Turniej Tekken 3

W jedną ze styczniowych niedziel, dokładnie 14-go stycznia, maniacy Tekkena spotkali się w Tarnogórskim Centrum Kultury, by stoczyć tam kilkaset pojedynków o tytuł Mistrza Tekken 3 - który to uprawniał do odbioru nagrody, jaką była konsola PS2 plus 25-calowy telewizor... ale po kolei.

Cały turniej rozpoczął się z półgodzinnym opóźnieniem, ponieważ pojawiło się mnóstwo osób, które zainteresowane były wzięciem udziału w Turnieju, ale wcześniej nie wysłały swoich zgłoszeń przez Internet - dlatego powstała dość spora lista graczy rezerwowych, których trzeba było jakoś do grup przyporządkować. Ale Turniej w końcu wystartował. Najpierw zawodnicy walczyli ze sobą systemem pucharowym, dwie wygrane, dwurundowe walki decydowały o zwycięstwie i przejściu dalej. Przegrani natomiast (oraz kibice) byli cały czas obdarowywani gadżetami - magazyny "Gamestation", koszulki sponsorów i organizatorów, breloczki do kluczy itp. drobiazgi co kilkanaście minut "leciały" w tłum.

Reklama

W miarę wzrostu "doświadczenia" grających - do kolejnych etapów przechodzili coraz lepsi zawodnicy, walki były coraz bardziej widowiskowe - publiczność coraz uważniej przyglądała się temu, co dzieje się na scenie. A tam na 6-ciu stanowiskach bezwzględnie eliminowano najsłabszych zawodników. Już po kilku walkach każdy zawodnik typował swojego faworyta, którego walki obserwował i próbował przynajmniej teoretycznie znaleźć sposób na zwycięstwo w przypadku niechybnego spotkania pad w pad.

Trzeba powiedzieć, że na Turnieju w Tarnowskich Górach zjawiła się czołówka Tekkenowych zawodników. Był Kali - prowadzący dział poświęcony mordobiciom w jednym z PSX-owych magazynów, był Mecenas, Icek, Jajo, Pablo - te pseudonimy znał praktycznie każdy z obecnych na sali. Na zwycięzce typowano Jajo, Mecenasa albo Icka. Pewnym zaskoczeniem było wyeliminowanie Kalego po jednej z walk, w której uległ on zawodnikowi walczącemu małym, upierdliwym do granic możliwości dinozaurem, czy też smokiem - nie wiadomo jak to nazwać, w każdym razie to cholerstwo, z racji niewielkiego wzrostu, trzeba było non stop używać podcięć i wybić do góry. Kali, nim zorientował się o co chodzi, już miał przegraną jedną walkę, niestety w drugiej walce minimalnie również uległ dobremu technicznie zawodnikowi ... i pożegnał się z myślą o walce w ćwierćfinałach. Typowani Icek, Mecenas i Jajo przeszli do ćwierćfinałów...



Ćwierćfinał - ośmiu najlepszych, którzy zmierzyli się w systemie każdy z każdym - o przejściu do półfinałów decydowała liczba zwycięstw. Każdy z zawodników miał stoczyć siedem walk - tylko jeden zawodnik wygrał je wszystkie - mowa o Icku. Robił on z przeciwnikami to co chciał - nierzadko zostając z pełnym paskiem energii. Nawet ze wspomnianym wcześniej smoczkiem nie sprawiła mu żadnych problemów - podrzucany do góry i brutalnie traktowany zwierzak tracił energię w oczach. Widać było, że każdy z zawodników ma swoją ulubioną postać... i to chyba zgubiło Jaja. Gość naprawdę był dobry, rozgramiał w eliminacjach wszystkich, aż tutaj nagle w ćwierćfinałach jakby stracił zapał do walki. Jego zawodniczka - Nina - nie mogła poradzić sobie z przeciwnikami, Jajo uparcie wybierał tylko ją do walki ... i kolejny z faworytów odpadł.

Półfinał - czterech zawodników, walczących w parach, do finały przechodził zwycięzca z każdej pary. Publiczność z uwagą śledziła walki, siedząc w fotelach na kinowej sali. Był doping, oklaski za pięknie przeprowadzone akcje i wyrazy niezadowolenia za zaprzepaszczenie szansy na wygraną. Walki ustawiono na 5 rund, każdy z zawodników musiał przynajmniej 3 razy zwyciężyć, aby przejść do finału...



W finale wystąpili Icek i Mecenas. Icek - zwycięzca niedawno przeprowadzonego turnieju w Gliwicach, od samego początku nie miał właściwie żadnej chwili słabości. Mecenas - zaczynał opornie w Tarnowskiech Górach, ale każda kolejna walka rozpalała go i radził sobie coraz lepiej. Z sobie wiadomych źródeł dowiedziałem się, że Mecenas to ksywa, którą nadano mu z racji zjawiania się na turniejach w płaszczu - niczym prawdziwy mecenas. Ale wracając do tematu, czyli toczących się w finale walk - tutaj też mieliśmy 5 rund i do 3 wygranych walk. Jak myślicie, kto wygrał? Oczywiście Icek - potwierdzając swoje umiejętności zachował "mistrzowski pas" i odjechał do domu bogatszy o nowiutkiego peesa 2 i 25-calowy telewizorek. Warto było? Chyba tak..



Teraz trochę o fundatorach nagród - w końcu to głównie dzięki tym firmom Turniej odniósł taki sukces. A więc po kolei.

  • I nagroda - firma RAM 2 - Hurtownia Akcesoriów i Gier - Zabrze
  • II nagroda - firma ABES - Sklep Internetowy i kawiarenka internetowa - Świętochłowice
  • III nagroda - redakcja Gamestation - T. Góry
  • IV nagroda - firma NAMAX - Firma wysyłkowa gier do PlayStation - Opole

Także samym organizatorom Turnieju - Gamestation oraz firmie RAM2 - należą się duże podziękowania za tą imprezę. Frekwencja była nader wysoka - ponad 350 osób zjawiło się w Tarnowskich Górach. Osoby, które przegrały już w eliminacjach, zostawały, by obejrzeć jak radzą sobie ich koledzy - każdy przyjechał bowiem z grupą znajomych, a że każdy z nich też brał udział w Turnieju... to do samego końca widownia właściwie była pełna.

Na koniec dobra wiadomość dla wszystkich Tekkenomaniaków. Za rok prawdopodobnie odbędzie się podobna impreza, z tym, że zmierzycie się w Tekken Tag Tournament i, co bardzo możliwe, będą też wyścigi w Gran Turismo 3. Wszystko oczywiście na PS2 - jest cały rok na trening....



Tomasz Jarnot

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nagroda | jaja | turniej
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy