NBA LIVE 2001

Producent: EA Sports

Dystrybutor PL: IM Group

Data premiery: Listopad 2000

Rodzaj gry: Sportowa

Wymagania: Pentium II 300, 64 MB RAM, akcelerator 3D

OCENA: 9 / 10

Och, proszę państwa! Do końca spotkania zostało już zaledwie pięć sekund, co też się teraz może zdarzyć? Lakers przegrywają jednym punktem - właśnie piłkę otrzymał w swe ręce Kobe Bryant, ależ przepiękne minięcie rywala, będzie rzucał...nie - podanie do stojącego pod koszem Shaq,a i przepiękny power dunk! Tablica rozpada się na tysiące kawałeczków, a Jeziorowcy notują kolejną wygraną!!!

Reklama

Taa, nie można ukryć, że koszykówka jest moim ulubionym sportem:-)

Z wielkim więc entuzjazmem przyjąłem kolejne wydanie gry traktującej o tej dyscyplinie, tym bardziej, że tytuł jej zaczynał się tradycyjnym już, przytaczanym wszak rokrocznie od 7 sezonów: "NBA Live"

Jak więc widać seria ma już niemałą historię. Aby sprawdzić, jak ten fakt ma się do jej kondycji - proponuję kontynuację niniejszej lektury...



Na wstępie wita nas intro kolejny raz przybliżające latających nieco tylko poniżej sufitów hal koszykarzy. Jako, że do eksperymentów z "motion - capture" podobnie jak rok wcześniej wykorzystano zawodnika Minnesoty TimberWolves, Kevina Garnetta - właśnie jego w owym filmiku widać najczęściej i najwięcej.

Kolejnym elementem, który to przychodzi nam zgłębiać jest menu główne.

Jak zwykle wszystko jest tu widoczne jak na dłoni, znalezienie pożądanej opcji nie powinno więc sprawić kłopotu nawet nowicjuszom. Z nowinek wspomnieć należy o trybie pewnych zadań do wykonania w trakcie gry, możliwość ta, pomimo iż nie jest żadną wielką rewolucją z pewnością pozytywnie wpływa na urozmaicenie tegoż tytułu. Wracając jednak do naszego menu - W tle obserwujemy zmieniające się animacje, a z głośników słyszymy najnowsze rapowe kawałki, które zwyczajowo już od razu "wpadają w ucho". Jak zapewniają twórcy - zostały przygotowane one specjalnie dla celów ich gry.

Najważniejszą opcją jest oczywiście "Season", czyli jak sama nazwa wskazuje:) toczenie bojów swą ulubioną drużyną zgodnie z oficjalnym, obowiązującym obecnie terminarzem spotkań. Wybrawszy więc oczywiście moich niezmordowanych Lakersów, po czym ustawiwszy największy stopień trudności oraz realnie obowiązujący czas rozgrywki przystąpiłem do pierwszego spotkania...

Niesamowite! Graficy po znakomitej poprzedniej odsłonie nie zdecydowali się spocząć na laurach, dzięki czemu w najnowszym dziele wszystko wygląda jeszcze rewelacyjniej, niż rok temu. Parkiet wygląda jak prawdziwy, niemal widać na nim pot, krew i łzy;-), czy inne zwyczajowe atrybuty koszykarskich pojedynków (szczęki ;-)), nie mówiąc już o odbijających się w nim sylwetkach zawodników. Sami zaś gracze wypadają równie rewelacyjnie, wreszcie nie mamy już żadnych, nawet najmniejszych wątpliwości, kim jest dany zawodnik. Odwzorowanie twarzy, oraz co również należy wspomnieć - ich min i grymasów nazwać możemy jedynie jednym określeniem - perfekcja!

Nie można mieć najmniejszych zastrzeżeń również do dostępnych ruchów naszych herosów, te znane już wcześniej zostały jeszcze bardziej "podrasowane", znalazło się również (a jakże;) miejsce dla kilku nowych.

Profesjonalny komentarz, choć szkoda, że nie autorstwa parki Noculak -Michałowicz :) oraz melodyjki puszczane w czasie spotkania prezentują się niemal bliźniaczo do poprzednich odsłon, co oczywiście świadczy o nich caaaaałkiem dobrze:)

Tak, gra wygląda i gra się w nią świetnie, ale gwoli sprawiedliwości muszę też wytknąć jej kilka błędów, które gnębią tą serię od zawsze, a o których producenci jakby na złość zapominali. Otóż na początku, gdy dopiero rozpoczynamy rozgrywki wszystko wygląda przepięknie, mecze kończą się całkiem normalnymi wynikami, a na wygraną trzeba sobie naprawdę mocno zapracować (Oczywiście mówię tu o najwyższym poziomie trudności, na rookie sytuacja jest całkiem odmienna).

W miarę, gdy nasze obeznanie z tytułem rośnie - zaczynają pojawiać się przysłowiowe schody: rezultaty plasują się mniej więcej na poziomie 150:130, a wygrywanie meczy nie jest już większą przeszkodą i robi się to praktycznie "od niechcenia". Taka sytuacja może nie sprawiać różnicy laikom, ale prawdziwym maniakom basketu jest w stanie przysporzyć nie jednego siwego włosa na głowie:-)

Cóż, może twórcy celowo zostawiają sobie poprzez nie usuwanie owych błędów otwartą "furtkę", na wypadek, gdyby nie mogli już znaleźć żadnych innych form usprawnienia swej gry w przyszłości...;)



Mimo wszystko jest to zdecydowanie najlepsza koszykówka dostępna na rynku, totalnie przebijająca konkurencję oraz kontynuująca tradycję corocznego postępu względem swego poprzednika.

Mamy więc nowego króla, którego obalenie jak zwykle możliwe będzie dopiero za rok...

TUPAK

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: sportowa | akcelerator | dystrybutor | Electronic Arts | Live | NBA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama