Joypad WaveBird - Gamecube

Platforma: Gamecube

Przeznaczenie: Kontroler WAVEBIRD

Producent: Nintendo

Cena: 219.00 zł

Dostępny w: ULTiMA



Kable, przewody, kabeleczki to zmora każdego gracza. Przez nasze pokoje rozciągają się przeróżne dziesiątki metrów kabli. Niektóre łączą konsole z telewizorami, inne przekazują dźwięk do amplitunerów kina domowego a za pośrednictwem jeszcze innych mamy możliwość obsługiwania kontrolerów. Te wspaniałe przewody przekazujące w przeciągu sekundy tysiące impulsów jak i informacji niejednokrotnie stawały się przyczynami katastrof - i nie mam tu na myśli jedynie awarii. Nasze rodzeństwo baraszkujące po pokojach oraz przechadzający się rodzicie w jak najbardziej nieodpowiednich (dla nas) momentach potykają się o nasze okablowania - jak gdyby nigdy nic! Jeżeli skończy się tylko na niewinnym potknięciu to O.K. Gorzej jeśli (początkowo wyglądające) niewinne zahaczenie lewitującego w powietrzu przewodu doprowadza do ściągnięcia cennej konsoli np. ze stołu, półki lub szafki RTV na twardą i "nieobliczalną" podłogę (tudzież posadzkę). Taka "impreza" połączona z kaskaderskim "breakdancem" członka rodziny - może nas wiele kosztować. Jeżeli jednak nie znacie takiej krytycznej sytuacji z autopsji to bądźcie mądrzy przed szkodą - a nie jak przysłowiowy Polak.

Reklama



Urządzenie, które dziś będziemy testować pozwoli każdemu użytkownikowi platformy sprzętowej Nintendo Gamecube na ograniczenia w poprowadzeniu przez "growy" pokój od jednego do czterech przewodów!!! Tak, tak - nie przesłyszeliście się. Będziemy bowiem obserwować najnowsze osiągnięcie z dziedziny kontrolerów bezprzewodowych - producenta Nintedo. Zanim jednak wprawimy w ruch tę perełkę pozwólcie, że przypomnimy sobie krótki zarys historii z życiorysów bezprzewodowych innowacji.



Na słowo "bezprzewodowy kontroler" wielu z was może mieć grymaśną minę lub skwaszony wyraz twarzy. Do pilotów telewizyjnych czy "samochodowych" jesteśmy przyzwyczajeni i nie budzą w nas żadnych nie pozytywnych emocji - dlaczego bowiem kiwacie głowami na widok kontrolerów konsolowych "bez kabla"? Już wiem! Kilka lat temu gdy w sprzedaży znalazły się pierwsze "bezprzewodowe" pady sprawiały one wiele kaprysów. Po pierwsze były oparte na różnego typu rozwiązaniach ściśle powiązanych z przekazywaniem "impulsów" na podczerwień co wymagało (niestety) bezpośredniego utrzymywania pada na linii łączącej wysyłane "światło" z odbiornikiem sygnałów. Było to o tyle trudne co nieporęczne - nabawiało grającego więcej kompleksów niż frajdy i satysfakcji z wirtualnej zabawy. Dodatkowym felerem była utrata kontroli w sytuacjach, gdy ktoś np. przechodził przed grającym - sygnał zostawał wtenczas przerwany (co skutecznie wytrącało użytkownika owego pada z równowagi). Kolejnym ogromnym minusem tamtych archaicznych pionierskich rozwiązań była waga takich kontrolerów - przewyższała co najmniej kilkukrotnie "przewodowe" odpowiedniki. Jak sami jesteście sobie w stanie wyobrazić - hasło: "przyjemność z gry" traciło absolutnie sens. Na całe szczęście rozwój nowych technologii idzie do przodu z zawrotną prędkością oraz dynamiką i dlatego już dziś mamy przyjemność przedstawić wam - oryginalny kontroler bezprzewodowy wykorzystujący technologię WAVEBIRD (sygnałów częstotliwości radiowej) od producenta NINTENDO!



WAVEBIRD-PAD nie jest pierwszym kontrolerem wykorzystującym tę technologię - jednak warto nadmienić, że jest jednym z najdoskonalszych przedstawicieli tego systemu przekazywania informacji. Wizualnie nie różni się wiele od standardowego pada. Układ "klawiszologii" pozostał ten sam co uznajemy za duży PLUS - przyzwyczajenia robią swoje (użytkownicy "playstationowych" padów wiedzą o czym mówię). "Inność" WAVEBIRD'a charakteryzują: włącznik/wyłącznik na czołowym panelu, pomarańczowa dioda sygnalizująca użytkowanie (umieszczona poniżej) oraz pokrętło służące do dostrajania kanałów (umieszczone na frontowej ściance). Kontroler ten (o nasze wielkie zdziwienie) jest minimalnie cięższy od standardowego pada. Właściwie to nawet używanie sława "cięższy" jest tu nie na miejscu!



W środku opakowania WAVEBIRD'a odnajdziecie: kontroler, odbiornik sygnałów wtykany w port kontrolerów oraz dwie baterie R6-AA (w naszym przypadku były to Panasonic'i). Te dwa paluszki (jak zapewnia producent) wystarczają na 100'godzinne sesje - co potwierdzamy, zgadza się! Każdy kontroler wyposażony jest w potencjometr kanałów częstotliwości (dokładnie szesnastu) dzięki czemu można podczas rozgrywek multiplayer'owych korzystać z więcej niż jednego bezprzewodowego pada! Wspomniane częstotliwości kanałów dostrajamy ręcznie synchronizując kontroler z odbiornikiem sygnałów (oba elementy posiadają potencjometry).



"W praniu" WAVEBIRD spisał się wyśmienicie! Kontroler trzymany w luźny sposób, nie nakierowany bezpośrednio na konsolę - działał bezproblemowo! Wszystkie wady wymienione przy okazji omawiania kontrolerów "na podczerwień" dla WAVEBIRDA są absolutnie nieznane. W odległości do 6-6,5 metrów (mowa o przestrzeni pomiędzy nadajnikiem a odbiornikiem sygnałów radiowych) nie zaobserwowaliśmy jakichkolwiek przerwań w obsłudze oraz zerwań sygnału. Nie mamy większego pokoju więc wybaczcie, że nie testowaliśmy jeszcze większych odległości - lecz i tak nie miałoby to większego sensu, gdyż powyżej 6'ściu metrów traci się już pełny komfort obserwowania akcji rozgrywającej się na ekranie.



REASUMUJĄC: WAVEBIRD urzekł nas designem wizualnym oraz bezkonfliktowością użytkowania! Metaliczny kolor srebrny pokrywający egzemplarz testowy prezentował się niezwykle dostojnie oraz "młodzieżowo" ;-) Bezprzewodowa technologia "WAVEBIRD" zapewnia znakomity komfort grania. Testowany kontroler prezentuje najwyższą jakość wykonania oraz zapewnia duży kąt działania. WAVEBIRD zmienia dotychczasowy niekorzystny obraz bezprzewodowych padów - to niezawodny przyjaciel każdego konsolowego gracza! I możecie zapomnieć o kablach...



MartineZ

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Platforma Obywatelska | kable | kontroler
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama