanym w oryginale... Kuppa) nie wspominam jakoś szczególnie, ale sama postać to prawdziwa ikona w świecie gier wideo. Jeden z pierwszych szwarccharakterów w dziedzinie wirtualnej rozrywki. Dzielny hydraulik mierzy się z nim do dziś niemal w każdej produkcji z serii.
Psycho Mantis (Metal Gear Solid)
Pokaz kreatywności japońskich twórców. W tym przypadku popisał się Hideo Kojima. Stworzył bossa, który burzył czwartą ścianę, przejmując kontrolę nad padem i telewizorem. Ba, potrafił nawet odczytać nasze save'y z konsoli. A sposób, w jaki należało go pokonać... Nie zdradzę, bo może jeszcze będziecie mieli okazję przekonać się sami!
Przy okazji przypomniał mi się jeszcze jeden boss z Metal Gear Solid, a mianowicie...
The End (Metal Gear Solid 3)
Chyba tylko Kojima mógł wpaść na pomysł, by naprzeciwko gracza postawić stuletniego snajpera. Wbrew pozorom wzrok ma jeszcze świetny, co czyni z niego bardzo trudnego przeciwnika. Jednak wystarczy, że zapiszemy stan gry i odczytamy go ponownie po tygodniu, a okaże się, że... The End zmarł ze starości. Od razu widać, że za grę odpowiada Japończyk.
Sephiroth (Final Fantasy VII)
Kolejne dzieło japońskich twórców. Walka z nim nie była aż tak pomysłowa, jak ta z Psycho Mantisem, ale to z pewnością jeden z momentów w grach, które zapadają na długo w pamięci. Nie tylko dlatego, że starcie z Sephirothem ciągnęło się przez wiele minut i powodowało, że na czole pojawiały się krople potu.
Ludwig (Bloodborne)
Mógłbym wymienić wielu bossów z Bloodborne'a, ale Ludwig szczególnie zapadł mi w pamięć. Chyba ze względu na wprowadzenie do starcia z tą potworną bestią. Przez całą grę natrafiamy na liczne wzmianki o niej, ale stykamy się z nią dopiero w DLC pt. Old Hunters.
Rycerz Artorias (Dark Souls)
Podobny przypadek do Ludwiga. Podczas gry w Dark Souls słyszymy różne historie o legendarnym Artoriasie, ale dopiero w DLC mamy okazję stoczyć z nim walkę. From Software po mistrzowsku zrealizowało zarówno wprowadzenie do potyczki, wszystko, co wokół niej, a także, rzecz jasna, samo starcie. Podoba mi się bardzo także sam projekt postaci. Chętnie postawiłbym sobie figurkę Artoriasa na biurku.
Isshin (Sekiro: Shadows Die Twice)
Sekiro: Shadows Die Twice to gra o doskonaleniu swoich umiejętności w posługiwaniu się mieczem. Isshin to z kolei ostatnia z postaci, którą musimy pokonać. Podczas walki z nią musimy wznieść się na wyżyny i wykorzystać wszystko, czego nauczyliśmy się podczas dotychczasowej rozgrywki. Wyjątkowe przeżycie. I wyjątkowo wymagające.
Mr. X (Resident Evil 2 Remake)
Do dziś, patrząc na tę postać, słyszę w głowie jej kroki. Odgłosy zbliżającego się Mr. X-a w Resident Evil 2 Remake momentalnie podnosiły ciśnienie i powodowały przyspieszoną produkcję adrenaliny. Świetny przykład, jakie emocje można wywołać w graczu, rzucając w pościg za nim postać, której nie da się pokonać. Przynajmniej do czasu.
Nemesis (Resident Evil 3)
Zdecydowanie jeden z najstraszniejszych i najlepiej zaprojektowanych bossów w serii Resident Evil. Pierwotnie pojawił się w wersji gry na pierwszą generację PlayStation, ale niedawno mogliśmy go sobie przypomnieć w remake'u. Podobnie jak Mr. X, ściga nas przez sporą część zabawy, ale zgładzić go możemy dopiero na końcu.
M. Bison (Street Fighter)
Uosobienie zła skrywające się pod żołnierskim mundurem. Postać z czasów, w których w gry grało się nie tylko w domach, ale również na automatach. I chyba każdy marzył wtedy o tym, by dobrać się do M. Bisona i go pokonać. Jednak w każdej odsłonie serii starcie z nim to była nie lada przeprawa.
Goro (Mortal Kombat)
Długo zastanawiałem się, którą z postaci z serii Mortal Kombat tu umieścić - Goro czy Shang Tsunga. Ostatecznie postawiłem na tego pierwszego. To ikoniczna postać, która potrafiła napsuć naprawdę dużo krwi podczas każdej walki z nią. W pierwszej odsłonie żałowało się tylko, że nie można było się wcielić w czterorękiego olbrzyma. Ta opcja pojawiła się dopiero w Mortal Kombat Trilogy.
Posejdon (God of War 3)
God of War 3 to prawdopodobnie najładniejsza gra stworzona z myślą o trzeciej generacji PlayStation. Nietrudno było znaleźć dowody na to, ale tym najlepszym była chyba walka z Posejdonem. Według mnie jedna z najbardziej spektakularnych w historii gier wideo. Zarówno ze względu na grafikę, jak i z powodu fenomenalnej reżyserii.
Shodan (System Shock)
System Shock to jedna z najbardziej klimatycznych gier w historii, a zarazem jedna z pierwszych, w których mogliśmy się pochylić nad takimi tematami, jak futurologia czy bioinżynieria. Głównym przeciwnikiem gracza była w niej Shodan - sztuczna inteligencja cierpiąca na przerost własnego ego.
A skoro o sztucznej inteligencji mowa...
GlaDOS (Portal)
Całkiem nietypowy boss, który przez całą rozgrywkę trochę filozofuje, trochę żartuje, trochę wkurza, trochę wpędza w poczucie winy... Sztuczna inteligencja o potężnych możliwościach, a zarazem niezwykle oryginalna mieszanka wybuchowa, którą koniec końców musimy pokonać.
Mike Tyson (Mike Tyson's Punch-Out!!)
Boss z czasów, w których wielu czytających te słowa nosiło jeszcze pieluchy. Jednak po pieluch warto było sięgnąć także podczas starcia z wirtualnym Tysonem w Mike Tyson's Punch-Out!! Naprawdę niezapomniane starcie, które potrafiło wycisnąć z gracza ostatnie poty. Przyznajcie się, komu z was udało się go pokonać?
Ostatni Kolos (Shadow of the Colossus)
Shadow of the Colossus to gra, która w głównej mierze polega na toczeniu starć z kolejnymi bossami. Trudno byłoby wskazać wśród nich tę zdecydowanie najlepszą, gdyby nie ostatnia. Ostatni z kolosów, którzy stają na naszej drodze - Malus - to prawdziwe wyzwanie. A przy okazji świetnie zaprojektowana postać.
A na deser...
Big Daddy (BioShock)
Co prawda, jest to zestawienie bossów, ale dla Big Daddy'ego zrobię wyjątek. Już sam wygląd tych postaci jest ikoniczny. Skryte w potężnym kombinezonie do nurkowania, przemierzają Rapture, mając jedno zadanie - chronić za wszelką cenę Siostrzyczki.
I na koniec jeszcze jeden wyjątek...
Piramidogłowy (Silent Hill)
Piramidogłowy to po prostu jeden z typów przeciwników w serii horrorów Silent Hill, ale tak wyjątkowy, tak oryginalny i tak straszny, że nie potrafiłem go pominąć podczas tworzenia tego zestawienia. Dzieło Japończyków ze studia Konami, które potrafiło przyśnić mi się w nocy.