Earth 2150: Lost Souls

Producent: Reality Pump

Wydawca: Zuxxez

Dystrybutor PL: TopWare Poland

Rodzaj gry: Strategia czasu rzeczywistego

Data wydania PL: 7 styczeń 2002

Wymagania sprzętowe: P 300, 64 MB RAM, karta grafiki z akceleratorem 3D, CD-ROM x8

Cena detaliczna: 39.95 PLN

Ocena: 8.5/10

Na półkach sklepowych od niedawna dostępna jest kolejna strategia czasu rzeczywistego z serii "Earth". Tym razem przyszła kolej na rok 2150 i "Earth 2150: Lost Souls". Nawiązuje ona do swojej poprzedniczki, wydanej przez firmę TopWare, zatytułowanej "Earth 2140", która to, po sporym sukcesie komercyjnym, doczekała się dodatku "Earth 2140: Moon Project".

Reklama



Historia serii rozpoczyna się w roku 2140, kiedy to Ziemia została podzielona na dwa walczące ze sobą ugrupowania - United Civilized States i Eurasian Dynasty. Ich bezwzględne walki doprowadzają do takiego stanu rzeczy, w którym ludność zaczyna schodzić pod powierzchnię i tam buduje swoje siedziby. Na niegdyś pięknej Ziemi wciąż toczą się bezlitosne wojny, na domiar złego, na skutek nieudolnych prób nuklearnych, zaczynają topnieć lodowce, a poziom wód na planecie zaczyna gwałtownie rosnąć. Czarę goryczy przepełnia fakt zbliżania się globu ziemskiego do Słońca - skutek: rosnąca temperatura. Jedynym wyjściem wydaje się opuszczenie tego tonącego okrętu. I tu pojawia się kolejny problem dla ludzkości - pojazdy zdolne przenieść większą ilość osób w odległe galaktyki posiada jedynie Eurasian Dynasty, a na taką odległą podróż ma też chrapkę jej przywódca - car Vladimir II wraz z rodziną i swoim dworem. A co z pozostałymi ludźmi? "Lost Souls" - Stracone Dusze, które niechybnie wyjdą naprzeciw przeznaczeniu i słuch o nich zaginie równie szybko jak o całej planecia Ziemia. Jednak po to człowiek posiada własną wolę, żeby sprzeciwiać się ślepemu losowi i... przeżyć! To zadanie czeka Ciebie, Graczu, w grze "Earth 2150: Lost Souls".



Gra podzielona jest na trzy kampanie: Euroasian Dynasty, Lunar Corporation i United Civilized States. Wybór jednej z nich jest równoznaczny z opowiedzeniem się po którejś ze stron.


Eurasian Dynasty - w niej wcielasz się w członka sił specjalnych tej formacji - Vedorova, którego zadaniem jest ochrona promów z surowcami niezbędnymi do budowy wahadłowców potrzebnych do ekspansji na inne planety. Ból tej nacji polega na tym, że prawie wogóle nie mają potrzebnych surowców. Inną kwestią jest brak na liście ewakuujących się osób naszego Vedorova. Jeśli się nie "wkręci" tam siłą, to marnie rysuje się jego przyszłość

Lunar Corporation - tutaj przyjdzie nam się wcielić w członkinie zespołu badawczego, który prowadzi intensywne badania nad przygotowanie teleportów do ucieczki z planety. Jednak do korporacji dochodzi wiadomość, że Eurasian Dynasty nie dopuści do skorzystania z takowych urządzeń. Efekt? Powstanie specjalnego odziału chroniącego prace nad projektem, dowódcą tego odziału jest właśnie ta młoda dama.

United Civilized States - w tej kampanii wcielasz się w postać Marcusa Gordian, który żyje w nieświadomości, aż do czasu kiedy połączone siły ED i LC przekraczają granicę Ameryki. Marcus jest jednym z wielu oszukanych przez system Golan, ale teraz także on będzie szukał wyjścia ewakuacyjnego z tej kryzysowej sytuacji.



Po wyborze scenariusza przechodzimy do sedna gry, czyli samej rozgrywki. Trzeba przyznać, że wszystkie trzy scenariusze różnią się znacznie od siebie. Każda korporacja posiada swoje zalety, wady, specyficzne dla siebie bronie i pojazdy, jedna posiada surowiec, inna nie - czyni to rozgrywkę bardziej atrakcyjną i wydłuża czas gry. Przykładowo siła United Civilized States opiera się na wysokiej mechanizacji przemysłu zbrojeniowego, frakcja ta posiada olbrzymi potencjał robotów i broni plazmowej.

Ciekawostką w grze jest istnienie tylko jednego surowca. Pomyślicie, że jest to zbyt duże uproszczenie podstawowej kwestii w RTS'ach. Jednak, według mnie, wcale to nie przeszkadza. Nie musimy sobie zawracać głowy problemami typu: tego tyle, a tego tyle do zrobienia tamtego. W grze dostęp do surowca jest drogą do końcowego sukcesu - ten, kto posiada kontrolę nad jego źródłem, dyktuje warunki. Wiecie już co jest jednym z ważniejszych czynników w grze, wiedzą to także komputerowi przeciwnicy. Źródła surowca będą głównym ogniskiem działań zbrojnych i wokół nich będzie się toczyć walka o dominację. Mając już surowiec możemy praktycznie wszystko - tworzyć nowe jednostki (tu zdać się możemy całkowicie na naszą fantazję).



Technicznie rzecz biorąc gra oparta jest na trochę ulepszonym silniku co "Earth 2150: Moon Project". Mimo tego, że posiada on swój wiek i nie jest najnowszy, to dalej cieszy oko pełnym trójwymiarem, możliwościa dowolnego obracania kamery. Świat gry jest pełen kolorów, istnieje cykliczność pór dnia, czego efektem jest zapalanie świateł w budynkach przy panujących ciemnościach. Aimacje wyglądają również bardzo dobrze - poczynając od wybuchów i efektownych walk, a na powstawaniu nowych budynków kończąc. Wszystkie elementy graficzne zostały wykonane ze szczególną starannością, wszystko po to, aby ukazać widok zniszczonej wojnami planety - trzeba przyznać: widok przerażający...

Oprawa dźwiękowa "Earth 2150: Lost Souls" jest również bardzo ciekawa. Po pierwsze: słuchając muzyki towarzyszącej rozgrywce nie popadamy w monotonię, gdyż zmienia się ona zależnie od sytuacji panującej na mapie. Po drugie: wszystkie odgłosy są odpowiednio dobrane i stonowane - nic nie męczy, ani nie drażni naszego słuchu.



Gra posiada także opcję multiplayer, dzięki której gracze mogą zmierzyć się między sobą poprzez sieć LAN, oraz pograć na wspólnym serwerze gry zwanym EarthNet - to dla tych, którzy szybko się uporają z komputerowym przeciwnikiem.



"Earth 2150: Lost Souls" jest ciekawą pozycją wśród ostatnio wydanych gier strategicznych, których akcja toczy się w czasie rzeczywistym. Jest to udana kontynuacja serii "Earth" i mimo tego, że oparta jest na tym samym silniku graficznym, to dalej potrafi cieszyć oko, natomiast sama rozgrywka wciągnąć na długie godziny. Dodatkową zaletą gry jest jej niska cena - 39.95 złotych. Gwarantuję, że każdy fan RTS'ów nie będzie czuł się zawiedziony.



Wakabajaszi

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: planety | dystrybutor | wydawca | Lost: Zagubieni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy