Prisoner of War

Producent: GOD

Wydawca: Codemasters

Dystrybutor: CD Projekt

Data wydania PL: 4 grudnia 2002

Gatunek: strategia / akcja

Wymagania sprzętowe: PIII 500, 128 MB RAM, karta graficzna 16 MB

Cena: 99.90 PLN

Ocena: 8.5/10



Druga wojna światowa nie należała do chlubnych okresów minionego wieku. Alianci ostatecznie wygrali wojnę, ale straty po obu stronach były bardzo duże. W 'Prisoner of War' mamy szansę wziąć udział w konflikcie i odegrać w nim ważną rolę. A wszystko zaczyna się niepozornie. Wypada powiedzieć sobie na samym początku, że najnowsza gra firmy Codemasters znacząco różni się od innych, stworzonych w podobnym klimacie. Jeżeli ktokolwiek oczekiwał, iż przyjdzie mu wziąć broń w łapę i kilka granatów w kieszeń, to bardzo się pomylił. Tak czy owak - będzie trzeba wysilić szare komórki, bowiem o końcowy sukces wcale nie będzie łatwo.

Reklama



Wracając do fabuły musisz widzieć, iż wcielasz się w rolę kapitana Lewisa Stone'a. Zostałeś wysłany do Niemiec w celach rozpoznawczych. Dokładnie mówiąc - trzeba było sfotografować pewien obóz jeniecki. Działy się w nim niepokojące Aliantów sytuacje i trzeba było się temu przyjrzeć z bliska. Będąc nad obozem wraz ze swoim przyjacielem, zostaliście zestrzeleni przez oddziały wroga. Wkrótce potem trafiłeś do pierwszego obozu. W porównaniu z innymi, jakie przyjdzie Ci odwiedzić, można rzecz, iż było tam bardzo przyjemnie. Po kilku dniach dołączył odnaleziony przyjaciel i nadszedł czas, aby pomyśleć nad swoją przyszłością. A że kapitan Stone był człowiekiem niepokornym i miał pod ręką oddanego przyjaciela - postanowił o ucieczce. I na tym właściwie polega cały sens gry. Wraz z rozwojem akcji natkniesz się ma materiały, które pomogą Aliantom wygrać wojnę. Niby wszystko to widzieliśmy, ale z nieco innej perspektywy. Już na pierwszy rzut oka gra może przypaść do gustu. Wszak - nie dane nam było wcielić się w jeńca, który za wszelką cenę będzie chciał opuścić mury obozu.



Praktycznie przez całą grę jesteś zdany wyłącznie na siebie - sam jak palec, a wokoło kręci się pełno niemieckich oficerów wraz ze strażnikami. W każdym obozie obowiązują pewne zasady. Ze szwajcarską punktualnością trzeba udać się na apel poranny, śniadanie, poranną gimnastykę, obiad, czas wolny, kolację czy apel wieczorny. Jeśli dopadnie Cię nuda, możesz przeskoczyć w czasie do obiadu, czasu wolnego, kolacji albo śniadania dnia następnego - gdzie tylko zechcesz. Każde zapisanie gry wiąże się z pójściem na pryczę, co jest równoznaczne z utratą dnia. Dobrze, że nikt tutaj nikogo nie pogania. Na siłę można się doczepić, że zapisu gry nie można dokonać w każdym momencie. Otóż - będąc, przykładowo, na porannej gimnastyce - nie ma swobodnej drogi do baraku z pryczą. Obozy podzielone są na strefy, które zależnie od pory dnia - są otwarte lub zamknięte. Pomimo tego, tak po prawdzie, w niczym to nie przeszkadza, ale fakt stwierdzony.



Wracając do sedna sprawy... Twoja dezercja musi być jasno obrana. Jeśli Niemcy zauważą nieobecność dezertera, który de facto znajduje się jeszcze w obozie, szanse ucieczki maleją niemal do zera. Dlatego niektóre posunięcia będzie trzeba wyćwiczyć na pamięć. Żołnierze niemieccy, niczym w słynnej serii Commandos, chodzą pewnymi ścieżkami i rzadko kiedy opuszczają wyznaczony przez siebie tor. Na mapie masz możliwość sprawdzić ich aktualny zasięg wzrokowy, dzięki czemu będziesz miał większe szanse. Prócz kapitana, w obozie znajdują się inni jeńcy. Wszędzie panuje określona hierarchia. Kilku ludzi stoi wyżej nad innymi i to oni rozdają karty w życiu jenieckim. Wchodząc z nimi we wspólny kontakt, będziesz wystawiany na próbę, aż zyskasz pełne poparcie. Wtedy będziesz informowany o wszystkim co się dzieje, w tym także o planach ucieczki. Wszak nie tylko Tobie jedynemu nie podoba się życie w czterech ścianach. Oprócz elity, przyjdzie Ci poznać innych jeńców, którym nie zależy na ucieczce, a którzy mają pewne doświadczenia z tym związane. Dowiesz się wtedy kilku ciekawych rzeczy, jak postępować, bądź kiedy najlepiej sposobić się do ucieczki. Są też ludzie, którzy w wolnych chwilach będą chętni zagrać w kości, albo urządzić konkurs rzutów kamieniem w puszki. Można wtedy wygrać niezłą ilość "waluty" - która przekłada się papierosy i tym podobne, wojskowe, łakocie. Zawsze znajdzie się kilku chętnych do pomocy. Szkoda tylko, że ich pomoc ogranicza się głównie do odwracania uwagi żołnierzy. Ale czasami i to okazuje się zbawienne. Oczywiście - nie ma nic za darmo, tacy twardo żądają jenieckiej waluty. Ogólnie trzeba sobie powiedzieć, że każdy jeniec jest inny pod względem charakteru oraz zainteresowań. Od strony narodowościowej mamy do czynienia z Wieżą Babel. Jest też polski major, wchodzący w skład Komitetu Ucieczki, czyli zaliczający się do obozowej elity.



Autorzy udostępnili kampanię i pojedyncze misje, dostępne tylko wtedy, gdy ukończymy te z kampanii. Kampania dzieli się na pięć epizodów. Każdy z nich zawiera kilka zadań do wykonania. Zadania są zróżnicowane i ciekawe. Przed każdym podejściem najlepiej wypytać wszystkich, co sądzą o wyznaczonej misji oraz jakie mają rady. Ponadto - przyjdzie zwiedzić nam trzy obozy, w tym niezdobyty zamek Colditz!



Jak wspominałem, autorzy starali się dokładnie odwzorować wszystkie elementy, i ogólny projekt wywiera duże wrażenie. Twórcy zdecydowali się na dwa tryby widoku - TPP oraz FPP. Gra głównie opiera się na tym pierwszym trybie. Za jego pomocą będziemy poruszać się po obozie oraz wspinać po siatkach ogrodzenia. Widok z prespektywy pierwszej osoby służy do rzucania kamieniami, czołgania się, wyglądania zza rogów budynku oraz do podglądania przez dziurkę od klucza. Trochę irytował mnie ten tryb, szczególnie kiedy chciałem rzucać kamieniami. Celownika nie uświadczysz, a jeśli wydaje Ci się, że rzucisz tam, gdzie masz zamiar, to srogo się mylisz. Po kilku próbach sprawa wygląda nieco łatwiej. Po nieudanych rzutach można wprowadzić odpowiednie korekty. Ale wtedy i kamieni mniej, a i forsa do wygrania znacznie się oddala. Owszem, nie neguję, że nie można skutecznie opanować rzucania przedmiotami, ale trzeba poświęcić temu zadaniu trochę czasu, a przecież mamy ważniejsze sprawy na głowie. Poza tym - opędzlowując samych strażników można nieźle się wzbogacić.



Myślę, że nadszedł czas na wytknięcie kilku błędów. Przede wszystkim - 'Prisoner of War' przypomina konwersję z platformy PlayStation 2. Można to zauważyć choćby przy grafice, do której wkrótce wrócimy. Dodatkowo, bardzo irytowała mnie - szczególnie na początku - klawiatura. Ustawienia klawiszy stanowiły pewien kłopot i do dnia dzisiejszego, gdy zasiądę do zabawy przy wyłączonym świetle, nie zawsze się we wszystkim połapię. Z czasem robi się łatwiej, ale z początku mogą spotkać Was duże trudności. Kolejne niedociągnięcia ujawniają się przy pracy kamer. Chociaż ich praca w niczym nie umniejsza przyjemności płynącej z gry, to jednak czasami przeszkadza w oglądaniu poczynań kierowanego przez nas bohatera. I to byłoby na tyle, do czego mógłbym się przyczepić. Co ważne i godne odnotowania, wskazane przeze mnie błędy są mało szkodliwe. No bo trudnego sterowania można się przecież od biedy nauczyć, a kamery nazbyt szczególnie życia nie uprzykrzają. Natomiast save'y możemy, na swój styl, robić zawsze.



W tym momencie chciałbym powiedzieć co nieco o oprawie technicznej. Grafika jest ładna, ale oczekiwałem na coś lepszego. Porównując ten aspekt gry z innymi produkcjami, PoW pozostaje w tyle. Oprawę graficzną w pełni rekompensuje strona audio. Muzyka, zmieniająca się od sytuacji panującej w obozie, odpowiednio nastraja i pozwala lepiej wczuć się w świetny klimat gry. Dźwięki wydawane przez jeńców, strażników, są bardzo naturalne i różnią się od siebie akcentem. No, może poza żołnierzami niemieckimi, którzy wypowiadają się w identyczny sposób, a ich kwestie ograniczają się do jednego z kilku dostępnych zdań. Lokalizacji 'Prisoner of War' podjęła się firma CD Projekt. Dystrybutor zdecydował się pozostawić oryginalne odgłosy, a zlokalizować jedynie tekst pojawiający się w czasie wypowiadanych kwestii. Niestety, zauważyłem pewną ilość błędów, głownie literówek. A skoro lokalizacja obejmuje tylko tekst, którego znowu nie ma tak wiele - to nic dobrego o lokalizacji powiedzieć nie można.



Powoli zbliżamy się do końca, kapitan Lewis Stone walczy w Colditz, a my musimy to wszystko jakoś zsumować. Fakt faktem - 'Prisoner of War' dostarcza wiele godzin dobrej zabawy. Myślę, że wskazane błędy nie są aż tak dotkliwe, żeby rezygnować z zakupu. Wręcz przeciwnie - gra wciąga i niełatwo wypuszcza ze swych macek. Pomimo wielu nieudanych prób, ciągnie nas do dalszych. A godzina ucieka za godziną, dzień za dniem i możecie być pewni, że od 'Prisoner of War' uciekniecie wraz z ostateczną ucieczką kapitana Lewisa Stone'a.



Janek

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ucieczki | Stone | wydawca | dystrybutor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy