Wywiad: Ireneusz Krosny

W celu przeprowadzenia wywiadu z najbardziej uznanym mimem w Polsce, Ireneuszem Krosnym - udaliśmy się do hotelu CORONA, który to znajduje się w rodzimej miejscowości naszego głównego bohatera... w Tychach. Z gościem specjalnym rozmawia Marcin Brodowski "MartineZ":



Mowa jest srebrem, milczenie zaś złotem - czym wobec tego jest pantomima?



Pantomima to rodzaj języka, to sposób wypowiadania się, rodzaj mowy. Oczywiście jak każdy język pantomima ma swoje mocne i słabe strony.



Skąd zrodziła się Pańska pasja do pantomimy? Czy może wcześniej przejawiał Pan zainteresowanie grą aktorską, fascynację filmem lub teatrem?

Reklama



Jako dwunastoletni chłopak zobaczyłem kiedyś film kryminalny pt. "Sto tysięcy słońc". Był tam pokazany fragment spektaklu pantomimy. Mim dotykał nieistniejącej ściany. Zrobiło to na mnie na tyle duże wrażenie, że pojawiło się pragnienie uczenia się czegoś takiego. Dwa lata później dowiedziałem się od brata, że w teatrze w Tychach odbywa się przedstawienie pantomimy, na które oczywiście poszedłem. Był to amatorski teatr, który właśnie szukał nowych ludzi - "dałem się nabrać" do zespołu i tak to się zaczęło.



Skąd bierze Pan natchnienie oraz pomysły do swych przedsięwzięć scenicznych?



To jest różnie - oczywiście podstawowym źródłem jest własna głowa. Czasem pomysły podsuwa samo życie, lecz są to rzadkie przypadki. Przede wszystkim to ciężka praca. Trzeba usiąść nad pustą kartką papieru, myśleć i po piętnastu minutach braku pomysłów nie zniechęcać się, albowiem siedzenie jest konstruktywne!



Wiele osób z pewnością zaciekawił fakt, dlaczego nie stosuje Pan makijażu a w szczególności pobielania twarzy. Obserwujemy Pańskie występy zawsze w czarnym, neutralnym kostiumie.



Jest to bardzo świadome działanie. Staram się "odteatralizować" pantomimę komiczną. Chciałbym, grając np. maturzystę, faktycznie go przypominać. Maturzysta z pobieloną twarzą i brwiami namalowanymi na czole wydaje mi się mniej prawdziwy, za bardzo sztuczny, właśnie -zbyt teatralny. Dlatego świadomie rezygnuję z makijażu. Stosowanie zaś czarnego kostiumu, to wynik dążenia do czystości formy. Chcę by świat, który przedstawiam był tworzony za pomocą ruchu ciała, a nie strojów czy scenografii.



Jakie należy wykazywać predyspozycje by odnaleźć w sobie pierwiastek lub zalążek talentu mima?



Należy mieć talent aktorski, tak jak każdy aktor. Trzeba posiadać sporą sprawność fizyczną. W moim przypadku były to treningi akrobatyki sportowej na AWF-ie w Katowicach. Trzecim elementem jest natomiast koordynacja ruchów - pantomima wymaga wielu nietypowych sposobów poruszania różnymi częściami ciała.



Trzy zdania o sobie samym...


Po pierwsze i najważniejsze dla mnie jest to, że jestem chrześcijaninem, w dodatku katolikiem - co jest coraz mniej popularne w Polsce. To rzecz, która z pewnością jest dla mnie podstawowa. To jest mój sposób życia. Fakt, że Jezus żyje jest dla mnie fundamentem poczucia sensu mojego życia. To chrześcijaństwo porządkuje mój system wartości, i właśnie dlatego rodzina jest dla mnie zawsze ważniejsza niż praca.

Po drugie jestem mężem i ojcem. Podporządkowuje kalendarz pracy - kalendarzowi rodziny, a nie odwrotnie. Dla mnie mądrością było np. odmówienie półrocznego tourne po Stanach Zjednoczonych ze względu na narodziny dziecka. Żona ma męża, dzieci mają tatę, a kariera jak będzie to będzie, a jak się nie uda to trudno.

Dopiero po trzecie jestem mimem komicznym. Jest to zawód, który daje mi sporo radości właśnie ze względu na charakter komiczny. Popularność polityka to jest jednak popularność z ochroniarzami za plecami - natomiast popularność mima komicznego charakteryzuje się tym, że ludzie się uśmiechają, choć nieraz próbują udawać, że się nie uśmiechają... bardzo sympatyczne sytuacje z tego się rodzą. (śmiech)



Aktorowi na scenie w krytycznej sytuacji może dopomóc sufler - czy w przypadku mima również przewidziane są jakieś koła ratunkowe?



U mima jest dużo trudniej zobaczyć wpadkę. Wiele takich sytuacji się ratuje a widz nawet nie wie, że takowa wpadka miała miejsce. Oczywiście są takie zdarzenia, gdzie scena wymaga wręcz perfekcyjnego zgrania z muzyką. Mam np. taką sytuację w "Bodyguard-zie", gdzie zadaję całą serię kopnięć, ciosów i wszystkie one mają swoje odzwierciedlenie w dźwięku. Każdy jeden ruch musi być trafiony w punkt dźwiękowy i wtedy oczywiście wpadka jest wpadką. Suflera nie ma, lecz jest duża możliwość zakamuflowania potknięcia własną inwencją.



Skoro jesteśmy przy temacie "sytuacji awaryjnych" - czy w swojej karierze utkwił Panu w pamięci jakiś występ (ujmując to delikatnie) w formie "jazdy bez trzymanki"?

Zdarzyło mi się coś takiego właśnie podczas scenki "Bodyguard". Światło na scenie było tak silne, że nie widziałem, gdzie kończy się scena. Wczułem się w ochroniarza, zacząłem łoić w prawo i lewo, gdy nagle poczułem przy kopnięciu, że jedną nogę mam nad głową, a pod drugą nie mam podłogi. Sfrunąłem na widownie jednocześnie w myślach mając nadzieję, że nikt tam nie siedzi. Na szczęście okazało się, że wylądowałem pomiędzy pierwszym rzędem a sceną. Następnie wskoczyłem z powrotem i nie byłem w stanie ocenić, ile mi uciekło efektów specjalnych ścieżki dźwiękowej - czy ten cios, który teraz słyszę to faktycznie "ten" cios! Zaczęła się istna improwizacja! Nie wiedziałem, czy czeka mnie przerwa pomiędzy ciosami dłuższa lub krótsza, odgłos psa, czy upadek......coś strasznego! (śmiech)



Pańska praca wiąże się z całą pewnością z częstymi wyjazdami - czy takowy styl życia nie koliduje w jakiś znaczący sposób z życiem rodzinnym?

Jak już wspomniałem, to raczej praca dostosowuje się do życia rodzinnego. Ustaliliśmy sobie z żoną limity miesięczne pracy. Najpierw się człowiek cieszył, że chcą go ludzie zobaczyć, ale zdarzył się taki miesiąc, że byłem cztery dni w domu. Stwierdziłem wtenczas, że nie o to mi w życiu chodzi! Nie po to chciałem zostać mimem, by nie mieć własnego, prywatnego życia. Podobnie zlimitowaliśmy kwestię wyjazdów zagranicznych, dlatego że wiążą się one z dłuższym czasem przebywania poza domem - co naturalne. W związku z tym wyjeżdżam poza granice kraju na czas nie przekraczający dziesięciu dni. Dzięki temu już trzy razy odmówiłem Australię, ponieważ tamte propozycje to minimum trzy tygodnie. Te ograniczenia powodowały czasem śmieszne sytuacje. Byłem kiedyś w Ameryce na dwie godziny. Tenże wyjazd był powiązany z osiemdziesięcioleciem istnienia Teatru Chopina. W tymże czasie odpoczywałem z rodziną w Niemczech. Był to czas między świętami Bożego Narodzenia a Sylwestrem - czyli taki czas, który planowałem spędzić tylko z rodziną. Jednak nacisk ze strony dyrektora teatru był tak silny, że za zgodą żony pojechałem samochodem do Frankfurtu, zostawiłem auto na lotnisku, poleciałem tam, odebrali mnie z portu, wystąpiłem, z powrotem do samolotu, do samochodu i byłem znowu z rodziną. Takie abstrakcyjne sytuacje się zdarzają, ale generalnie praca jest dostosowana do życia rodzinnego.



Ciekawi jesteśmy, jak najbardziej uznany mim w Polsce, Ireneusz Krosny - spędza wolny czas; w jaki sposób relaksuje się i integruje w spotkaniach z przyjaciółmi oraz najbliższymi?



Muszę powiedzieć, że pod tym względem preferujemy obfite życie towarzyskie. Mamy wielu przyjaciół i spotykamy się całymi rodzinami czasem nawet dwa razy w tygodniu. Dzieci bawią się razem, dorośli podobnie. Dzięki temu dzieci zaprzyjaźniają się z fajnymi rówieśnikami, bawią się mądrze, rozwijają się itd. Na tychże zjazdach razem rozmawiamy, muzykujemy... sam kiedyś brałem lekcje fortepianu a np. mój znajomy adwokat jest perkusistą.



Ostatnio wielką furorę robią zabawy karaoke. Czy wiecznie milczący mim byłby aktywnym uczestnikiem takowych imprez?



Oj, nie wiem. Niedługo będzie to można sprawdzić, gdyż w piątek biorę udział w "śpiewających fortepianach", tak że będzie to z pewnością komiczne - sam nie wiem jak mi to śpiewanie wyjdzie. Rudi Szubert mnie namówił, tak więc spróbujemy.



Mając do wyboru gry tradycyjne (karty, gry planszowe, warcaby, szachy) lub te wywodzące się z branży elektronicznej rozrywki (gry konsolowe, komputerowe) - na jakie by się Pan zdecydował?


Lubię zdecydowanie grę w szachy. Mam małą konsolkę, tylko i wyłącznie do wspomnianej gry i podróżując po Polsce często z niej korzystam. Najczęściej zagrywam się z tym elektronicznym urządzonkiem będąc pasażerem w czasie, gdy kolega prowadzi samochód. Jako gry zespołowe to najbardziej preferuję SCRABBLE. Nie przerywa ona życia towarzyskiego - jeden myśli, reszta rozmawia. W karty owszem - grywam czasami w gronie najbliższych. Z dziećmi zamierzamy się wciągnąć teraz w piłkarzyki stołowe. Znajomi zakupili takową grę i widzę, że to się fantastycznie sprawdza.

Z gier elektronicznych mogę się przyznać, że nie wciągnęło mnie zbyt wiele pozycji. Najdłuższe spotkanie na tym pułapie miałem z grą zatytułowaną "WarCraft 2". I wspominam to jako spełnienie mych marzeń z dzieciństwa. Jako mały chłopiec miałem zwyczaj sklejać parę kartek A4, rysowałem mapę, lasy, drogi, jeziora... potem wycinałem całe oddziały wojska, uzbrojenia. Całość prezentowała się jakby z widoku satelitarnego - jednak zrealizowanie całości pochłaniało wiele czasu. Przygotowania do tego trwały cały dzień, by następnie wieczorem stoczyć wielką batalię. "WarCraft" trafił w moje dziecięce marzenie. Później znajomi zachęcali mnie do zasmakowania "Age of Empires", lecz jednak to nie było już to.



Wobec tego postaramy się dziś zainteresować Pana najnowszymi osiągnięciami z zakresu gier konsolowych.

(PREZENTACJA: EYE-TOY) Jakie słowa cisną się Panu na usta po "skonsumowaniu" tak oryginalnej formy zabawy?

Odebrałem tę grę jako bardzo sympatyczną. Właśnie się zastanawiam, co ona rozwija... na pewno rozwija orientację ma czas, czego najlepszym przykładem jest zabawa z lustrami i obracającym się obrazem naszej osoby.



Na planszę bonusową w "KungFu", gdzie mamy przyjemność rozbijać bardzo efektownie deski, Ireneusz Krosny westchnął humorystycznie: "koniec świata!".



(PREZENTACJA: BURNOUT2) Ciekaw jestem, jakie emocje siedzą teraz w Ireneuszu Krosnym. Czy szał destrukcji oraz szaleństw drogowych skłania naszego gościa do jakichś refleksji?

Po przejechaniu się kilku tras - pozostaję przy swoim twardym zdaniu, że gry samochodowe nadal mają się nijak do realnego prowadzenia samochodów. Śmieszy mnie, gdy ktoś mówi, że jeżdżąc dużo w wielu grach można nauczyć się sztuki kierowania samochodami. Ten tytuł to ewidentnie potwierdza.



(PREZENTACJA: GRAN TURISMO+ALDA GT1+Logitech Wheel) W każdym mężczyźnie na widok pięknych, spalinowych, czterokołowych maszyn rozbudzają się pragnienia zakosztowania adrenaliny zawierającej jak największą ilość oktanów. Czy zestaw rajdowy, który przed momentem miał Pan okazję testować, jest alternatywą dla realnych jazd?


Z silnikami miałem troszkę problemów, gdyż zawsze jeżdżę diesel-ami i ciągle mi się wydawało, że jestem na za wysokich obrotach. Ale pewnie sportowa jazda tego właśnie wymaga - wyciskania z samochodów maksimum osiągów. Jedyny problem, z jakim się spotkałem to brak poczucia orientacji w materii ostrości zakrętów, do których się zbliżam. Brakuje mi pełniejszej głębi 3D - większość strategicznych elementów w prowadzeniu maszyn odczytywałem z załączonej mapy. Wydaje mi się natomiast, że kwestia wizualna prezentuje już najwyższy z możliwych poziomów. Samochody oraz trakty odwzorowano bardzo pieczołowicie - ma się wrażenie oglądania materiału filmowego! Sprzężenie siłowe w kierownicy Logitecha zdecydowanie mi pomagało - oddawało faktycznie realne wrażenia przeniesienia trakcji. Ten tytuł najbardziej przypadł mi do gustu!



Dziękujemy za rozmowę i życzymy dalszej tak owocnej samorealizacji w życiowej pasji, jaką jest wywoływanie uśmiechów na naszych twarzach!



MartineZ: Za pomoc w realizacji wywiadu składam podziękowania firmom: Logitech Polska za użyczenie kierownicy "Driving Force" oraz systemu nagłośnienia "Z-680 THX", Sony Poland za wsparcie w materii technologii "EYE-TOY", ALDA Motorsport za użyczenie fotela rajdowego "GT1", INTER-MIDI za wsparcie muzyczne KARAOKE (www.muzyczka.pl), Synitops ([0-71] 782-85-58) za udostępnienie platformy PlayStation 2 oraz Hotelowi "CORONA" za użyczenie apartamentu na czas przeprowadzenia wywiadu (ul. Oświęcimska 291, 43-100 Tychy, tel.+48-32-2169820)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: prezentacja | popularność
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy