Sudden Strike: Wojna o Zasoby

Producent: Fireglow
Wydawca: CDV Software
Dystrybutor PL: Cenega Poland
Rodzaj gry: strategia / RTS
Data wydania PL: 25 lutego 2005
Wymagania sprzętowe: PII 233 MHz, 64 MB RAM, karta grafiki 8 MB
Cena detaliczna: 69,90 PLN
Ocena: 7/10

"Sudden Strike: Wojna o Zasoby" to kolejna strategia czasu rzeczywistego, która przenosi nas w czasy największego konfliktu zbrojnego ludzkości, czyli II wojny światowej. Jest to gra, która zniechęciła mnie na pierwszy rzut oka, a potem wciągnęła na wiele godzin ciężkich, realistycznych walk.

Gra "Sudden Strike" jest na pewno dobrze znana wszystkim fanom komputerowych strategii czasu rzeczywistego (RTS). Powstała jeszcze w 2000 roku i odniosła niezwykły sukces, doczekawszy się jak dotychczas kilku kontynuacji. Gra "Sudden Strike: Wojna o Zasoby" jest kolejnym, samodzielnym dodatkiem do serii, który pozwoli Ci powrócić w czasy II wojny światowej, by prowadzić wojska do boju na lądzie, wodzie i w powietrzu, jako dowódca brytyjski, radziecki lub niemiecki.

Na pierwszy rzut oka gra nie spodobała mi się wcale - króciutkie i nijakie intro, siermiężne menu główne, szarobure kolory i nieciekawa grafika 2D, która ma już 5 lat, spowodowały, że po pierwszym odpaleniu i krótkiej zabawie gra powędrowała do kąta. Leżała sobie tam jakiś czas, ale pewnej deszczowej soboty wyciągnąłem ją i odkurzyłem w celu ponownego jej uruchomienia i wtedy się zaczęło - zniknąłem dla świata na 2 tygodnie, a powinniście pamiętać, że ta gra, jak by na to nie patrząc, ma 5 lat. Chcecie wiedzieć, co ma w sobie takiego, że przykuwa do monitora na długie godziny?

Pierwsze, na co zwróciłem uwagę, to wielkość mapki - w pierwszej misji wydawała mi się jakaś duża - jakież było moje zaskoczenia, kiedy mapa misji drugiej okazała się kilka razy większa od pierwszej. Powiem jedno, w "SS" jest gdzie walczyć, tereny są zróżnicowane, lasy, miasta, wioski, rzeki, wszystko jest takie jak trzeba i wszystko ma swój wpływ na przebieg walk. Zagłębiając się dalej w rozgrywkę okazało się, że mimo dużej ilości jednostek, jakie posiadałem na początku misji, nie mogę zrobić błyskawicznego rajdu przez cała mapę, likwidując napotkane jednostki przeciwnika, korzystając z chwilowej przewagi liczebnej. Po pierwsze część moich czołgów stanęła gdzieś w drodze i za nic nie chciały jechać dalej - skończyło im się paliwo. Tym większym, mocniejszym jednostkom skończyło się oczywiście odpowiednio wcześniej, więc kontynuowałem natarcie przy pomocy lżejszych czołgów. Niestety, pierwszy napotkany czołg ciężki przeciwnika zdziesiątkował moją pancerną szpicę rozbijając lekkie czołgi w pył, gdyż nie były one w stanie nawiązać z nim walki.

Odpaliłem misję ponownie, tym razem dbając o linie zaopatrzeniowe, za główną linią natarcia posuwały się wozy naprawcze, amunicyjne, oraz cysterny z paliwem. Tym razem wszystkie moje siły dotarły na miejsce poprzedniego starcia i udało mi się zadać przeciwnikowi dotkliwe straty, ale i tym razem linia obrony nie została przełamana - moje atakujące jednostki dostawały się po ostrzał nie wiadomo skąd, ciężkie czołgi, które są praktycznie niewrażliwe na ostrzał z przodu zostały zniszczone ogniem od flanki oraz z tyłu, a pozostała bez osłony ciężkiego sprzętu piechota, artyleria oraz oddziały zaopatrzenia musiały się wycofać, by uniknąć zdziesiątkowania - drugie podejście również okazało się nieudane.

Czemu tak jest - zastanawiałem się... Po zaglądnięciu do instrukcji okazało się, że czołgi mają krótki zasięg widzenia, i mogą one nie widzieć po prostu atakujących jednostek - otrzymują uderzenia, a nie widząc atakującego przeciwnika nie mogą odpowiedzieć ogniem. Kończy się to tragicznie - uszkodzenie gąsienicy, unieruchomienie czołgu i zniszczenie maszyny. Instrukcja nauczyła mnie, że bez rozpoznania pola walki ani rusz. Aby natarcie mogło mieć szanse powodzenia, nie wystarczą same czołgi, nie wystarczą też same czołgi oraz jednostki zaopatrzenia. Abyś mógł odnieść sukces w "SS", będziesz musiał tworzyć kombinowane zgrupowania składające się z czołgów, które są główną siłą uderzeniową, wspierającej ich piechoty, która zapewni im widoczność na polu walki, jednostek rozpoznawczych, które wykryją pozycje wrogich jednostek, a wszystko to wspierane z tyłu przez artylerię oraz jednostki zaopatrzenia, które będą naprawiać uszkodzone czołgi, leczyć rannych żołnierzy oraz uzupełniać paliwo i amunicję.

Do tego dochodzi zróżnicowane ukształtowanie terenu, które wymusza stosowanie różnych taktyk. Przykładowo w mieście walczy się bardzo trudno, a postępy okupione są bardzo dużymi stratami. Można powiedzieć, że trzeba bić się o każdy jeden budynek, ponieważ mogą w nim ukrywać się wrodzy żołnierze, którzy dają namiary o twojej pozycji do artylerii dalekosiężnej, a ta precyzyjnymi uderzeniami może zmasakrować twoje zgrupowania. Całkiem inaczej zajmuje się wsie, do których podjeżdżają czołgi, niszcząc całą wioskę z bezpiecznej odległości. Należy pamiętać, że drzewa ograniczają widoczność i za zagajnikiem może kryć się działo przeciwpancerne oraz czołgi, które tylko czekają aż podjedziesz dostatecznie blisko - najpierw rozpoznaj teren, a potem dopiero go atakuj.

Teraz kilka zdań o tym, co mi się nie podobało w "Sudden Strike: Wojna o Zasoby". Tak więc poza silnikiem gry, sposobem prowadzenia walk, wielkim zróżnicowaniem jednostek, z których żadna nie jest ważniejsza od pozostałych, a tylko właściwa ich kombinacja pozwala na stworzenie skutecznej grupy szturmowej, w grze nie podobało mi się już nic - szczególnie nie przypadła mi do gustu archaiczna grafika 2D, w szaroburych barwach. Rozumiem, że wojny nie są wcale kolorowe ani ładne, ale zastosowanie takich przytłaczających barw może przyprawić niejednego o depresję (na przykład woda koloru zgnitej zieleni). Przeszkadzało mi także, że nie mogłem rozróżnić poszczególnych oddziałów - nie było problemu z czołgami, jednak musiałem się nieźle wpatrywać w monitor, aby odróżnić strzelca od żołnierza z RKM'em czy bazooką. Należy także pamiętać, że silnik graficzny tej gry powstał w 2000 roku, a to, co widzimy w "Wojnie o Zasoby", jest tylko nieznacznie zmodyfikowaną jego wersją (zapewne tylko zabiegami marketingowymi).

Oprawa dźwiękowa nie ustępuje pola swoim miernym poziomem grafice gry. Odgłosy wydawane przez jednostki są tak metaliczne i brzęczące, jakby to głośniczek PC je wydawał, a nie nowoczesny system 5.1. Najbardziej denerwował mnie dźwięk "pierdzących" motocykli, które wydawały z siebie identycznie odgłosy jak lekkie wozy rozpoznania (?) oraz monotonny, metaliczny odgłos gąsienic czołgowych - brrrr, aż mnie ciarki przechodzą jak sobie przypominam.

Podsumowując "Sudden Strike: Wojna o Zasoby" jest grą udaną, zabawa jest całkiem fajna, szczególnie cieszy duży realizm walk oraz spore zróżnicowanie jednostek w grze. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że najnowszy dodatek "Sudden Strike" nie wnosi z drugiej strony wiele nowego do tego, co widzieliśmy w poprzednich odsłonach serii. Ten, kto grał we wcześniejsze części "SS", może sobie spokojnie darować zakup najnowszego dodatku. Jeśli natomiast jesteś zapalonym strategiem i chcesz zagrać w jeden z najbardziej realistycznych symulatorów wojny, jaki ukazał się dotychczas na rynku, to mogę Ci z czystym sumieniem polecić "Wojnę o Zasoby", tylko nie spodziewaj się, że ta gra będzie ładnie wyglądać albo brzmieć.

Siwy

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dystrybutor | wydawca | wojna | zasoby
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy