M - Alien Paranoia

Wydawca: Dinamic Multimedia

Dystrybutor: TopWare Poland

Data premiery: czerwiec 2001

Rodzaj gry: zręcznościowa 3D

Wymagania: PII-233, 32 MB RAM, 250 MB wolnego miejsca na dysku, CD-ROM, akcelerator 3D, Windows 95/98

Ocena: 7/10


Kosmita "M" leciał sobie swoim małym statkiem kosmicznym nudząc się strasznie. Może nie tyle się nudził, co nie mógł

się już doczekać spotkania ze swoją wybranką "N". Aby podróż zbytnio się nie dłużyła - uruchomił swoją ulubioną grę "Humanoids".

Reklama

Ot taka sobie strzelanka. Hi-Score 1000000 punktów, słuchawki na uszy i próba pobicia rekordu. I wciągnięty w grę "M"

nawet nie zauważył, kiedy komputer pokładowy wysunął baterię Duracell i wyświetlił się komunikat informujący o niskim

poziomie naładowania baterii na pokładzie statku. Niestety żadne prośby i groźby komputera nie mogły oderwać "M" od gry.

I stało się to co się musiało stać - statek spadł na jakąś bliżej nieokreśloną planetę, zamieszkałą przez bardzo sympatyczne

zwierzątka - małe krokodylki, piranie, mięsożerne roślinki itp. Do tego wspaniały krajobraz coś a la pustynia z rzadko

rosnącymi drzewkami, w oddali planeta - chyba Saturn, chociaż na dobrą sprawę nie wiadomo w jakim układzie planetarnym

podróżował nasz kosmita, gdzieniegdzie jeziorka z przesympatycznymi rybkami (bardzo towarzyskie są), no i wszędzie tablice

informacyjne, dzięki którym poznacie zwyczaje panujące na tej dziwnej planecie, której nazwy nie pamiętam.

A to wszystko niby bez grama przemocy - tak się to reklamuje. Hehe a jak nazwać takie coś - podchodzę sobie (znaczy się "M" podchodzi)

do roślinki, a ona mnie zaczyna zjadać??? Albo chcę się potaplać w wodzie a nagle kosmita mówi "eeehheeerrrrrrrrr" i już po nim? Na udar słoneczny raczej

nie umarł. Na chorobę wściekłych krów tym bardziej. Najnormalniej w świecie został pokarmem dla piranii - i to ma nie być przemoc? A co? Nietypowy

łańcuch pokarmowy kosmita->pirania, kosmita->roślinność, kosmita->krokodyl? Nawet komary są wielkości małego radzieckiego śmigłowca bojowego (no, może

tu trochę przesadzam) i atakują małymi stadami, po 2-3 miliony, niczym piechota w Chinach. Jak więc widzicie, przeżyć tutaj niełatwo, ale nie ma żadnej

przemocy - ot po prostu można zostać zjedzonym.

Graficznie M-Alien prezentuje się całkiem znośnie. Rozdzielczości od 640*480 do bólu, czyli ile się da na Waszych kartach grafiki. Proste obiekty,

proste sterowanie, proste ciosy... a przepraszam tu nie ma przemocy. Są klapsy. Czyli takiego zwierzaka możecie sobie po prostu klapsnąć, ew. pogonić

prądem. Muzycznie też niezgorzej, chociaż szczerze mówiąc żadna muzyczka w uszy mi się nie rzuciła. Można to rozumieć tak - po prostu bez jakichś

rewelacji, bardzo proste rozwiązania techniczne, ot czysta zręcznościówka.

Gdzie w grze są istotne plusy? Przede wszystkim jest bajecznie kolorowa. Po drugie - nie wymaga angażowania szarych komórek. Po trzecie - jest o

kosmicie, a to całkiem fajne stworki. Po czwarte - ten kosmita to zapalony gracz - to też bardzo istotne - bo momentalnie zidentyfikujecie się z nim

i będzie Wam łatwiej żyć w okrutnym świecie zwierząt. Po piąte - i to jest ostatni już powód - 39.90 zł. Tak tak - tyle kosztuje ta gierka. 2 dobre pizze

w Warszawie. Daję grze ocenę 7/10 i wybierajcie - gra albo żarcie ;-)



Jurand

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: multimedia | dystrybutor | wydawca | kosmita
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy