Duke Nukem: Manhattan Project

Producent: Sunstorm interactive

Wydawca: ARUSH Entertainment

Dystrybutor PL: LEM

Gatunek: platformówka

Termin wydania PL: 20 czerwiec 2002

Wymagania sprzętowe: PII 350, 64 MB RAM, akcelerator 3D

Cena detaliczna: 79 PLN

Ocena: 9/10



Źle się dzieje w Nowym Jorku... Zły, podstępny, wredny, okrutny, złośliwy (niepotrzebne skreślić) szaleniec Morphix opracował GLOPP - radioaktywne świństwo, które mutuje wszystko, z czym się zetknie. Wskutek tego posunięcia namnożyło się różnego rodzaju paskudztwa w NYC. Oprócz tego Morphix chce zapanować nad światem korzystając ze swojego tajnego laboratorium. Niedobrze, oj niedobrze...

Reklama



Na szczęście jest jeszcze nadzieja...

Dzielny, odważny, bohaterski, rycerski (nic nie skreślać) DUKE NUKEM. Tadaaaammmm. Wyżej wspomnianemu zachowaniu szaleńca Duke Nukem mówi stanowcze NIE. Po czym uzbrojony w podręczny arsenał idzie robić porządek.



I tak właśnie zaczyna się kolejna część przygód Duka, zatytułowana "Duke Nukem: Manhattan Project".

Gra, o dziwo - jest platformówką. Przyznam, iż na początku byłem nieco sceptycznie nastawiony do tego pomysłu, ale im więcej czasu spędzałem nad nią (oczywiście w celach wyłącznie służbowych, w końcu ktoś musiał ją zrecenzować), tym mój sceptycyzm mniejszy był. Trzeba przyznać, iż jest to nowoczesna platformówka. Przypomina nieco gry, które kiedyś były na flipperach, ale tylko nieco. Widząc Manhattan Project widać ile zmieniło się od tego czasu, jeśli chodzi o technikę. Duke może skakać, wspinać się, latać plecakiem odrzutowym, a nawet robić salta. W czasie przygód kamera przesuwa się w górę i na boki, można także zrobić zbliżenie. Zapis gry następuje automatycznie, a oprócz tego w dowolnym momencie możemy dokonać go własnoręcznie. W skrzynkach są różne różności typu amunicja czy apteczka, które sobie zbieramy, albo i nie. Od czasu do czasu oprócz świniarzy (czyli świń-gliniarzy) Duke spotyka innych (czytaj: mocniejszych) przeciwników. Właściwie to z biegiem czasu tych innych jest coraz więcej. Na przykład zielonookie panienki z biczami (heeh? sado-maso??), wybuchające latające roboty czy strzelające z uzi aligatory. A na końcu każdego z pięciu etapów czeka na nas BOSS. Ale cóż to dla takiego twardziela jak Duke... A gdy zabraknie nam amunicji (co się rzadko zdarza), to zawsze można poczęstować wroga kopniakiem (UWAGA - nie stosujcie tego na BOSSACH, na nich dobre są np. bomby, albo karabin maszynowy ;)).



Do przejścia nasz dzielny bohater ma osiem etapów. Są to po kolei: Dachowa Rewolta, Bitwa w Chińskiej Dzielnicy, Szaleństwo w Metrze, Mroczne Podziemie, Fabryka Strachu, Kłopoty z Tankowcem, Chore Odwierty, no i Wielki Finał. Każdy z etapów charakteryzuje się swoją własną specyficzną atmosferą oraz niebezpieczeństwami. Na przykład podczas Dachowej Rewolty musimy uważać, żeby nie spaść z dachu, Bitwa w Chińskiej Dzielnicy utrudniona będzie nieco przez samochody (trzeba uważać, żeby nas nie rozsmarowały po ulicy), a Szaleństwo w Metrze uatrakcyjnią oraz utrudnią nam pociągi metra. No i oczywiście oprócz tego stały zestaw wrogów.



Gra nie jest raczej przeznaczona dla jajogłowych intelektualistów lubiących wyszukane łamigówki umysłowe. A podstawowym problemem naszego bohatera jest dylemat moralny "Pistoletem go, czy z dubeltówki. A może po prostu dać mu kopa... hmmmm... muszę to przemyśleć..." ;) No, może od czasu do czasu trzeba jednak troszkę pogłówkować. Trzeba przecież znaleźć klucz do drzwi, otworzyć od czasu do czasu tajne przejście lub wyłączyć np. generator prądu, albo uratować laseczkę. Aaaaaa, właśśśśnie. Nie wspomniałem jeszcze o laseczkach. Otóż ten zły, okrutny i tak dalej Morphix nie dość, że brzydki, to jeszcze nieuprzejmy jest. Złapał kilka osobników płci żeńskiej (w dalszej części recenzji nazywanych umownie "laseczkami";)) i podłączył je do bomb pełnych GLOPPA. A zadanie Duka jest proste - uratować. Tak więc od czasu do czasu można, a nawet trzeba uratować jakąś jędrną laseczkę.

W tym miejscu chciałbym dodać, iż stanowczo odcinam się od pana Morphixa, i że wszelka zbieżność jego nicka z moim nickiem jest niezamierzona. Ja kobiety traktuję inaczej!



Gra mi się podoba. Po pierwsze ze względu na sensownie rozwiązanie odnośnie brutalności - można po prostu ustawić sobie hasełko. Muzyczka też jest spoko, oczywiście pasuje ona do klimatu gierki. Poza tym charakterystyczne dla Duka odzywki, laseczki, różni wrogowie, laseczki, mnogość broni, laseczki...

No i gra się bardzo miło, i przyjemnie. Coś w sam raz dla odstresowania się po pracy.



Dodatkowo razem z grę otrzymujemy sexowną firmową koszulkę - na pewno przyda się na lato. To ja już kończę. Obowiązek wzywa. Idę ratować lasecz.... khem... to znaczy idę ratować świat.



phix (NIE morphix ;))

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dystrybutor | Lem | wydawca | Manhattan
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama