Serious Sam - The First Encounter

Producent: Gathering of Developers

Dystrybutor w Polsce: Play-It

Rodzaj gry: akcji (shooter)

Data wydania: 23 marzec 2001

Minimalne wymagania: Win95/98, PII300MHz, 64MB RAM, 3D akcelerator, 150 wolnego miejsca na dysku

Ocena: 10/10

Cena: 69 zł, wersja PL

Nie często się zdarza, by gra jakiejś nieznanej zupełnie grupy mogła odnieść jakiś większy sukces na rynku gier komputerowych. Oczywiście nie jest to regułą i zdarzają się czasami wyjątki. Podobnie jest właśnie z przypadkiem SERIOUS SAM - a, który choć jeszcze nie odniósł sukcesu, to jednak wydaje mi się, że gra ta posiada wszystkie te cechy, jakie winien posiadać produkt z najwyższych półek.

Reklama

Obecnie na rynku pojawia się bardzo dużo tytułów z gatunku strzelanin FPP, większość jednak z nich pracuje na engine'ach gier, które wcześniej już zostały sprawdzone. Coraz rzadziej eksperymentuje się z nowymi technologiami i rozwiązaniami. Przyczyna takiego stanu rzeczy jest bardzo prosta. Produkcja całej gry, łącznie z opracowaniem nowego silnika zajmuje bardzo wiele cennego czasu. Historia pamięta przecież takie przypadki, gdy wieloletnie prace nad grą nie dawały oczekiwanych efektów, ponieważ okazywało się, że kiedyś dobre rozwiązania stały się obecnie przestarzałymi. Nie przeraziło to jednak zapaleńców z chorwackiej grupy CROTEAM, którzy prace nad SERIOUS SAM'em rozpoczęli od całkowitego zera. Gdy zaczynali nikt nie spodziewał się niczego nadzwyczajnego. Teraz w końcu możemy się przekonać na własne oczy, jakie efekty przyniosły ich praca i zaangażowanie.

Cała historia zaczęła się w dalekiej przyszłości, kiedy to ludzie natrafili na pozostałości bardzo starej cywilizacji obcych. W niedługim czasie po tym odkryciu okazuje się, że nowe technologie, które wówczas odkryto mogą się okazać jedyną deską ratunku dla całej ludzkości. Cały świat, raz po raz, nękają ataki hord nieumarłych stworzeń. Za tymi najazdami stoi jedna osoba - Tah - Um, zwany również Mentalem. Dowodzi swoimi armiami z odległego miejsca, bo aż ze starożytnego Egiptu. Pojawia się więc poważny problem. Na całe szczęście jedną z nowych, niedawno odkrytych technologii jest urządzenie - Time-Lock, zdolne do przenoszenia w czasie jednej osoby. Spośród wszystkich ludzi wybrany do tego zostaje jeden człowiek, nieustraszony wojownik i jedyny żyjący (jeszcze) bohater - Seriuos Sam. Tak oto zaczyna się nasza przygoda. Urządzenie obcych przeniesie nas do podnóży świątyni Hatshepsut. Nasze zadanie będzie proste. Musimy na terenie państwa egipskiego odnaleźć klucze potrzebne do uruchomienia statku orbitującego w pobliżu Tytana. Ów statek dowiezie nas do osoby odpowiedzialnej za to wszystko zło, czyli do samego Tah - Uma, z którym przyjdzie nam stoczyć pojedynek na śmierć i życie. Tak mniej więcej wygląda strona fabularna gry. Nie jest to może pomysł zbyt oryginalny, ale jak na grę tego typu wydaje mi się wystarczająco dobry.

Nasze podróże w okolicach delty Nilu nie będą zwyczajnymi spacerami turystycznymi chyba, że wybierzemy właśnie taki poziom trudności. Na każdym kroku w grze czyhają na nas różne niebezpieczeństwa. Różnorodność bestiariusza powinna ucieszyć wszystkich. Potwory, z którymi przyjdzie nam walczyć można najogólniej podzielić na dwa typy: zwyczajne i bossy. Jak już wynika ze wcześniejszego mojego wodolejstwa, walczyć będziemy z hordami nieumarłych. Spotkamy więc na swojej drodze kolesi dzierżących w dłoniach swe czerepy, zderzymy się niejednokrotnie z szkieletami rogatych bestii, ale również spotkamy różnego rodzaju demony, czy też wyniki połączeń biologii z nowoczesną techniką. Wybór celi jest bardzo duży. Moimi ulubionymi potworkami są stworzenia przypominające skrzyżowanie żaby z piranią (ze względu na uzębienie). Atakują one w wielkich grupach, co w dużym stopniu ułatwia celowanie (właściwie nie musimy w ogóle wówczas celować). Wszystkich przeciwników wykonano bardzo starannie, zadbano o większość szczegółów, a co chyba najważniejsze, postarano się, by były one inne od tych wszystkich, które poznaliśmy. Bardzo fajnie został również opracowany podręczny komputer, z którego korzysta Sam (nie mylić z strażakiem). Dowiemy się z niego o wszystkich napotkanych na naszej drodze potworach. Poznamy ich słabe strony i inne przydatne rzeczy. Oprócz tego z NETRCSA, bo tak nazywa się właśnie komputer, możemy wyciągnąć informacje na temat naszego obecnego położenia, broni jakie posiadamy oraz będziemy mogli zapoznać się z proponowanymi rozwiązaniami taktycznymi w sytuacjach podbramkowych. Jeżeli chodzi o nasz podręczny arsenał, to do naszej dyspozycji oddano dość bogata kolekcję broni palnej. Oczywiście nie zapomniano o nożu i rezultatach bardziej zaawansowanych technologii (laserowe działko sprząta szybciej i dokładniej niż wyspecjalizowana grupa gospodyń wiejskich!).

Od samego początku, gdy uruchomiłem SERIOUS SAM - a byłem pod dużym wrażeniem. Graficznie przedstawiał się wyśmienicie, a scenerie osadzone w starożytnym Egipcie, okazały się być bardzo interesującymi. Kolosalne pomniki, monumentalne budowle, wszędobylski piach oraz wspaniałe barwne hieroglify - to wszystko razem dało w efekcie obraz bardzo ciekawy i niezwykle oryginalny. Wszystkie tekstury wykonano bardzo rzetelnie, a co najważniejsze nie sypią się. Obraz rzuca niejednokrotnie na kolana, ale na krótko, bo za chwilę trzeba wstać i zacząć nierówną walkę. Dopełnieniem klimatu gry jest doskonała muzyka oraz humor, serwowany nam przez Sama. Najbardziej podobała mi się akcja, kiedy to Sam cudem (czyli dzięki mnie) uciekł przed spadającym olbrzymim kamieniem, a następnie odgwizdał znany z pewnością wszystkim motyw z Indiana Jones'a.

Podsumowując, SERIOUS SAM jest bardzo dobrą propozycją z gatunku FPS. Wiele akcji, różnorodność przeciwników oraz bardzo ciekawa sceneria sprawiają, że gra powinna spodobać się wszystkim. Nie tylko zapaleńcom, którzy codziennie ratują świat przed zagładą, ale również wszystkim tym, których nie stać na wyjazd do Egiptu, a postrzelać to można przecież tak przy okazji, jak się już jest na miejscu. Nie pozostaje mi, więc nic innego, jak życzyć wszystkim miłej zabawy i oby nie zabrakło wam amunicji.



Dyzman

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dystrybutor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy