A zaczęło się tak miło...
Wiecie jak to jest w te piątkowe wieczory. Czego człowiek od życia może potrzebować więcej oprócz przyczepy kempingowej, telewizorka, skrzynki piwa i chętnej panienki ?. No właśnie, czego... Siedzieliśmy więc sobie w najlepsze w przyczepie z moją dziewczyną, było już całkiem blisko, kiedy nagle coś huknęło, coś błysnęło i wylądowałem wraz z moim telewizorem (niestety bez dziewczyny) na czymś co przypominało latającą łódź. Kiedy leżałem na deskach pokładu, zaczął się na mnie wydzierać jakiś staruszek wyglądający na tłustsze wydanie Napoleona z siwymi wąsami. Wystraszył się widać mojego starego telewizora, gdyż patrzył na niego z byka. Powoli wyjaśniłem mu co to takiego, ale chyba nie za bardzo pojął o co chodzi. Plótł coś o mocach, czarach i tym podobnych bredniach. Dziadzio widać był jakiś zacofany, no bo kto w dzisiejszych czasach nie wie co to jest telewizor ?. Ale, ale, no właśnie, dzisiejszych czasach... Czy ja na pewno znalazłem się w dzisiejszych czasach ?
Tak mniej więcej zaczyna się gra "Nox" wydana przez znaną, jednym lepiej, drugim gorzej, firmę Westwood. Mnie osobiście firma ta kojarzyła się z nienajgorszym (jak na czas wydania)"Red Alert" i fatalnym "Tiberian Sun". Dlatego też w oczekiwaniu na Diablo 2 "z pewną taką nieśmiałością" podszedłem do "Noxa".
Wiecie jak to jest, reklama reklamą, screeny w kolorowych magazynach screenami, ale dopóki człowiek sam nie spędzi kilku wieczorów przed ekranem, to nic nie może powiedzieć o grze. A trzeba uczciwie przyznać, że już pierwsze screeny z zeszłego roku robiły wrażenie.
I kiedy wreszcie w moje chciwe łapki wpadły dwie płytki opatrzone napisem "Nox", zasiadłem do komputera, wyłączyłem wszystko, co mogłoby mi przeszkadzać i zacząłem grać, grać, grać...
Zabawa zaczyna się od intro, które nieporadnie opisałem w paru słowach trochę wyżej, zostało ono zrealizowane naprawdę świetnie, z dużym poczuciem humoru i tak by wciągnęło nas natychmiast w grę.
A jaka jest fabuła “Noxa”, tak przecież ważna w grach typu RPG ? Akcja gry dzieje się w świecie nazywanym, jakże by inaczej, Nox. Ten sielski zakątek, zamieszkiwany jest przez dwie kultury: ludzi z jednej a nekromantów z drugiej strony. Jak się zapewne domyślacie taki spokój nie mógł trwać zbyt długo. I kiedy żywi inaczej, postanowili przekonać sąsiadów do swojego punktu widzenia, ludzie zjednoczyli się pod światłym przywództwem osobnika zwanego Jandorem.
Ten ci to majsterkowicz, na codzień zatrudniony jako Wielki Mag, skonstruował artefakt, Berło Zapomnienia (Staff of Oblivion), dzięki któremu mógł zamykać dusze pokonanych przeciwników w specjalnej kuli, i w ten sposób skutecznie przeciwdziałał ich ponownemu ożywianiu. I kiedy tak z kumplami wędrował po krainie nekromantów, wesoło ich wyrzynając oraz niewoląc ich dusze w kuli, opanował całą tą przepiękną krainę. I jak to zazwyczaj bywa, na starość serduszko Jandorowi zmiękło, gdyż kiedy na swojej drodze napotkał niewinne zdawałoby się niemowlę, ręka zbrojna mu zadrżała, i postanowił je oszczędzić umieszczając w wiosce ogrów zwanej Grok Torr. Gdyby wiedział ile z tego będzie kłopotów...
A co z Orbem, tym kulistym artefaktem, zapytacie ? Ano wywalił go Jandor w diabły, czyli w inny wymiar, do pewnego kolesia na telewizor. Aha, powiecie, zaczyna nam się to powoli wszystko wiązać ? Lata mijały, wojsko Jandora rozlazło się po całym świecie, tworząc trzy dominujące w Nox klany :
Jak myślicie, czy poszczególne klany, wywodząc się ze wspólnego pnia, chociaż trochę się polubiły ? A gdzie tam... Znowu w świecie Nox zaczął rozbrzmiewać szczęk mieczy i zapłonęły magiczne ognie.
I jak by tego było mało, nasze ocalone niemowlę wyrosło w tych cudownych czasach na dorosłą pannę o imieniu Hecubah (chyba ogry nadały jej to imię), która poznając swoje, jakże odmienne, pochodzenie, postanowiła wymierzyć sprawiedliwość Jandorowi i pozostałym ludziom. Ale by mogła to zrealizować, potrzebowała czegoś, co doda jej mocy. Jedynym tego rodzaju narzędziem był ów kulisty artefakt, którego tak nierozważnie pozbył się Jandor. Ale od czego czary i piekielne moce ? Jednak Hecubah była odrobinę początkującą czarownicą i coś jej oczywiście musiało pójść nie tak, gdyż oprócz kuli, tej stojącej beztrosko na telewizorze w pewnej przyczepie kempingowej, w świecie Nox wylądował pewien Jankes o imieniu Jack. I niestety, trzeba przyznać, że piekielnie wyróżniał się ubrany w t-shirt i dżinsy wśród magów, ogrów, trolli i nekromantów. I jak tu w takim stroju szukać artefaktu, który może wpłynąć na losy świata ?.
I tak zaczyna się nasza przygoda w Nox.
Po świetnym wstępie oczom naszym ukazuje się menu główne gry. Uczciwie muszę przyznać, że dawno już nie widziałem tak efektownie wykonanego, czytelnego i łatwego w obsłudze menu. Tworzenie własnej postaci nie stwarza żadnych problemów, w ustawieniach możemy zmieniać nie tylko kolor dżinsów i trampek, ale również kolor włosów i skóry Jacka.
Na dobry początek musimy przystać do jednego z wyżej wymienionych klanów, by wykształcić w sobie umiejętności, które pozwolą nam przeżyć w tym dziwnym świecie. A wbrew pozorom jest to bardzo ważne, gdyż w zależności od tego czy będziemy pracować toporem jako Wojownik, rzucać zaklęcia jako Mag, czy też przywoływać moce natury jako Zaklinacz, inaczej potoczą się nasze losy, z innego miejsca wyruszysz w swoją podróż.
Akcję widzimy w rzucie izometrycznym, wszelkie wskaźniki, tak charakterystyczne dla gier RPG, są ograniczone do minimum, po prawej stronie stan naszego zdrowia, po lewej menu wyposażenia i umiejętności. Proste i łatwe w obsłudze.
Początek naszej wyprawy został tak pomyślany, byś mógł oswoić się z otoczeniem, ze swoją bronią i wyposażeniem, czarami i siłami natury, gdzie szukać i znajdywać złoto, które jest nam potrzebne, gdyż kupcy, zdziercy, niczego nie dadzą za darmo. A trzeba też pamiętać, że sprzęt się niszczy i należy go wymieniać na nowy lub reperować. Wreszcie po pewnym czasie i wielu stoczonych walkach przestaniemy ośmieszać się dżinsami i trampkami.
Pierwsze, co zwróciło moją uwagę w grze, to muzyka. Przepiękna, zmienna i nastrojowa. Usłyszymy średniowieczne instrumenty, pobrzękiwanie lutni i gitary, nostalgiczny męski chór. Brzmienie, tempo i nastrój muzyki zmienia się oczywiście w zależności od miejsca w jakim się znajdziemy. Wyobraźcie sobie taką sytuację : mijasz bramę, wchodzisz na cmentarz i nagle zapada cisza, słychać tylko szum wiatru wśród liści drzew, pohukiwanie puszczyka, i wtem, gdzieś w oddali, odzywa się złowrogo brzmiący chór. Masz odwagę iść dalej ?.
Podobnie jest z dźwiękami : plusk wody, wycie wilków, skrzypienie furty cmentarnej, ptasie kłótnie, skwierczenie palącej się pochodni w lochach, stukot naszych kroków, odgłosy wydawane przez wszystkie bestie ukrywające się w mrokach podziemi. To wszystko powoduje, że przepełnia cię klimat grozy i przerażenia, kiedy zapuszczasz się w nieznane.
Było coś dla uszu, więc teraz parę słów na temat tego, co zobaczą nasze oczy. Grafiką można się tylko zachwycać i cmokać z uwielbienia. Jest naprawdę bardzo dobra, widać, że chłopcy z Westwood naprawdę się postarali. Wszystkie postaci są dynamiczne, chodzą i biegają, zaprzątnięci własnymi sprawami. Na powierzchni krainy Nox zieleń drzew współgra z błękitem rzek, w których ryby pływają w niebywale przejrzystej wodzie. W podziemiach zaś blask płomienia pochodni pełga na ścianach, rozświetlając ciemności w których ukrywają się umarli. Zaprawdę powiadam wam, pan Diablo numer 1 niech się schowa.
Sterowanie też zostało uproszczone, wymachujemy tylko myszką, na klawiaturze mamy zaś ukryte skróty do czarów, regeneracji sił, zmiany wyposażenia. Któż z nas, maniaków RPG, tego jeszcze nie zna ?.
O drobnych potknięciach twórców, których nie brakuje przecież w żadnej grze, nie warto nawet pisać, gdyż nie mają znaczącego wpływu na miodność gry.
Nie przesadzę dużo jeśli powiem, że tak pod względem grafiki, jak i muzyki oraz udźwiękowienia, "Nox" nie ma sobie równych wśród dostępnych na rynku gier RPG. Twórcy "Diablo 2" będą musieli się "diabelnie" postarać, by zrzucić "Noxa" z tronu.
Mógłbym jeszcze mnóstwo rzeczy napisać o tej wspaniałej grze, opowiedzieć przygody każdej postaci, czym się charakteryzuje i jak walczy, ale czyż nie lepiej samemu zapuścić się w podziemia ?
Czas kończyć to stukanie, gdyż znów słyszę złowieszczy głos Hecubah, która wyzywa mnie do walki w świecie zwanym Nox.
Wszystkim śmiałkom życzę powodzenia.
THURMS