Producent: 2015
Wydawca: EA
Dystrybutor PL: IM Group
Rodzaj gry: FPP
Data wydania PL: 15 luty 2002
Wymagania sprzętowe: P450, 128 MB RAM, DirectX 8.0, akcelerator 16 MB
Cena detaliczna: 129 PLN
Ocena: 9/10
Medal of Honor to kolejna gra, której akcja została osadzona w realiach II wojny światowej. Jeżeli klimatyczne mapy z Return To Castle Of Wolfenstein Cię nie zaspokoiły (bez skojarzeń :-), spróbuj z 'zabawić' się z nowym dzieckiem firmy 2015 oraz EA. Od razu pragnę jednoznacznie zaznaczyć, że są gry dobre, bardzo dobre, przeciętne, słabe i wręcz obrzydliwie kiepskie. MoH: Allied Assault z pewnością zalicza się do grona gier z wyższej pułki. Jeżeli nie masz dużo czasu - możesz darować sobie lekturę tego tekstu. Po prostu kupuj w ciemno!
Co zatem decyduje, że Medal to kolejny cudowny produkt? Dużo, a nawet bardzo dużo. Oczywiście czym byłaby dobra gra, bez odpowiedniej otoczki, klimatu, scenariuszu. Przyjrzyjmy się więc fabule. A więc, jest wojna, są dwie strony - jest dobro i zło. :) Zgadnij kogo będziesz reprezentować Ty, graczu? Oczywiście, że tych dobrych. Od zalania dziejów, w różnorakich produkcjach, czy to filmach, czy też grach, każdy fan, gracz, wciela się w rolę tych dobrych, aby skopać cztery litery tym niedobrym. Tym razem przejmujesz pieczę nad amerykańskim porucznikiem sił specjalnych, nijakim Mikiem Powellem. Cel postawiony jest jasno - ocalić świat przed III Rzeszą.
Trzeba przyznać, że sama idea jest już nieco oklepana. Cały szkopuł polega na tym, aby odpowiednio zrealizować to, co wcześniej było zaledwie jednym z wielu tego typu pomysłów. MoH to przykład - "jak zrobić grę, która wciąga jak cholera" Zobaczmy więc poruczniku, co w trawie piszczy.
Generalnie, jest to shooter, osadzony w czasach II wojny, w którym przyjdzie nam zmierzyć się z całymi hordami niemieckich świii.. ekhm, żołnierzy. Autorzy przygotowali 33 soczyste i miodne, aż do bólu, misje. Przyjdzie nam zmierzyć się w Norwegii (cudo roku), Francji, przemierzymy również Afrykę, Niemcy, a co będziemy robić? Oczywiście, jak to na szefa Rangersów przystało - dużo ciekawych rzeczy. Będziemy wysadzać w powietrze szwabskie czołgi, będziemy penetrować zrujnowane wioski, bunkry, koszary, fabryki broni. Nie zabraknie naturalnie rzeczy tak pięknych jak eliminacja ważnych osobistości w armii przeciwnika czy też przebierania się w niemiecki mundur. W takim wdzianku bez problemu można paradować po bazach wroga, palce lizać! Od wyboru, do koloru, można wręcz powiedzieć.
Bronie, Al wroga i inne tego typu rzeczy, to kolejny punkt, który zostanie przeze mnie omówiony. Otóż, co tu dużo mówić, do naszej dyspozycji oddany został cały arsenał pukawek, i to różnej maści. Mamy zwykłe pistolety, karabiny (w tym snajperskie), karabiny maszynowe, granaty odłamkowe, wyrzutnie rakiet i inne tego typu cudeńka. Oczywiście uzbrojenie wojsk alianckich (czyli nas) jest z goła inne od państw tzw. Osi. Dobry agent potrafi wykorzystać broń wroga przeciwko niemu. I tak też jest - poza swoimi, rodzimymi, pukawkami możesz zbierać i kolekcjonować wszystko to, co pochodzi od wroga. Strzela się bardzo przyjemnie, z ogromną frajdą rozpruwa się kolejnych Niemców. Co do owych Szwabów - są stwory przebiegłe, widać, że myślą (z małymi wyjątkami). Przeciwnik potrafi skryć się za pobliskim murem, przeładować broń, wychylić się troszeczkę, puścić serię z maszynówki i znowu się schować. Zdarzają się im pewne wpadki, co może nieco irytować, a niekiedy cieszyć - no bo jaka inna reakcja może odzwierciedlić sytuację, w której koledzy (tj. Niemcy) strzelają i biegają 'na ślepo', lub bezmyślnie wychylają się z ukrycia. Na całe szczęście buraczków tych jest nie za dużo. Co mnie denerwuje, to fakt, iż moi kompani (czasem zdarza się, że u boku porucznika występuje grupka komandosów) są zupełnie nie myślącymi osobnikami. Jak można wytłumaczyć sytuację, w której trzech moich Rangersów, jeden po drugim, w idiotyczny sposób pakują się pod linię ognia i giną, ku chwale ojczyzny, rzecz jasna? Wielka szkoda, że nie można wydawać im poleceń. I nie mam tutaj na myśli skomplikowanych czynności, ale podstawowe elementy typu "stój", "idź za wszelką cenę" itp. Nie dramatyzujmy jednak - kawał dobrej, aczkolwiek nie pozbawionej wad, roboty.
Oprawa audiowizualna. Engine Q3 - czy trzeba coś więcej mówić? Starzy wyjadacze już sobie mogą wyobrazić te piękne scenerie, cudowne okolice.. Bez dwóch zdań - grafika to twór najwyższej, a nawet wyższej klasy. Szkoda tylko, że gra ma takie wymagania. Medal of Honor wymaga karty graficznej obsługującej rozdzielczość 800x600 w trybie 16 bitowym. Ponadto karta musi mieć co najmniej 16 mb pamięci oraz pracować ze sterownikami OpenGL oraz DirectX, w wersji 8 wzwyż. Oczywiście do tego solidny procesor, dużo RAMu i można delektować się cudownymi krajobrazami. Aha - taka 16 megowa karta to rzecz minimalna. Niestety - takie już są czasy, jakość = wymagania (cenowe i sprzętowe). Myślę jednak, że warto zmodernizować swój sprzęt dla owego produktu, naprawdę warto. Grafika grafiką, a co z muzyką? Majstersztyk do potęgi drugiej, a nawet trzeciej! Po prostu dźwięki wychodzące z głośników + grafika + fabuła + klimat = odlot, jak nie więcej. Zagraj i posłuchaj - gra warta przysłowiowej świeczki.
Co tu dużo mówić. Medal of Honor: Allied Assault to gra ponadprzeciętna. FPP, w którego można zagrywać długimi godzinami nie obawiając się, że zabawa ta Ci się znudzi. Po prostu grasz, grasz, przechodzisz, grasz od nowa, grasz i jeszcze raz grasz... Niewiele jest tak klimatycznych gier, a więc spróbuj, nie pożałujesz. Szkoda tylko, że autorzy nie ustrzegli się kilku rażących buraczków. No ale nie wymagajmy zbyt wiele - mogło być ciut lepiej, ale i tak jest bardzo dobrze. Z ręką na sercu - POLECAM.
Speed