UFO: Kolejne Starcie

Producent: Altar Interactive

Wydawca: Cenega

Dystrybutor PL: Cenega Poland

Rodzaj gry: strategia turowa

Data wydania PL: 3 październik 2003

Wymagania sprzętowe: PIII 500, 64 MB RAM, karta grafiki 16 MB

Cena detaliczna: 99.90 PLN

Ocena: 8.5/10



"UFO: Kolejne Starcie" to najnowsza gra ze stajni Altar Interactive. Niektórzy z Was zastanawiają się: "Co to jest ten Altar Interactive, przecież to jest całkiem nieznana ekipa - jacyś nowicjusze... I wzięli się za remake UFO?? Na pewno wyjdzie z tego jakiś niewypał." No więc wyjaśniam: Altar Interactive to całkiem świeża grupa z Czech (sic!), która poza UFO ma na swoim koncie jeszcze tylko dwie produkcje: RTS "Original War" i puzzle "Fish Fillets". Nie jest to zbyt duży dorobek, ale nie świadczy to o tym, że grupa nie ma doświadczenia, a co ważniejsze świeżych i dobrych pomysłów. Co więcej - fakt, że za produkcję zabrali się nasi południowi sąsiedzi jest dla nas po dwakroć korzystny: po pierwsze (jest to realna korzyść) premiera "UFO: Kolejne Starcie" odbyła się równocześnie w Polsce, Niemczech i Wielkiej Brytanii, a później dopiero reszta świata (i tak powinno być zawsze!); a po drugie klimat w grze wydaje się jakoś osobliwie, dziwnie znajomy (wiadomo, Czech i Polak dwa bratanki...), ale o tym trochę później.

Reklama



Nietrudno się domyślić, że "UFO: Kolejne Starcie" jest kontynuacją - a jeżeli nie, to przynajmniej bezpośrednim nawiązaniem - do jednej z najlepszych gier strategicznych wszech czasów. Dla przypomnienia: seria "UFO" były to gry strategiczne, w których mieliśmy do czynienia z połączeniem (i to udanym, co najważniejsze) strategicznego planowania w wymiarze globalnym (rozwój, badania, produkcja, zarządzanie zasobami) z prowadzeniem potyczek z obcymi za pomocą małego oddziału, którym dowodziliśmy. Miodności grze dodawały akcenty RPG w postaci wzrostu statystyk i ewoluowania naszych komandosów po każdej misji. Siadając do "UFO: Kolejne Starcie", zastanawiałem się, ile zostało w niej legendarnego, oldschoolowego "UFO" sprzed kilku lat. Zastanawiałem się też, czy sequel może przerosnąć oryginal?



25 maja 2004 (hmm... to już niedługo) Ziemia została zaatakowana przez obcą cywilizację. Ogromny statek obcych z orbity okołoziemskiej rozpylił jakichś nieznaną ludzkości formę zarodników, które błyskawicznie rozmnożyły się całkowicie, blokując dostęp do promieni słonecznych. Czas ten będzie w przyszłości nazywany Czasem Zmierzchu. Po osiągnięciu przez zarodniki masy krytycznej opadły one na ziemię, zapełniając ulice i zbiorniki wodne, dusząc wszystkie stworzenia oddychające tlenem. Podczas Zmierzchu wyginęła większość wyższych form życia na Ziemi. Odpowiedź ludzkości była znikoma. Ziemskie rządy postawiły na ostrożność, zamiast na zdecydowaną odpowiedź, gdyż nikt nie uświadamiał sobie jak szybko nadejdzie koniec. Teraz rządzący spoczywają pogrzebani wraz z rządzonymi. Tylko niewielka garstka ludzi zdołała przetrwać Zmierzch, schroniona w podziemnych instalacjach, zaopatrzonych w pożywienie i nieskażone powietrze. Po kilku tygodniach wyglądało na to, że ze zarodniki uległy rozkładowi i osadziły się w ziemi. Świat wydawał się bezpieczny... Chwilowo... I tu na scenę wkraczasz Ty. Musisz za wszelką cenę zjednoczyć pozostałych przy życiu, rozproszonych po całym globie ludzi, dowiedzieć się, co się stało, i -jeśli to w ogóle możliwe - odzyskać panowanie nad całą planetą.



Tak jak poprzednie części "UFO" i tu mamy podział rozgrywki na dwie oddzielne części - albo trzy, bo musisz jeszcze przechwytywać pojazdy wroga za pomocą myśliwców, jednak ta część sprowadza się do kliknięcia na przycisk przechwyć - strategia w wymiarze globalnym i starcia taktyczne z ufokami, prowadzone w czasie rzeczywistym przez naszych komandosów. W stosunku do pierwowzoru zubożeniu uległa część globalnej strategii. Nie mamy możliwości zakładania baz gdzie chcemy, nie będziemy mogli zatrudniać najlepszych fachowców, techników i badaczy i wynajmować komandosów. Nie ma też budżetu, który by nas ograniczał w jakiś sposób. Wynika to z fabuły gry - większość ludzi została unicestwiona, a pieniądze nie istnieją. Bazy musisz zdobywać na obcych i nie masz możliwości ich budowy (rozbudowy również), możesz jedynie zmienić ich rodzaj z wojskowej na naukową, techniczną bądź w późniejszym etapie gry biomasową. Teraz twoja moc badawcza nie zależy od tego, jak dużo urządzeń badawczych i jak dobrych naukowców zatrudnisz, ale od tego, jak dużo zdobędziesz baz, które musisz zmienić na naukowe (analogicznie w przypadku produkcji/technologii). Nie musisz również kupować uzbrojenia. W najnowszym UFO strzelał będziesz tym, co znajdziesz w opuszczonych bazach wojskowych lub tym, co zdobędziesz na ufoludkach. Myślę, że niepotrzebnie tak bardzo uproszczono elementy globalnej strategii (a w zasadzie to po co upraszczać je w ogóle?). Ograniczone są one teraz w zasadzie do badań i ufoludków oraz produkowania nowych broni.

Za to misje taktyczne prezentują się dużo bardziej okazale niż w pierwowzorze. Stawiają przed nami wiele rodzajów zadań do wykonania, między innymi ratowanie zestrzelonych pilotów, zdobywanie baz, penetrowanie zestrzelonych UFO, branie do niewoli ufoludków czy obserwacja wyznaczonego obszaru. Do anihilacji najeźdźców z kosmosu używamy z początku całego arsenału dostępnej w 2004 r. ludzkości broni, począwszy od broni ręcznej (Glock, Desert Eagle, HK MP5), poprzez karabiny (AK 47, Colt M4 itd., itp.), broń ciężką (wyrzutnie RPG) i pancerze bojowe (jest coś takiego?), a w późniejszym etapie gry uczymy się najpierw posługiwać, a potem budować broń której używają ufoki (że niby jest jakaś lepsza, czy co?). Niestety i tu trochę się zawiodłem. Mimo, że oprawa graficzna stoi na najwyższym poziomie, to - nie wiem czemu - nie ma misji nocnych, mimo, że w arsenale masz dostępne flary (po co?). Kolejnym minusem w porównaniu do oryginału jest to, że walki toczą się tylko w jednym wymiarze (oprócz terenu z pagórkami , ale na skały już nie wejdziesz) i nie możesz wchodzić do budynków ani piwnic (z wyjątkiem misji dwufazowych z penetracją bazy lub pojazdu obcych), ani łazić po samochodach (mimo, że nikogo to nie obchodzi, bo wszyscy nie żyją), nie mówiąc już o prowadzeniu ich. W dodatku twoi komandosi nie mogą wykorzystywać elementów otoczenia, np. krzaczków, samochodów czy słupów oświetleniowych do schronienia lub osłony. W zasadzie taktyka polega wyłącznie na przemieszczaniu się całą grupą i koncentracji siły ognia na jednym przeciwniku, a każda próba rozdzielenia żołnierzy na dwie lub więcej grup w celu oskrzydlenia kończy się tragicznie dla twoich komandosów. W dodatku walka przebiega chaotycznie, a w zamkniętych pomieszczeniach (np. w środku pojazdu ufoludków) w ogóle nie wiesz, co się dzieje.



Oprawa graficzna najnowszego "UFO" stoi na najwyższym światowym poziomie. Na zbliżeniu możemy podziwiać emblematy na mundurach komandosów czy plakaty pin-up girls w szatni w bazie. Pojazdy w miastach są bardzo dobrze oddane, ze wszystkimi szczegółami (nawet znaczek marki da się zauważyć), a bardzo miło zaskoczą Was przegubowe autobusy Ikarus we Wschodniej Europie. Do tego dochodzi dynamiczna kamera, którą możemy obracać w każdym kierunku, a także zbliżać i oddalać. Jest to rozwiązanie dość uciążliwe, przynajmniej na początku gry, ale z czasem da się do niego przywyknąć i później jest już bardzo fajnie. Na plus gry muszę jeszcze dodać, że statystyki twoich żołnierzy odpowiadają ich wizerunkom. To znaczy, że chuderlawy Mark będzie raczej słabeuszowatym mózgowcem, a osiłek John będzie powolnym mięśniakiem. Oprawa dźwiękowa jest dość przyzwoita, ale mogłaby być nieco lepsza. W tle gra sobie smutna (nie mylić z kiepską) muzyczka (wszak 95% ludzkości gryzie ziemię), zmieniająca się w bardziej dynamiczną w momencie przechwytywania wrogich pojazdów latających przez twoje myśliwce. Odgłosy broni są za to oddane bardzo realistycznie - do tego stopnia, że kałasza można rozpoznać po charakterystycznym terkocie (od razu wiesz, że trzeba się schować za rogiem i odbezpieczyć granat - AK 47 w rękach Obucha to nie przelewki). Twoi żołnierze też nie są niemowami i od czasu doi czasu rzucą jakimś tekstem w stylu "tam jest" czy "mam szaraka", albo "i co dalej". Ciekawe jest to, że Rosjanina Borysa poznasz po akcencie, podobnie jak Francuzkę Irene, jak również to, że ufoludki w ogóle nie wydają żadnych dźwięków.



Podsumowując: gra "UFO: Kolejne Starcie" jest grą naprawdę niezłą (mimo tych wszystkich moich narzekań i utyskiwania). Jednak taki już los sequela, że będzie zawsze porównywany do pierwowzoru. A że jestem ogromnym fanatykiem serii "UFO", to nie mogłem się powstrzymać przed małym zestawieniem. Nie da się jednak zaprzeczyć, że dla tych, którzy nie grali w pierwsze części "UFO", "Kolejne Starcie" będzie gra naprawdę dobrą. Dodatkowego smaczku grze dodają słowiańsko brzmiące nazwy ufoków jak: śluzomiot, łopot, rybalon czy zwisogz. Jestem ogromnie ciekaw, jak nazwy te brzmią w angielskiej wersji gry. Za przemawiają przede wszystkim: wielość i różnorodność misji taktycznych; świetna oprawa graficzna oraz efekty dźwiękowe (szczególnie odgłosy wydawane przez broń). Jedynym dużym przeciw jest zbytnie uproszczenie misji taktycznych (chodzi tu głównie o to że nie da się łazić po budynkach i chować za drzewami i słupami). Jeżeli "jarałeś się" kiedykolwiek "UFO", to naprawdę musisz zagrać w "Kolejne Starcie".



Siwy

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: broń | dystrybutor | wydawca | starcie | UFO
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama