The Getaway - PS2

Platforma: PlayStation2
Wydawca: SCEE
Developer: Team Soho
Gatunek: Akcja
Premiera: 11/12/2002 - już jest!

Obok The Getaway nie da się przejść obojętnie. Choć do premiery gry pozostało niewiele czasu, tytuł ten podzielił graczy na entuzjastycznie nastawionych fanów, oraz sceptyków nieufnie przyglądających się kolejnym poczynaniom programistów z Team Soho. O The Getaway wspominano już przy okazji europejskiej premiery PlayStation 2.

Fabuła gry
Zaczynamy mocnym uderzeniem. Na rogu skrzyżowania stoi zaparkowany samochód. Siedzą w nim bardzo podejrzanie wyglądające typy z pod ciemnej gwiazdy. Do samochodu podchodzi kobieta, widać że jest z nimi w zmowie. Pierwsze co rzuca się w oczy - doskonale wykonane projekty postaci, niezwykle szczegółowe i bardzo realistyczne. Druga rzecz - dialogi. Akcent, gangsterski slang, oraz (uwaga!) przekleństwa (!) - wszystko jak na filmach Guy'a Ritchie (Porachunki, Przekręt).
Z obserwowanego przez nich domu wychodzi matka z dzieckiem. Bandyci ruszają. Kobieta z gangu w towarzystwie jednego z mężczyzn z samochodu podbiega do matki. Podaje się za policjantkę i prosi o pójście razem z nią do pojazdu. Widać nie jest jednak zbyt przekonująca. Wywiązuje się szamotanina, pada strzał. Bandyci uciekają do samochodu porywając dziecko. Na chodniku leży postrzelona kobieta. Z domu wybiega Mark Hammond - były gangster, mąż, ojciec i główny bohater gry. Załamany obejmuje swoją żonę - jest już jednak za późno. Kątem oka dostrzega uciekający z piskiem opon gangsterów. W akcie desperacji rusza za kidnaperami. W tym momencie do akcji wkracza gracz.

Pierwsza misja
Naszym pierwszym zadaniem jest pościg za porywaczami syna. Ruszamy z miejsca samochodem, a naszym oczom ukazuje się autentycznie odwzorowany Londyn. Pierwsza uwaga - nie ma mapki z zaznaczonymi punktami, która pomagała by w pościgu. Należy obserwować uciekających czerwonym samochodem bandziorów i starać się nie zgubić ich z oczu. Jest jednak jedno ułatwienie - kierunkowskaz, który na zakrętach, skrzyżowaniach sygnalizuje nam, w którą stronę powinniśmy się udać, Naprawdę doskonały pomysł! Choć na początku dosyć łatwo się zgubić to jednak po dwóch, trzech próbach gracz zaczyna intuicyjnie śledzić porywaczy, nabierając pewności co do własnych umiejętności. Również kierowanie samochodem dostarcza ogromnej przyjemności. Model jazdy sprawia wrażenie jakby łączył w sobie elementy symulatora (czuć wagę samochodu, wrażliwość na gwałtowne ruchy) z dobrą zręcznościówką (efektowne wejścia w zakręty). Po kilku zderzeniach okazuje się, że nasz pojazd ulega zniszczeniom i to dosyć poważnym. Nie wystarczy, że karoseria jest powgniatana, zderzak ciągnie się po asfalcie, a szyby są porozbijane, również model jazdy ulega zmianie. W zależności od uszkodzeń, auto ściąga na prawo lub lewo, tracimy przyspieszenie, dymi się silnik itd. W takiej sytuacji nieodzownym wydaje się zmiana pojazdu na nieco "zdrowszy". Wystarczy więc wysiąść, przespacerować się kawałek po ulicy i wybrać odpowiadający nam środek transportu. W tym momencie The Getaway pokazuje nam, dlaczego prace nad nią trwają tak długo. Pełno w niej drobnych ciekawostek, szczegółów i smaczków. Kiedy próbujemy zatrzymać jakiś samochód celem abordażu trzeba się odpowiednio ustawić - jeśli po prostu wbiegniemy na jadący pojazd zostaniemy potrąceni i upadniemy. Mark Hammond to twardziel, ale przecież nie Superman, Człowiek ze Stali. Widać, że realizm jest istotnym czynnikiem determinującym produkcję gry. Kiedy już dojedziemy do wyznaczonego punktu (boczna uliczka z wejściem do magazynu), przechodzimy do kolejnego etapu.

Druga misja
Tutaj The Getaway pokazuje swoje drugie oblicze. Przechodzimy w tryb gry TPP (Third Person Perspective), czyli gry z perspektywy, widoku trzeciego gracza. Wygląda to mniej więcej jak popularny Headhunter Segi. Oto kolejny powód dla długich i żmudnych prac nad The Getaway. Tak naprawdę, programiści musieli pracować nad dwoma grami - gdyby oddzielić tryby jazdy po mieści i akcji TPP, mielibyśmy dwie, wyśmienite pozycje, które oferowały by graczom doskonałą rozrywkę. Czas jednak wrócić do misji.
Naszym zadaniem jest stopniowa eksploracja magazynu. Najpierw mamy tylko pistolet, wkrótce uzyskujemy możliwość eksterminacji na dwie "spluwy", a ostatnią bronią którą zdobywamy w tej misji jest klasyczny i zawsze lubiany shotgun (jeden celny strzał wystarczy, aby uciszyć agresora). Bohater może kucać, robić uniki, fikołki, i chować się za ścianami. Jest też tryb dokładnego celowania, czyli tak naprawdę są to wszystkie możliwości, które powinna mieć każda szanująca się gra akcji TPP. Jeżeli zostaniemy zranieni, nasza postać zaczyna kuleć i utykać, a ubranie nasiąka czerwonym kolorem krwi. Jeżeli strzelimy w stojące na platformach magazynowane paczki zaczyna wyciekać zawarta w nich substancja. Oczywiście pozostają też dziury w ścianach po wystrzałach z broni. Kiedy już pozbędziemy się wszystkich napastników okazuje się, że... wpadliśmy w pułapkę! Oto bowiem objawi nam się najczarniejszy charakter gry, czyli Charlie Jolson. Szef mrocznego, londyńskiego świata mafii i gangsterów, człowiek bezwzględny i skrajnie brutalny. To on zaaranżował porwanie syna Marka Hammonda, a co gorsza wszystko zostało tak ustawione, że teraz to bohater jest oskarżany przez policję o morderstwo własnej żony. Jeżeli zgodzimy się wykonać dla Charliego kilka misji uwolni naszego syna. Jeśli odmówimy... cóż, to była propozycja z gatunku tych nie do odrzucenia.

Jak wygląda Londyn?
Skupmy się zatem na wizualnej stronie gry. Już na pierwszy rzut oka widać jak ogromnym i trudnym projektem okazał się The Getaway. Autorzy postanowili odwzorować blisko 40 km 2 autentycznych lokacji Londynu. Już samo zebranie materiałów na tekstury, czyli zdjęcia budynków wydaje się zadaniem niemożliwym do zrealizowania. Efekt jednak jest nieporównywalnym z niczym co do tej pory stworzono. Prawie każdy budynek wygląda inaczej. Jadąc ulicami mijamy zabytkowe, stare budowle, katedry, nisko zabudowane dzielnice mieszkalne, lokacje przemysłowe z magazynami, wąskimi uliczkami i charakterystyczną bordową cegłą. Ulice prezentują się jak 100% prawdziwe, miejskie drogi. Jest chodnik, asfalt wymalowany oznakowaniami, znaki drogowe i wszystko co można spotkać w miejskim ruchu. Po ulicach stolicy Anglii porusza się blisko 60 prawdziwych marek pojazdów w tym min. słynne londyńskie taksówki, oraz Mini Cooper, samochody klasy średniej, transportowe i sportowe. Każdym pojazdem w grze można kierować. Połyskująca karoseria i dbałość o detale sprawia, że wykonanie pojazdów z The Getaway bez najmniejszej przesady nasuwa skojarzenia z najlepszymi gatunkowo racerami.
W trybie akcji TPP wygląda to ponownie zachwycająco. Przede wszystkim postacie wykonane są z niesamowitą precyzją, a lokacje powalają jakością projektów i bogactwem szczegółów. Aby dopełnić całości obrazu, należy też wspomnieć o jakości animacji postaci, dla określenia której kluczowym słowem jest realistyczna.

Życie w mieście
Na ulicach Londynu tętni życie. Oznacza to ni mnie ni więcej tyle, że możemy wchodzić w pełną interakcję z napotkanymi osobami. Przykładowo przypadkowego przechodnia można chwycić i potraktować jako zakładnika. Tryb strzelania jest wówczas nadal aktywny - policjanci widząc z kim mają do czynienia podnoszą do góry ręce i zaprzestają działań ofensywnych. Chyba, że któremuś uda się zakraść od tyłu - jeżeli odwrócimy się do nich plecami możemy mieć pewność, że stróże prawa szybko wpakują nam kilka kulek w plecy, a w najlepszym wypadku ogłuszą nas pałką. Co możemy zrobić z niewinnym zakładnikiem pozwolimy sobie przemilczeć. Wspomnimy tylko, że są dwa sposoby "pozbycia" się żywej tarczy - jeden przy użyciu rąk, drugi przy użyciu broni - obydwa kończą się jednak tak samo nieprzyjemnie.

Bardzo aktywni są również stróże porządku. Wystarczy wyjąć pistolet, a już zbiegają się do nas i podejmują niezbędne środki prewencyjne - tłumaczenie, że tylko chcieliśmy przeczyścić broń nie pomoże. Twarde prawo, ale prawo.

Odwzorowanie specyfiki poruszania się po wielkim mieście to jeden z najtrudniejszych elementów w projektowaniu tego typu gry. Trzeba przyznać, że autorzy The Getaway postawili sobie za cel osiągnąć jak największy stopień realizmu. A jest to realizm przez wielkie "R". Oto jedna z charakterystycznych sytuacji:
Rozpoczynając drugą misję musimy dojechać wąską uliczką do jednej z głównych dróg. Pierwsze zdziwienie - korek! Samochody wleką się okrutnie, a wyprzedzić nie ma jak (jedno pasmo i jeden kierunek). Tak więc niesieni nagłym impulsem wyprzedzamy inne pojazdy chodnikiem, potrącając przy okazji przechodniów. Plan bez wad, pod warunkiem, że w korku nie stoi np. policyjny radiowóz. Wystarczy, że choć trochę naruszymy przepisy ruchu drogowego i możemy mieć gwarancję szalonego pościgu. Tak samo będzie wyglądać sytuacja w przypadku jazdy pod prąd (pamiętajmy o zasadach lewostronnego ruchu!), przejeżdżając na czerwonym świetle, czy lekkiej stłuczki. Jeśli stróże prawa przyłapią nas na małym odstępie od powszechnie panujących zasad ładu i porządku od razu ruszają w pościg.

Przedstawiamy Cartera

Reklama

Według producentów gry, oprócz tego że The Getaway łączy w sobie dwa gatunki gier to dodatkowo... jest podwójną grą! Oto bowiem mamy dwóch bohaterów i dwa scenariusze. Obok przedstawionego już eks-gangstera Marka Hammonda, jest też drugi tryb gry gdzie gracz wciela się w rolę bezwzględnego policjanta Franka Cartera! Również on ma do wyrównania rachunki z Charliem. Detektyw Carter to glina w całym tego słowa znaczeniu. Zamiast standardowego munduru nosi dżinsowe spodnie i kurtkę. Szef nienawidzi jego sposobu działania, potępia metody, ale fakt jest faktem - Carter działa skutecznie. Ten londyński Brudny Harry uwikłany jest w kilka dziwnych spraw a nazwisko Charliego Jolsona również w jego przypadku będzie mieć kluczowe znaczenie dla fabuły. Losy Cartera przecinają się z przygodami Hammonda w mniejszym bądź większym stopniu. Np. Mark w jednej z misji musi (wbrew swojej woli) zdemolować doszczętnie restauracje. W tym samym czasie Carter zmaga się z gangsterami w dokach. Kiedy Hammond kończy swoją "robotę", Carter otrzymuje zgłoszenie o zamieszkach i rusza do restauracji. Tam zapoznaje się z "dziełem zniszczenia", czyli broniącymi się pozostałymi bandytami. Jego misja polegać będzie na dokonaniu aresztowań opornych zbirów. Tymczasem Mark... itd. Trzeba przyznać, że granie Carterem ma swoje zalety. Czujemy się prawie bezkarnie rozbijając się po mieście służbowym samochodem, możemy podejść do przechodnia i z nudów go aresztować (!!!) bez podawania istotnego powodu. Nowy szeryf jest w mieście i ma wyjątkowo paskudny charakter.

Macie coś jeszcze?

W The Getaway nie zabraknie również mini-gier, w których będziemy mogli zwiedzać Londyn jako niewinny turysta, bądź posmakować zawodu taksówkarza. Zupełnie inne spojrzenie na miasto pozwoli na chwilę odpocząć od morderstw, szantaży i wymuszeń.

Tylko dla dorosłych!

The Getaway to naprawdę świetna gra. Ma ona jednak swoją cenę w postaci... posiadanego dowodu osobistego! Ze względu na bardzo dużą dawkę zawartej w niej przemocy, oraz używany przez bohaterów język (bynajmniej nie chodzi o angielski tylko o fakt, że zawiera całkiem sporo przekleństw), w The Getaway powinni grać zdecydowanie dorośli gracze.

Właśnie mieliście niepowtarzalną okazję zapoznania się z rzetelnym artykułem promocyjnym dotyczącym gry: The Getaway. Zgadzamy się z nim w 100% - więc powyższą lekturę traktujcie jako sensowny i treściwy drogowskaz przy wyborze gry do swego domowego archiwum.

MartineZ

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: deweloper | Platforma Obywatelska | Londyn | Bohater | Guardian | SOHO | wydawca | team
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy