Epilepsja narastającym zagrożeniem dla graczy?

Szybkie gry akcji zamieniają swoich użytkowników w pacjentów ośrodków leczących epilepsję - donosi Hindustan Times w oparciu o wyniki badań lekarzy departamentu neurologii hinduskiego King George's Medical University.

Badacze twierdzą, że problemy w większości wypadków wynikają z nadwrażliwości na bodźce świetlne powiązanej z inną dolegliwością. Doktor RK Garg zakłada, iż w innych okolicznościach dzieci w wieku od 5 do 16 lat, które najczęściej cierpią na tę chorobę, nie miałyby żadnych kłopotów.

"Nawet kiedy idziesz na topografię komputerową lub rezonans magnetyczny, mózg dziecka może pracować tak jak u innych. Napady pojawiają się dopiero, gdy światło pochodzi z odpowiedniego środka przekazu, który wywołuje epilepsje" - dodaje Garg.

Badacze są zdziwieni, że młodzi gracze nie cierpią na epilepsję, kiedy np. oglądają telewizję. Ataki następują zaś chociażby, gdy dziecko obserwuje moment nagłego włączenia odbiornika telewizyjnego.

Choć epilepsja jest uznawana za chorobę dotykającą niewielkiej części populacji, może być palącym problemem wśród użytkowników gier. Szacuje się, że tylko 1 na 200 osób cierpi na jakąś formę padaczki, przy czym tylko 1 na 4000 osób jest zagrożona nią przez nadwrażliwość na światło. W przypadku graczy ryzyko wystąpienia napadów wzrasta.

Naukowcy prowadzący akcję Epilepsy Therapy Development Project zalecają stosowanie podczas rozgrywki środków zaradczych. Zaleca się granie w dobrze oświetlonych pomieszczeniach i robienie krótkich przerw co jakiś czas. Badacze sugerują również, że telewizor wyświetlający obraz z częstotliwością do 100 Hertzów nie powinien narażać graczy na nieprzyjemne dolegliwości.

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama