Football Manager 2005

Producent: Sports Interactive

Wydawca: SEGA

Dystrybutor PL: CD Projekt

Rodzaj gry: menedżer piłkarski

Data wydania PL: 18 listopada 2004

Wymagania sprzętowe: P III 600, 128 MB RAM, karta graficzna 32 MB, 650 MB HDD

Cena detaliczna: 99,90 PLN

Ocena: 9/10



Piłka nożna jest jedną z najpopularniejszych dyscyplin sportowych na świecie. W naszym kraju nie ma popularniejszego sportu, może za wyjątkiem zimy, w której to bezdyskusyjnie króluje Adam Małysz. Tym niemniej przez resztę roku na rozkładówkach sportowej prasy niemal codziennie mamy do czynienia z piłką kopaną. Dla każdego sympatyka piłki nożnej w wydaniu komputerowym obowiązkiem jest posiadanie na swojej półce serii "Championship Manager". Pierwsza część tej kultowej serii ujrzała światło dzienne w 1994 roku, czyli ponad 10 lat temu! Eidos wraz ze Sports Interactive rokrocznie wydawali kolejną część, wzbogaconą o zaktualizowaną bazę danych i kilka nowinek (rewolucje nastąpiły przy "CM 3" i "CM 4"). I w taki oto sposób obie firmy żyły w symbiozie do minionego roku, kiedy to nastąpił ich rozpad. Jak to po rozwodzie małżeństwa bywa, każdy bierze coś dla siebie. W efekcie tego Eidos zachował prawa do nazwy, natomiast chłopaki z SI zachowali rzecz najważniejszą, a mianowicie silnik gry. Jednym w zasadzie problemem była dobra nazwa i marketing. O resztę nie trzeba było się martwić. Jak w takim razie wygląda "Football Manager 2005"?

Reklama



Przede wszystkim trzeba sobie powiedzieć na wstępie, iż "FM 2005" nie jest dla wszystkich. Pomimo wielkiej popularności piłki nożnej na świecie - nie wszyscy się nią interesują. Ponadto - nie każdy lubi grzebać w tabelkach, wykresach, liczbach i tym podobnych sprawach. Przyznam szczerze, że osobiście sam nie przepadam za matematyką, ale wszelkie dane statystyczne są dla mnie czymś bardzo wciągającym. Jeżeli wspomniane przeze mnie powyżej bariery nie są dla Ciebie groźne (czyli lubisz futbol i statystykę), "FM" czeka otworem. Przed rozpoczęciem zabawy warto zaznajomić się z instrukcją gry. Może to co napisałem brzmi banalnie, ale naprawdę warto. Chociaż sam interfejs "Football Manager 2005" jest bardzo prosty w obsłudze i intuicyjny, to jednak zanim zaczniecie, trzeba będzie ustawić szereg opcji, względem których będzie toczyć się cała rozgrywka. Mam tu na myśli wybór lig, sposób ich prezentowania (rozszerzony, okrojony), wielkość bazy danych, walutę i wiele innych opcji.



Zapewne bardzo dobrze pamiętacie, że z każdą kolejną częścią autorzy oferowali nam coraz to więcej lig europejskich. W "Football Manager 2005" mamy dokładnie 158 lig spośród 51 państw oraz 250 000 zawodników! Są to liczby wręcz zwalające z nóg... Biorąc pod uwagę zakres obowiązków, jakie stoją przed nami w momencie objęcia fotela menadżera danego klubu, mamy do czynienia z czymś tak szczegółowym i wiernie oddanym, że głos zatyka z wrażenia. Oczywiście w tym natłoku zajęć z pomocą przyjdzie nam sztab asystentów. Nie musimy sobie wcale zawracać głowy drużyną młodzieżową i rezerwową - możemy oddać je we władanie asystenta. Jeśli jesteśmy już przy asystentach, to muszę napomknąć, iż znacznie poszerzono ich rolę względem poprzednich części gry. Teraz mamy poczucie, że są ludzie, którym można oddać część obowiązków, którzy chętnie doradzą odnośnie taktyki i składu. Jeżeli nie chcemy zawracać sobie głowy sprawami transferowymi, również może zająć się nimi asystent. Oczywiście, jeżeli zechcemy, nie musi mieć on wolnej ręki w tym co robi - może pracować według naszych szczegółowych wytycznych.



Prawdę mówiąc zabawa w tej grze nie polega na oglądaniu meczów (o tym jeszcze powiemy w dalszej części tekstu), ale właśnie na zarządzaniu klubem od strony transferowej, treningowej, ekonomicznej i kilku innych. Przede wszystkim to powoduje, że "FM" wciąga jak mało jaka gra i pozwala odejść zazwyczaj nad ranem, kiedy powieki same bezwładnie się zamkną. Każdego zawodnika określa szereg atrybutów. Nie miejsce na to, aby je tutaj wymieniać, napiszę tylko, iż 36 atrybutów daje w pełni obraz o danym graczu. Twórcy nie zapomnieli zarówno o sposobach nagradzania zawodników, jak i karania. Nagradzać możemy dobrym słowem w prasie, ganić natomiast ostrzeżeniem albo na przykład zabraniem tygodniówki. Swoich podopiecznych ukarać możemy za różne przewinienia: nieprofesjonalne zachowanie, opuszczanie treningów, słabą postawę w ostatnim meczu itp. Co więcej, w niektórych przypadkach są nawet zdjęcia piłkarzy, a niektóre kluby przy nazwie mają pokazany herb i na koszulkach firmę sponsorską. Szkoda jednak, że nie wszystkie, tym bardziej, że zawodnicy pokroju David'a Trezegueta czy Alessandro Del Piero swoich fotek nie mają, a rezerwowi słabszych klubów mają. Nie mam pojęcia, czym to jest spowodowane - na szczęście na przebieg gry wpływu to nie ma żadnego. I chociaż możemy mieć najlepszych zawodników, to bez odpowiedniej taktyki niewiele jesteśmy w stanie zrobić. A przygotowanie zespołu pod względem taktycznym wymaga nie lada wysiłku i poświęcenia. Nie sposób jest sklecić byle jaką taktykę i wygrywać co jakiś czas, a w efekcie tego nie zdobywać żadnych laurów. Zwłaszcza prowadząc silne kluby europejskie nie można sobie pozwolić na żadną improwizację i fuszerkę. Prócz odpowiedniego ustawienia zawodników na boisku i optymalnego doboru, musimy wziąć pod rozwagę znacznie więcej opcji. Że wspomnę chociaż o sposobie poruszania się, rodzaju podań, rodzaju krycia, rajdów z piłką lub bez piłki, zachowywaniu się zarówno w obronie, jak i ataku, sposobie wykonywania stałych fragmentów gry, sposobie dośrodkowań i wielu, wielu innych. Trzeba pamiętać, iż każda drużyna preferuje inny styl gry. Nie ma jednego schematu, wedle którego wszyscy menadżerowie ustalają skład. Każdy z nich cechuje się własnym doświadczeniem i stylem prowadzenia drużyny, toteż my nie możemy podchodzić do każdego meczu w ten sam sposób. Owszem, zawsze uda się odkryć uniwersalną, dobrą taktykę - ale przeciwnik nie jest głupi. Analizuje nasze wcześniejsze spotkania tak ustawi zespół, że możemy mieć kłopoty.



Co prawda wspominałem o polityce transferowej, ale chciałbym się przyjrzeć jej z bliska. W porównaniu z wcześniejszymi wydaniami "Championship Managera" zaszły pewne zmiany. Przede wszystkim zawodnicy 15-17-letni nie odgrywają w grze marginalnej roli. Dotąd było tak, iż takimi młokosami nikt się nie zbyt wiele nie przejmował, a co więcej - rzadkością było spotkanie na boisku 16-latka. W "Football Manager 2005" mamy do czynienia z większym naciskiem na pracę z młodzieżą. W każdej lidze prowadzone są ligowe zmagania młodzieżówek. Rozgrywki w takiej lidze wyglądają identycznie, jak w lidze seniorskiej. Te same drużyny prowadzą walkę o mistrzostwo, z tym tylko, iż jest ograniczenie wiekowe. Jakie to ma znaczenie z polityką transferową? Ano takie, że z 15-latkiem nie będziemy raczej w stanie podpisać profesjonalnego kontraktu. Może on mieć status juniora i zarabiać tygodniowo kilkaset złotych. Jeśli będzie naprawdę zdolny i zauważymy w nim zadatki na dobrego piłkarza, status juniora możemy zmienić na zdolnego zawodnika i będzie zarabiał odpowiednio więcej. Jeżeli dojdziemy do wniosku, iż taki młodzian nie przyda się naszej drużynie, to będziemy mogli pozbyć się go raczej bez większych problemów. Nie muszę chyba wyjaśniać, że rozwiązanie profesjonalnego kontraktu ze strony klubu wiąże się nierzadko z wielkimi odszkodowaniami dla zawodnika. Co więcej, przy każdym transferze swoje uwagi podsuwa nam asystent. Proponuje wynagrodzenie, długość kontaktu i kilka innych niuansów transferowych. Często jest tak, iż jakiś zawodnik jest własnością dwóch klubów. Oba mają do niego takie sama prawa, a kluby zainteresowane jego kupnem muszą negocjować z dwoma właścicielami. Natomiast gdy jeden z właścicieli chciałby mieć tego zawodnika tylko dla siebie, to wtedy negocjuje ze współwłaścicielem sumę odstępnego odpowiednio o połowę mniejszą. Poza tym istnieje handel wymienny, forma zapłaty w ratach albo odpowiedni procent z sumy uzyskanej z dalszej sprzedaży zawodnika itp. Bardzo przydatni na rynku transferowym okazują się tzw. "szperacze". Możemy desygnować ich do danego rejonu świata, państwa albo klubu. Potem wystarczy określić długość eksploracji stadionów i - powiedzmy - po miesiącu mamy pełną listę piłkarzy ze Środkowej Europy, którymi warto się zainteresować albo mogą wydatnie wzmocnić nasz skład.



Nierzadko będzie tak, iż w składzie swojego zespołu będziemy mieli kilku równorzędnych piłkarzy na tę samą pozycję. Co wtedy robić? Autorzy pomyśleli także o tym. Po pierwsze i najłatwiejsze: możemy zdać się na opinię asystenta. Jeżeli jednak chcemy sami zadecydować, to możemy wybrać opcję porównywania zawodników. Nie jest to żadna nowość, znana była wcześniej, ale piszę o tym dlatego, iż wielu graczy może nie interesować się dogłębnie piłką nożną lub grać bez opcji "prawdziwe nazwiska" i wtedy może pojawić się problem z odpowiednim doborem.



Istotnym elementem gry jest trening. Ustawienie odpowiedniego cyklu treningowego nie jest prostą sprawą. Jednak pomimo tego warto posiedzieć na tym nieco dłużej, bowiem trening w "FM 2005" ma duży wpływ na poczynania zawodników na boisku. Zawsze możemy sobie importować sprawdzone cykle treningowe innych osób (taktyki również), ale większą przyjemność sprawia stworzenie własnych schematów.



Bardzo ciekawym aspektem gry, na który notabene czekałem od dawna, jest pełna interakcja z prasą. W końcu możemy przed meczem prowadzić wojny psychologiczne, wypowiadać się o szansach innych, kłócić się, wyrażać zainteresowanie zawodnikami, komentować sytuacje kadrowe i tak dalej... Poprzez prasę może zawiązać się przyjaźń pomiędzy menadżerami albo wręcz odwrotnie - nienawiść. Dobre stosunki z dziennikarzami są bardzo istotne na stanowisku selekcjonera reprezentacji. Myślę, iż nawet w życiu rzeczywistym znajdziemy poparcie powyższego stwierdzenia. Wszystkie informacje z klubu i świata piłkarskiego dochodzą do nas w formie elektronicznych wiadomości. Dzień w "FM 2005" dzieli się na trzy fazy: ranek, popołudnie oraz wieczór. Właśnie za pomocą e-maili nawiązujemy kontakty transferowe, kadrowe, prasowe i inne. Chciałbym również uprzedzić, iż po objęciu funkcji trenera słynnej drużyny - w przypadku zwolnienia - nie jest powiedziane, iż z otwartymi ramionami przyjmą nas do innego, znanego klubu. To prawda, że nie ma sensu zaczynać nowej gry, ale poszukiwanie nowej pracy może zająć sporo czasu. Oczywiście nie musi być to stanowisko menedżera, ale - jeśli będzie nas to satysfakcjonowało - może być to posada asystenta szkoleniowca.



Zdążyłem napisać o wielu aspektach gry, ale jeszcze nie napisałem szerzej o wyglądzie meczu. Autorzy zdecydowali się ukazać boiskowe wydarzenia w różnoraki sposób. To od nas zależy, czy będziemy chcieli obejrzeć mecz wizualnie (kropki podpisane nazwiskami zawodników biegające za małą futbolówką), statystycznie (śledząc jedynie statystyki) czy przy wykorzystaniu tylko samego komentarza. Jakby tego było mało, twórcy wprowadzili podział ekranu. Dzięki temu możemy mieć podgląd na sytuację na boisku oraz na dane statystyczne. Ja osobiście zdecydowałem się na komentarz oraz wizualny podgląd. Niby kropeczki kropeczkami, ale ciekawie to wygląda, dobrze widać, kiedy piłka wpada do bramki po ziemi albo na wysokości "okna". Do tego trochę wyobraźni i wcale nie jest tak źle.



Tak jak nie ma róży bez kolców, tak nie było i nie ma gry bez błędów. Przede wszystkim trochę nieaktualna baza danych. Co prawda poślizg nie jest wielki, no ale jednak jest. Bardzo irytował mnie fakt, iż w reprezentacji Polski na wrześniowe spotkanie przeciwko Anglii wybiegł Andrzej Juskowiak. Chociaż nie mam nic przeciwko niemu, to jednak jego ostatni występ w kadrze to rok bodajże 2001! A takich "kwiatków" by się co nieco uzbierało. Dobrą wiadomością jest fakt, iż w internecie znajduje się patch, który eliminuje wspomniane nieścisłości, to znaczy aktualizuje bazę danych. Denerwuje mnie również fakt, iż częstokroć zdarzają się nierealne wyniki. Wygrywam Juventusem 8:0 z Lazio Rzym (!), by za parę dni przegrać z przeciętną Bologną. Jakby tego było mało, to zawodnicy warci grube miliony nierzadko marnują kilka "setek" pod rząd. Naprawdę zdarzają się takie śmieszne sytuacje, że napastnik stojący pięć metrów przed bramką przeciwnika mając idealnie podaną piłkę na wysokość głowy - zagrywa kilka metrów od słupka.



Strona techniczna produktu jest bardzo słaba. O grafice ciężko cokolwiek powiedzieć, bowiem co można rzec o kółeczkach uganiających się za piłka? Właściwie niewiele. Jedyne co mogę skomentować, to dobór kolorystyczny tabel i menu. Najważniejsze, iż człowiek nie dostaje oczopląsów, bo wtedy gra poszłaby w odstawkę. Autorzy dobrali odpowiednio wyważone kolory i całość prezentuje się estetycznie. Ameryki nie odkryję, jeśli napiszę, iż nie tego spodziewaliśmy się w XXI wieku... Z drugiej strony - wielu graczy sądzi, iż w ten sposób przedstawiane wydarzenia na boisku czynią grę niepowtarzalną, jedyną, z ogromną dawką klimatu. I z tym również ciężko się nie zgodzić. Tym niemniej wydaje mi się, iż prędzej czy później trójwymiarowa grafika będzie musiała być do serii wprowadzona. Od strony dźwiękowej również bardzo słabo. W tle nie uświadczymy żadnego urozmaicenia muzycznego, natomiast odgłosy dochodzące z boisk są - moim zdaniem - nader ubogie. Skoro autorzy nie zdecydowali się na kilka kawałków muzycznych, w ten sposób pozbawiając grę muzyki - to mogli urozmaicić dźwięki rodem z piłkarskich stadionów. A tak mamy tylko wrzawę z okazji sytuacji podbramkowych, jęki zawodu lub wiwaty pod zdobyciu bramki (gospodarze cieszą się głośniej od gości - całkiem realistyczne) i uderzenia werblem w bęben. I pomimo tego, iż wzbudza to jakieś emocje, to jednak zdecydowanie za mało.



Za lokalizację gry odpowiada firma CD Projekt. Jak to zwykle bywa w przypadku tej firmy, nie można mieć zastrzeżeń do spolszczenia. Owszem, dopatrzyłem się braku przecinków albo braku odstępów między wyrazami - ale to jest drobiazg i nie ma sensu wypominać. Wymagania sprzętowe... ciężka sprawa. Wszystko zależy od tego, ile lig sobie dobierzemy przed rozpoczęciem oraz jak obszerną bazę danych. Najlepiej mieć jak najwięcej pamięci RAM. Autorzy podają w wymaganiach minimalnych 128 MB, ale to jest chyba nieporozumienie. U mnie przy 512 MB i siedmiu ligach na dużej bazie danych gra chodzi całkiem dobrze. Jednak im mniej pamięci posiadamy, tym bardziej musimy okroić wybór lig. Chyba że chcemy czekać wieczność na przeładowanie wszystkich spotkań i informacji, ale jaka to wtedy przyjemność z gry?



Na koniec wypada mi polecić niniejszy produkt wszystkim. Jedynym, poważnym mankamentem gry jest oprawa techniczna. Owszem, nie ustrzeżono się drobnych błędów, ale w takim nawale opcji i danych trudno byłoby wydać produkt całkowicie pozbawiony wad, tym bardziej, iż niedociągnięcia spotykane w "FM 2005" są naprawdę marginalne. Starych wyjadaczy zachęcać nie muszę, całej reszcie proponuję spróbować. Jeżeli nie wciągnie pierwszego dnia, to dalej nie ma sensu się męczyć. Ale szczerze mówiąc - nie wyobrażam sobie, aby żaden sympatyk piłki nożnej nie znalazł w tej grze niczego pięknego. Dla mnie najważniejsza jest grywalność i realizm, a pod tym względem "Football Manager 2005" jest genialny.



Janek

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: menedżer | zawodnicy | kluby | piłka | dystrybutor | wydawca | football
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy