Wydawca: Razorworks
Dystrybutor: TopWare
Data premiery: styczeń 2001
Rodzaj gry: symulator lotu
Wymagania: PII-266, akcelerator 3D, 64 MB RAM, CD-ROM, karta dźwiękowa, HDD, system Windows 95/98
Ocena: 8/10
... Od dziesięciu lat Arabia Saudyjska i Jemen nie mogą dojść do porozumienia w kwestii ustalenia przebiegu wspólnej granicy, rezultatem czego są nader częste konflikty zbrojne. Obie strony mają zapewnione dostawy broni najwyższej klasy od swoich sprzymierzeńców. Odkrycie bogatego złoża ropy właśnie w regionie, o który toczą sie spory, dodatkowo potęguje napięcie. W końcu kolejna konfrontacja na granicy powoduje, że strony tracą cierpliwość i pustynia zaczyna rozbrzmiewać odgłosami pracy silników śmigłowców. Toczy się bitwa na "linii piasku" ....
Ten fragment to wstęp ze scenariusza do jednej z wielu kampanii, w których będziecie mieli możliwość wzięcia udziału. Od razu ostrzegam - gra nie jest przeznaczona dla fanów "szybkiej rozrywki" - tutaj wymagane jest przede wszystkim dużo cierpliwości, odrobina wprawy we "władaniu" śmigłowcem, oraz nauczenie się na pamięć kilku najbardziej przydatnych skrótów klawiszowych - niezbędnych w ferworze walki, kiedy to zerkanie na dołączoną przez dystrybutora "ściągę" jest po prostu stratą czasu.
Kupiłem grę, a w pudełku...
No właśnie - skoro to symulator, w dodatku o dość rozbudowanych scenariuszach walk, przydałoby się nieco więcej niż płyta z grą i karta rejestracyjna. I tutaj bardzo duży plus dla Topware. Gra została wzbogacona o obszerną, kilkudziesięciostronicową instrukcję, opisującą dokładnie wszystkie opcje w grze, parametry śmigłowców, zawierającą krótki kurs latania takimi maszynami, podstawy sztuki walki w przestworzach oraz dokładny przegląd wszystkich dostępnych kampanii. Mało tego - dołączono jeszcze ogromną "ściągawkę" dla pilotów - każdy klawisz to jedna lub kilka "ukrytych" opcji - bez takiej ściągawki ani rusz - jakikolwiek bardziej skomplikowany manewr bojowy to na początku nerwowe poszukiwanie skrótów klawiszowych, które wszystkie zostały wyszczególnione właśnie w dołączonej ściądze. Oczywiście do tego wszystkiego płyta z grą i karta rejestracyjna. Bogato, bogato...
Blacha w przestworzach
W Enemy Engaged będziecie mogli zasiąść za sterami jednej z dwóch "puszek" ze śmigłami - RAH-66 Comanche, jednego z najbardziej zaawansowanych technologicznie śmigłowców amerykańskich, oraz jego rosyjskim konkurentem - Ka-52 Hokum - bardzo charakterystycznego z powodu braku wirnika ogonowego. Maszyny te różnią się od siebie przede wszystkim wielkością - Hokum jest blisko 2 razy cięższy i z powodu swoich rozmiarów ma nieco mniejszą manewrowość niż Comanche. Prędkości maksymalne, lotu bokiem oraz zasięg przemawiają na korzyśc Comanche, natomiast prędkość wznoszenia i pułap to domena Hokuma. Nie będę się tutaj rozpisywał na temat różnych nowinek technicznych, jakie zastosowano w obu tych maszynach, bo traktuje o tym dość obszernie dołączona instrukcja obsługi, warty odnotowania jest natomiast fakt, że z powodu zaledwie dwóch dostępnych do gry maszyn ich zachowanie oraz uzbrojenie zostały odwzorowane bardzo dokładnie.
Grafika
Pod tym względem gra jest średnio wymagająca, ale z powodu toczących się w głównej mierze na oceanie oraz na pustyni walk nie spodziewajcie się superrealistycznie odwzorowanych miast czy też powalających z nóg detali terenu, który Was otacza. To jest symulator, a nie encyklopedia "Poznaj Arabię Saudyjską", dlatego grafika jest uproszczona, co nie znaczy, ze brzydka. Wszystkie obiekty odwzorowane są raczej szczegółowo, oprócz samolotów i helikopterów mamy także piechotę, naziemne działka, czołgi oraz mobilne wyrzutnie rakiet. Samoloty transportowe wyrzucają spadochroniarzy, bombowce zrzucają bomby - wszystko jak na prawdziwej wojnie. Rozdzielczości od 640*480 wzwyż, obsługa Direct 3D, czyli witajcie wszystkie popularne akceleratory 3D. Na komputerze klasy Celeron 500 z S3 Savage 16 MB gra pracowała całkiem przyzwoicie - czyli do optymalizacji kodu większych zastrzeżeń mieć nie można.
Dźwięk, czyli hełmofon
Zapomnijcie o zagrzewającej Was do walki muzyczce. Jak juz wspomniałem - to jest symulacja, a nie posiadówa u babci na działce połączona ze słuchaniem ciężkiego rocka. Hełmofon i komunikaty zeń płynące to jest wszystko, co będzie Wam dane słyszeć oprócz odgłosów wystrzałów oraz wybuchów. Non stop napływają informację o przebiegu działań na terenie wroga, o trafionych jednostkach, o sukcesach i porażkach. I to właściwie tyle - i aż tyle. Komunikatów jest taka masa, że jakakolwiek muzyka rozpraszałaby grającego, trzeba maksymalnie skupić sie na tym, co dzieje się dookoła - bo dzieje się bardzo wiele.
Witaj, dżojstiku mój
Bez dżoja jest trudno. Powiem więcej - jest cholernie trudno. Porządny dżoj z przepustnicą oraz kilkunastoma przyciskami to właściwie niezbędnik do Enemy Engaged. Precyzyjna awionika via klawiatura jest męczarnią, zapięcie do komputera dżoja pozwala w pełni cieszyć się możliwościami gry. Chcecie wykręcić sobie efektowną beczkę śmigłowcem - bez problemów. Lot bokiem, do tyłu, wiatry boczne, utrata stabilności, poduszka powietrzna, wir pierścieniowy, autorotacja - mówią Wam coś te terminy? Jeśli nie - oświeci Was oczywiście nieodłączna instrukcja obsługi. Jeśli natomiast czujecie się za sterami śmigłowca jak ryba w wodzie - cóż ja będę się tutaj produkował. Im dokładniejsze urządzenie sterujące, tym łatwiej i precyzyjniej będziecie mogli "ratować się" w przypadku wystąpienia nieoczekiwanych "okoliczności przyrody". Nie mówiąc już o precyzji celowania i strzelania we wroga...
Podsumowanko
Jak na symulator gra bardzo dobra. Zakładając, że idealny produkt dostałby 10/10, ujmujemy jeden punkt za ubogość (mimo wszystko) grafiki, oraz jeden punkt za zbyt skomplikowane, jak na "intuicyjne", menu ustalania parametrów kampanii czy też pojedynczych misji. Trzeba się sporo naklikać, nim osiągniemy zamierzony efekt. I dostajemy 8/10 i trzeba przyznać że jest to nota bardzo wysoka - wszak w symulacjach najważniejszy jest realizm i Enemy Engaged - trzeba przyznać - jest grą bardzo realistyczną. Jednym słowem - godną polecenia.
Jurand