Płakanie przy grach to efekt manipulacji?

Jeśli grasz i płaczesz, to najpewniej oznacza, że zostałeś oszukany. Margaret Robertson, związana z magazynem Edge, podczas konferencji Edinburgh Interactive Entertainment Festival omówiła temat gier, które wywołują w nas coraz więcej emocji.

Stwierdziła przy tym, że wbrew zwyczajowym opiniom wszystko zależy tu od graczy, a nie od deweloperów.

Takie produkcje, jak "Final Fantasy IX", "Metal Gear Solid 2" oraz "Ico" to - zdaniem specjalistki - wyciskacze łez zwiastujące nadejście nowej epoki gier wideo. W jej opinii produkcje zmuszające ludzi do płaczu to nie wyraz sztuki, lecz manipulacji odbiorcami, to "obliczony, mechaniczny proces".

"Doprowadzenie ludzi do łez to prosta sprawa" - obwieściła Robertson, podając za przykłady popularne opery mydlane, reklamy i filmy pełnometrażowe pokroju jednego z największych hitów ostatnich lat: "Armageddon".

Specjalistka nawoływała twórców gier do opamiętania się: "Jeśli branża gier ma być traktowana jako poważna siła twórca, biorąc pod uwagę nasze wyższe cele niż produkcje pokroju 'Armageddon', powinniśmy czym szybciej zaprzestać skłaniania graczy do płaczu i chwalić się tym, jak jakąś odznaką za odwagę na polu bitwy - im szybciej, tym lepiej".

"Prawda jest taka, że jedynymi ekspertami w dziedzinie emocji są gracze, a nie deweloperzy" - podsumowała.

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy