WarCommander

Producent: Independent Arts

Wydawca: CDV Software

Dystrybutor PL: Cenega Poland

Gatunek: strategiczna / RTS

Data wydania: 16 kwiecień 2002

Data wydania PL: 19 grudzień 2002

Wymagania sprzętowe: Duron 600 Mhz, 128 MB RAM, 600MB wolnego miejsca na dysku, karta graficzna zgodna z DirectX

Cena detaliczna: 99.90 PLN

Ocena: 8/10



Coraz więcej produkcji wszelkiej maści opiera swą część fabularną na wydarzeniach rozegranych podczas II wojny światowej. Często jest to dobre posunięcie, ponieważ tamten okres można nazwać skarbnicą pomysłów i wielu interesujących sytuacji, które warto przenieść do świata gry. Każdy miłośnik filmów wojennych z pewnością miał okazję oglądnąć znakomity film "Szeregowiec Rayant", opowiadający o jednym z żołnierzy walczących podczas słynnego lądowania wojsk alianckich na plaży Normandii. Tragiczny los wielu poległych żołnierzy z pewnością skłonił do myślenia niejedną osobę nad sensem prowadzonych działań wojennych, oczywiście nie będę tutaj prawił morałów na ten temat, powiem tylko, że dla mnie osobiście był to bardzo ciekawy urywek historii. Wygląda na to, iż nie tylko dla mnie, albowiem producenci gry WarCommander w początkowych misjach również przybliżyli nam tamten okres, lecz zacznijmy może po kolei.

Reklama



Fabuła rzecz święta

Jak już wspominałem WarCommander to gra, której część fabularna osadzona jest w czasach alianckich zmagań z faszystowskim wrogiem. Mamy rok 1944 i jesteśmy świadkami lądowania wojsk sprzymierzonych na plażach w Normandii. Mianowano nas dowódcą jednostki do zadań specjalnych - Rangers. Od tej chwili pod naszą władzę przydzielony zostaje niewielki batalion żołnierzy. Początkowym celem będzie dotarcie do jednego z głównych bunkrów wroga i jego likwidacja, później przejdziemy do bardziej ambitnych misji. Tak brnąć będziemy przez szereg zadań, które były nieodłączną częścią historii. Cała fabuła obraca się wokół zmagań z silniejszymi jednostkami wojsk niemieckich, które napotykamy w wielu historycznych miejscach. Każda kolejna misja, to następna część historii, które łącznie tworzą niemalże filmową fabułę. Od tej strony nie widzę żadnych zastrzeżeń, dobra robota.



Jestem 'wesoły' Romek...

Powodów do radości, owszem, nie zabraknie, lecz nie będzie można ich tak łatwo znaleźć. Przede wszystkim cieszyć się będziemy z ciężkich wygranych bitew, z których większa część elitarnej jednostki wyjdzie bez szwanku, a to z kolei do łatwych zadań nie będzie należało. Tak więc dostajemy na początku każdej misji adekwatną do wykonywanego zadania liczbę podwładnych. Każdy żołnierz cechuje się własnym charakterem i doświadczeniem. Wyróżniamy kilka podstawowych jednostek takich jak: dowódca, zwiadowca, miotacz ognia, sanitariusz, snajper, piechur, grenadier, saper, cekaemista, radiotelegrafista i moździerzysta. Doświadczenie naszych podwładnych będzie rosło wraz z kolejnymi zabitymi przeciwnikami, dzięki temu będziemy mieli możliwość dowodzenia jedną z najmocniejszych jednostek militarnych w grze. Dodatkowo każdy wojak z osobna ma swoje unikalne oraz uniwersalne możliwości. Do wspólnych cech możemy zaliczyć czołganie się, atakowanie i zwiększanie poziomu adrenaliny. Z kolei każda jednostka ma również własne unikalne cechy, przykładowo snajper może przechodzić w tryb snajperski ściągając wroga z dużych odległości, saper potrafi rozbrajać i zakładać miny, a radiotelegrafista wzywać pomoc powietrzną. Łącznie wszyscy członkowie tworzą zgrany zespół, gdzie bez niektórych straconych kolegów nie uda nam się przejść misji, albo będzie nam o wiele trudniej. Żołnierze często muszą ze sobą współpracować i tak kiedy saperzy podkładają ładunki wybuchowe, cekaemiści osłaniają ich gradem kul. Ogólnie bardzo przypadła mi do gustu liczba i możliwości wszystkich jednostek.



...i mam na przedmieściu domek

Oprócz zwykłego sterowania naszymi oddziałami, pojawia się również aspekt wszelakich budynków militarnych. Niektóre zadania wymagają od gracza, aby zbudował odpowiedni przyczółek, z którego wyruszać będą odziały zdolne do walki. Kiedy znajdziemy i zdominujemy pewną część terenu możemy otoczyć je zasiekami, rozmieścić tu i ówdzie gniazda karabinów maszynowych, w centrum postawić budynek dowództwa, a na obrzeżach kilka bunkrów. Dołączając do tego wieżę obserwacyjną, szpital i budynek treningowy, mamy sprawnie funkcjonujący obóz! Kolejne ataki wroga możemy odpierać z własnej bazy, a podczas posiadanych większych ilości wojska, organizować zbrojne akcje. Dodatkowo nasze budynki wspierać i ochraniać będą różnego typu maszyny. Mam tu na myśli kilka świetnie odwzorowanych czołgów, jeepy, barki oraz samoloty - głównie bombowce. Wszystko znakomicie współgra z resztą ekipy militarnej. Kolejna znakomita robota, choć budynków mogłoby być nieco więcej.



Do boju!

Omówmy pokrótce aspekt rozgrywki i samych misji. Otóż nie jest to zwyczajna gra strategiczna! Na pierwszy rzut oka może takową przypominać, lecz po dłuższej rozgrywce zauważamy wiele cech z innych gatunków. Osobiście WarCommander przypominał mi trochę doskonałą grę Commandos. Wszystko jest tak zbudowane, że nawet ogromna ekipa naszych wojaków z okrzykiem na ustach nie może tak po prostu wkroczyć na teren przeciwnika i wyrżnąć wszystkich w pień. Wcale nie jest to takie łatwe, przyznam szczerze, że początkowo chciałem zastosować takową taktykę, lecz skończyło się ogromną porażką. Najważniejszym czynnikiem w dziedzinie udanych misji, jest wcześniejsze, dokładne ich planowanie. Tak jest, musimy przysiąść, oglądnąć teren i ustalić gdzie możemy uderzyć tak, aby ponieść jak najmniejsze straty w ludziach. Tego typu system pobudza do myślenia i zapewnia naprawdę sporo frajdy, zwłaszcza kiedy przygotowany plan wypala. Wszystkich tych przyjemności zaznamy pokonując dwie obszerne kampanie, w których skład wchodzi po 12 misji. Jeśli znudzi Wam się zabawa z komputerem, wtedy można spróbować swych sił podczas potyczek ze znajomymi za pośrednictwem sieci lokalnej (LAN) lub globalnej (Internet).



Trochę techniki i się człowiek gubi

Zapewniam Was, że w części technicznej gry z pewnością się nie pogubicie. Grafika przedstawia się dość ciekawie, ale mogłaby być znacznie lepsza, jednak widać co jest co i kto jest kto, dlatego nie jest źle. Ogólnie wszystko wyświetla się w rozdzielczościach od 800x600 do 1280x1024, co jest zadowalającym wynikiem. Obraz przedstawiony na ekranie w każdej chwili można dowolnie przybliżyć lub oddalić według upodobań gracza. Ciekawie wykonano modele postaci, zwłaszcza tych poległych w boju, które porozrzucane są na ekranie i nie mają zamiaru "rozpłynąć się w powietrzu" - może taki widok nie każdego cieszy, ale zapewnia produkcji dużo realizmu. Co można jeszcze powiedzieć? Otóż znakomicie odzwierciedlono ukształtowanie terenu, zastosowano system True Color, dynamiczne oświetlenie oraz cykl dnia i nocy. Wszystkie wybuch, ogień, dym i tego typu bajery również prezentują się przyzwoicie - bardzo ładna robota. Przyczepiłbym się jedynie do słabej oprawy dźwiękowej, wszystkie odgłosy itd. nie idą w parze z efektami graficznymi, a szkoda.



Kupić, czy nie kupić? Oto jest pytanie!

I w ten sposób kończymy naszą wędrówkę do krwawych czasów wojennych. Podsumowując wszystko powiem, iż WarCommander jest naprawdę ciekawą grą, która zapewniła mi dużo frajdy na wiele godzin. Owszem, są w tej dziedzinie o wiele lepsze produkcje, lecz ta mimo wszystko jest znakomita. Gdyby dopracowano trochę błędów i polepszono grafikę, spokojnie produkt ten mógłby stać się hitem. Jeśli ktoś uwielbia podczas rozgrywki wyciskać wszystkie moce ze swego sprzętu, to w tym miejscu się rozczaruje. Natomiast każdy gracz, który bardziej stawia na sposób gry, a nie grafikę, powinien bawić się dobrze tak jak ja. Cena jaką ustaliła Cenega jest trochę za wysoka, lecz przynajmniej WarCommander został profesjonalnie przetłumaczony! Końcową decyzję dotyczącą zakupu oczywiście pozostawiam każdemu z Was, zawsze możecie pokierować się moja oceną!



Toldi

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wojsko | dystrybutor | wydawca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama