Rockstar wzburza namiętnymi całusami

Studio deweloperskie Rockstar Games, odpowiedzialne za powstanie "Grand Theft Auto: San Andreas", ponownie wzburzyło falę kontrowersji.

"Bully", ostatnia gra zespołu, krytykowana jeszcze przed premierą ku zaskoczeniu graczy i obserwatorów, zawiera sceny, w których głównym bohater daje całusy innym młodzieńcom.

Seksualny podtekst wyszedł na jaw dopiero po premierze produkcji wydanej przez Take-Two Interactive Software. Gra została uprzednio oznaczona w Ameryce Północnej jako tytuł, który może być sprzedawany odbiorcom od 13 roku życia. Przez ponad rok od zapowiedzi prac nad grą przez Rockstar podejmowano rozmaite protesty, których celem było wprowadzenie zakazu sprzedaży tego tytułu. Ostatecznie jednak amerykański wymiar sprawiedliwości odrzucił jakiekolwiek podejrzenia co do zawartości gry.

Głównym bohaterem "Bully" jest 15-letni chłopak Jimmy Hopkins, który sprawia kłopoty wychowawcze. Nowy absolwent uczelni zwanej Bullworth Academy musi poradzić sobie z przeciwnościami losu: atakami starszych kolegów, twardymi nauczycielami, brać udział w bijatykach, wykonywać specyficzne zadania oraz walczyć o pocałunki nastolatek. Po premierze gry okazało się, że młodzieniec w tym ostatnim przypadku może też stosować to samo podejście w odniesieniu do chłopców.

Pośród komentarzy na łamach serwisu dla graczy-gejów Gaygamer.net pojawiły się już określenia nowej afery "Hot Gay Coffee", co nawiązuje do sprawy ukrytych w "Grand Theft Auto: San Andreas" aktów seksualnych, które określono jako "Hot Coffee". Różnica pomiędzy dwoma przypadkami jest znaczna - w poprzedniej produkcji Rockstar sceny nie były widoczne dopóki fani nie opracowali stosownej modyfikacji, w "Bully" zaś nie zostały w żaden sposób ukryte, ale i tu gracze nie zostali uprzedzeni o ich obecności.

Brenda Brathwaite z Savannah College of Art & Design, autorka książki "Sex in Video Games", twierdzi, że zamieszczone przez Rockstar sceny zbliżają gry do normy reprezentowanej przez chociażby telewizję. Według Michaela Pachtera, analityka Wedbush Morgan Securities, wprowadzenie do gry takich niespodzianek to raczej zbędne ryzyko podjęte przez wydawcę z nieznanych mu pobudek.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: auto | studio
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy