Rune

Dystrybutor: Play-It

Data premiery: grudzień 2000

Rodzaj gry: tombraiderowata

Wymagania: Pentium II-300, 64 MB RAM, akcelerator 3D, CD-ROM, HDD, Windows 95/98/2000

Ocena: 9.5/10

Wikingowie - skandynawscy rozbójnicy i zdobywcy podejmujący w VIII-XI w. odległe wyprawy morskie (na długich łodziach, tzw. drakkarach) do krajów południowej i zachodniej Europy, a rzekami także w głąb kontynentu.

Nazwa wikingowie pochodzi prawdopodobnie od staronordyjskiego vik - "zatoka". W zachodniej Europie wikingowie nazywani byli Normanami, na Rusi zaś Waregami.

Reklama



Taką definicję wikingów możemy przeczytać w encyklopedii. A co encyklopedia mówi nam o niejakim Lokim, czyli "tym złym"? Jeszcze mniej i jeszcze gorzej:



Loki - w mitologii germańskiej, demon zniszczenia i śmierci, mający doprowadzić do końca świata i bogów.



Dlaczego podaję te definicje? Otóż dzięki dystrybutorowi - firmie Play It! - mam zaszczyt przedstawić wam najnowszy produkt chłopaków z Human Head (bardzo oryginalna nazwa, aż do bólu), grę zatytułowaną



RUNE



Rune to swoista mieszanka klasycznej fantasy z mitologią nordycką, wykorzystująca wreszcie w pełni bogactwo tejże, da nam możliwość wcielenia się w młodego Wikinga imieniem Ragnar. Co bardziej wtajemniczeni zapewne kojarzą podobną nazwę. Tak, Ragnarok to w owej mitologii coś na wzór swoistego końca świata. W dniu Ragnarok, ludzie i bogowie mieszkający w krainie zwanej Asgard będą walczyć z olbrzymami i innymi kreaturami, które do boju poprowadzi Loki - brat krwi Odyna - przykuty do skały i trawiony jadem węża, zostanie uwolniony w Ragnarok aby poprowadzić olbrzymy i inne poczwary do walki. W Rune nasz wspaniały Ragnar będzie musiał przybyć wiele, wiele lokacji. Krajobraz, co rusz będzie się zmieniał, zwiedzimy wioski wikingów, mroczne i niebezpieczne podziemia, pełne gorącej lawy, goblinów i stworów, których mimo znajomości literatury fantasy nie potrafiłem zidentyfikować. Zwiedzimy także jaskinie krasnoludów osadzone głęboko w górach i naprawdę wiele innych bardziej lub mniej znanych miejsc a wszystko to po to, aby doprowadzić do ostatecznej konfrontacji z Sark Amen, wojownikami cienia, mistrzami netherworld.



Instalację zacząć czas

Instalator jakiś taki dziwnie znajomy... Aaa już wiem! Taki był w Unreal Tournament i DeusEx + kilka innych. Co? Gra na silniczku "Anrila"? Ano owszem! No to, czym prędzej instalujemy. Tak jak i w UT tak i w Rune, polecam zainstalowanie wszystkich komponentów tak, aby podczas grania nasz CD-ROM miał wolne i grało nam się szybciej i przyjemniej. Faktem jest, że pożre nam to sporo cennego miejsca, bo aż 660MB, ale w dobie 40GB dysków...



Wrażenia pierwszego czar



Z grami to niemal tak jak z kobietami, pierwsze wrażenie ma bardzo duży wpływ na nasze późniejsze do nich podejście i nie chodzi tu bynajmniej o wygląd lecz o to "coś" co powinny mieć kobieta i gra :) W przypadku Rune pierwsze wrażenie niestety nie było najciekawsze: Uruchamiamy grę i jak to na silnik UT przystało trzeba nam trochę poczekać. Najpierw widzimy gustowny napis RUNE, potem czarny ekran i... kawałek skały, do której podlatuje dwóch śmiesznych gości z toporkami w celu zmielenia jej na kawałki. Po zakończeniu "ciupania", po skale ostaje nam się napis? Rune, a jakże... Czekam na dalszy ciąg i co widzę? Pojawia się napis informujący mnie, że po naciśnięciu klawisza ESC wywołam menu. Trochę zniesmaczony brakiem intra, naprawdę tandetnym wstępem, naciskam owy klawisz. Oczom mym ukazuję się memu imitujące skałę i wykute w niej litery. Lekko zdenerwowany wybieram, co trzeba i myśląc, że oto mam przed sobą pierwszą nieudaną grę na silniku Unreal'a, czekam na załadowanie gry. No tak, jest jakieś intro... Wykonane na silniku gry, co niestety staje się ostatnio rzeczą coraz popularniejszą.



Choć grafice w grach, daleko jeszcze do tradycyjnych "filmików", wstęp jest naprawdę ładny. Przede wszystkim powaliło mnie niebo, bolączka gier z "Kłejkiem" na czele. To, co zobaczyłem jest wprost niesamowite! Utwierdziło mnie tylko w przekonaniu, że silnik UT to kawał dobrej roboty. Wróćmy jednak do wprowadzenie, w którym to zostaje nam opowiedziana "krótka" historia, mająca na celu wprowadzić nas w klimat gry. Po czym nagle stajemy u bram wioski, mogąc się zapoznać z naszym przyjacielem Ragnarem. I tutaj kolejny pozytywny element, o którym za chwilę. Wszystko, co ma do zrobienia nasz bohater, obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby (TPP), choć istnieje możliwość stopniowego przybliżania kamery aż do przejścia w widok z oczu bohatera, czyli słynny już FPP. Pomimo istnienia takiej możliwości, nie polecam. Nie widać wtedy ani rąk, ani broni, nawet podczas ataku. Może to być jednak pomocne podczas poszukiwania mało widocznych przejść itp. Traktujmy to jako dodatek, jednak czasem przydatny. Dlatego właśnie, że oglądamy naszą postać perspektywy trzeciej osoby dużą uwagę przywiązałem do animacji postaci. I to właśnie jest ten pozytywny element, o którym była mowa kilka linijek wyżej. Animacja postaci jest, bowiem najlepszą, jaką dotąd widziałem. Przy naszym Ragnarze, Julie Strain (FAKK2), wygląda jak paralityczny robot... To po prostu trzeba zobaczyć.

Od widoku przejdźmy do sterowania, które absolutnie nijak ma się do słynnej serii Tomb Raider, bliżej mu za to do Heretica II lub też najnowszej i wspomnianej kilka linijek wyżej produkcji Heavy Metal FAKK2. Znaczy to, że kamerą sterujemy sobie sami przy pomocy myszki, a nie tak jak się akurat naszemu durnemu komputerowi wymyśli. Dla mnie jest to jedno z lepszych rozwiązań albowiem lubię być panem sytuacji :) Wiem jednak, że wiele osób preferuje kamerę sterowaną przez komputer, jest to rozwiązanie mniej zajmujące i daje graczowi (moim zdaniem złudne) poczucie większego skupienia nad grą.



Conrack! Ty świnio!

Kiedy dowiemy się wreszcie, o co tak naprawdę chodzi w grze (pominąłem celowo dalszy wątek, więc nie cieszcie się tak), Czas na prawdziwą rozgrywkę. Powiem szczerze, moim zdaniem PC przeżywa swoisty renesans. Zaczynają pojawiać się gry naprawdę dobre i ładne, a nie tylko ładne. Rune pochłonęła mnie dogłębnie do tego stopnia, iż niemal zapomniałem o tym, że mam napisać ten tekst! Sądzę, że to dobrze świadczy o grze. Fabuła jest na tyle ciekawa, że sami chcemy brnąć na przód, nie, dlatego, że coś tam ładnie wygląda, ale właśnie, dlatego żeby dowiedzieć się, co dalej. Trochę to przypomina Tomb Raidera, ale wyciągnięto z nego tylko to, co najlepsze, przygodę. Co ciekawe, bardzo często będziemy się też tłuc z różnymi pokrakami, wszak jesteśmy bitnym wikingiem! Idealne połączenie akcji z zagadkami, myśleniem, co zrobić, żeby przejść dalej stwarza nam wprost niesamowity klimat. Dla mnie w pewnym stopniu jest to porównywalne do czytania dobrej książki, tyle tylko, że tutaj mam trochę większe pole do popisu. Smaczku dodaje jeszcze jeden niby drobny, acz jak ważny element. Otóż każda broń, jaką posiada Ragnar, jest "na nim" widoczna, znaczy to, że nie ma takich kwiatków jak np. w Heavy Metal'u, że Julie wyciąga broń sporych rozmiarów z... no właśnie, SKĄD ONA TO WYCIĄGA???

Ragnar jest czasem wprost obwieszony, różnego rodzaju toporami, mieczami, maczugami, czy też młotem bojowym :) Wygląda to naprawdę efektownie... kiedy połączymy to z doskonałymi ruchami Ragnara otrzymujemy naprawdę śliczny efekt wizualny. Nasz wojownik nie tylko doskonale biega, chodzi, wspina się, czy skrada, ale też fantastycznie walczy! Żaden ruch, jaki miałem okazję zobaczyć nie wydawał mi się ani trochę sztuczny. Znaczy to tyle, że producent podszedł poważnie do wykonania postawionego przed sobą celu. Technika Motion Capture została wykorzystana doskonale.



Na pohybel graczom w sieci!

Tak, tak, chłopcy i dziewczynki. Skoro silnik UT to oczywiste jest, że będzie też opcja gry multiplayer. Postanowiłem to sprawdzić. Ciekawiło mnie jak też będzie wyglądała walka wręcz? I... to, co przeżyłem jest wprost nie do opisania! Walka z żywą istotą, to jest dopiero przeżycie... Słodki jęk stali uderzającej o stal lub drewno tarczy, to jest dopiero to! Tu naprawdę trzeba nieźle się napocić, żeby wygrać! To nie Quake czy inny Unreal, gdzie mamy giwery i ułatwioną (lub utrudnioną) zabawę. Tutaj mamy bezpośrednie zwarcie i w dużej mierze od nas zależy czy damy się zabić czy nie. Lecz nie do końca... Nie napisałem jeszcze, że podczas swych wędrówek nasz bohater może znaleźć zaklęcia runiczne, które nadadzą jego broni olbrzymią moc. Każda broń ma swoją charakterystyczną cechę, która po uaktywnieniu części zasobów runicznych może przeciwnikowi wyrządzić sporą krzywdę. O ile w singlu jest to wręcz niezbędne, o tyle w grze wieloosobowej może być dla nas niezłym utrapieniem. Wystarczy, że nasz przeciwnik znajdzie broń, która z małą pomocą magii, dajmy na to przy uderzeniu, tworzy wokół właściciela, okrąg ognia a my akurat chcieliśmy mu rozpłatać czerep toporkiem, już po nas. Spłoniemy. Jeśli nie za pierwszym takim ciosem, to za drugim na pewno. Przykre i jedyną radą na to, jest dojść do tego, jaka to broń i wykończyć naszego wroga, jego sposobem! Zapewniam was, że zabawa jest przednia... Czasem zdarza się, że taki delikwent - jeśli dojdziemy do wprawy - będzie chciał pójść z nami na układ: NIE WALCZYMY TĄ BRONIĄ. To czy się zgodzimy, zależy tylko od nas. Powiem tylko tyle, że można znaleźć tarczę, która przy pomocy zaklęć ochroni nas przed płomiennym uderzeniem :) Wyobraźcie sobie minę gościa, któremu powiecie, że nie będziecie walczyć tą bronią, ale niech on z niej korzysta! Chłopek zdziwiony, a my myk po tarczę i gość gryzie grunt... Oczywiście to tylko maleńki przykład sieciowych zachowań. Czasem można trafić na totalnych killerów i to wtedy my będziemy wciąż uciekać i pomykać w poszukiwaniu kawałka mięsiwa w celu regeneracji sił. O, byłbym zapomniał... Tak właśnie nasz kochany Ragnarek się "leczy", tu coś "szamnie" tam coś gryźnie i już full energii :) Oczywiście nie jest to takie banalne jak wam się wydaje, o nie! Na powierzchni, można czasem zjeść jabłuszko, jakieś mięsiwo. Niestety w podziemiach jedyne co nam pozostało, to jakieś wymizerniałe z braku słońca jaszczurki, błeee! Ale, ale! Przecie to wiking, to nie straszne mu surowe mięsko :) Co się da, schrupie, a skórkę wyrzuci! Niesamowite.



Dobranocki nadszedł kres...

Tak, pora na podsumowanie. Nie ma sensu się rozwodzić. Gra jest naprawdę wyśmienita, ciekawa fabuła doskonała grafika i ten niepowtarzalny tryb multi w moich oczach czynią z Rune grę roku z gatunku Action... Nie było i raczej nie będzie w roku 2000 nic lepszego. Być może dla wyznawców serii kłejków lepszy będzie FAKK2 (który zły nie jest), ale tak naprawdę, to Rune jest tym, czego brakowało na rynku gier komputerowych. Uważam, że pomysł na wykorzystanie mitologii skandynawskiej nie został zaprzepaszczony, wręcz przeciwnie, nadaje grze specyficznego klimatu. Polecam gorąco. Oczywiście, jeśli ktoś lubi klimaty fantasy.



Dla właścicieli kart Voodoo polecam zassanie łatki do gry, bez tego niektóre efekty wyglądają koszmarnie. Ach te terminy.



Tomasz Noras

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: akcelerator | silnik | wprost | dystrybutor | broń
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama