Producent: Disney Interactive
Wydawca: Hulabee Entertainment
Dystrybutor PL: CD Projekt
Gatunek: przygodowa
Data wydania: kwiecień 2003
Data wydania PL: 15 maja 2003
Wymagania sprzętowe: Pentium 200 MHz, 32 MB RAM
Cena detaliczna: 49,90 PLN
Ocena: 7/10
Czy uważacie może, że nazwa recenzowanej tutaj gry jest Wam poniekąd znana? Może to być bardzo prawdopodobne, gdyż jej premiera niemal pokrywa się z kinową premierą filmu Disney'a o tym samym tytule. Tak samo gra jak i film przeznaczone są dla dzieci i według producentów, bawić się nią mogą nawet dzieci w wieku 3 lat (więc chyba jestem odpowiednią osobą do jej recenzowania, he he). W moim mniemaniu jest ona bardziej reklamą filmu niż indywidualną produkcją, co niewątpliwie wpłynęło na jej nienajlepszą jakość, ale o tym za chwilkę.
Stumilowy Las, jak zapewne wszyscy wiedzą, to... bardzo duży las. Nieubłaganie zbliża się dzień Wielce Wielkiego Przyjęcia, na którym to nie może zabraknąć Wielce Wielkiej Zupy. Aby mogła ona powstać, Królik potrzebuje różnych składników. Kto pomoże mu zebrać je wszystkie? Oczywiście Prosiaczek! Wcielamy się więc w małą, różowiutką postać i ruszamy przez leśne ścieżki, by wykonać powierzone nam zadanie. Tak wygląda fabularna strona gierki i nie ukrywam, że w moim mniemaniu pasuje ona całkiem dobrze do klimatu filmów o Kubusiu Puchatku. Przejdźmy jednak do szczegółów, bo szczegóły to jest to, co tygrysy lubią najbardziej!
W każdej grze najważniejsze jest pierwsze wrażenie. Jeśli jest ono dobre, to połowa sukcesu osiągnięta. Jeśli zaś nie jest ono pozytywne, to bardzo trudno jest przekonać gracza do dalszej zabawy. Nawet dzieci nie zadowolą się już chłamem. W przypadku gry "Prosiaczek i przyjaciele" pierwsze odczucie jest jak najbardziej pozytywne. Całość zabawy utrzymana jest w klimacie telewizyjnego odcinka Kubusia Puchatka, a więc przepełniona jest licznymi animacjami i filmikami. Postacie zachowują się naturalnie i wiernie oddają charakter tych znanych nam z telewizji. Napotykamy więc leniwego Kłapouchego, który ma problemy z rozróżnianiem kolorów, czy Kubusia - misia o bardzo małym rozumku i kilka innych postaci. No, ale dość tych ogólników.
Uruchamiamy grę i cóż widzimy? Na pierwszy rzut oka zauważyć można zniewalającą grafikę gry. Wszystkie mapy wykonane są w wysokiej rozdzielczości, dzięki czemu nie da się zauważyć popularnego w przygodówkach zjawiska "pikselozy". Wizualna część jest bardzo kolorowa i pełna ciepłych barw, wręcz cukierkowych - mógłbym rzec. Drugą rzeczą, która nasunęła się mi na myśl, to profesjonalna polska wersja językowa. Pomyślano oczywiście o dzieciach i wszystkie kwestie mówione są spolszczone i to nie byle jak. Głosów użyczyły te same osoby, które brały udział w telewizyjnej adaptacji przygód Kubusia. Jeśli jednak gracz czuje się na siłach i ma ochotę poćwiczyć czytanie, to może również włączyć opcję napisów. Muzyka, choć nie należy do najlepszej, jaką miałem przyjemność słuchać, to jest przyjemna dla ucha i nastawia optymistycznie do życia. Nawet nie wiecie, jak miło jest sobie czasem włączyć grę tak słodką, jak ta. Połączenie tych wszystkich elementów daje wyśmienity efekt.
Warto wspomnieć o tym, że gra jest typową przygodówką, która polega głównie na zauważaniu przedmiotów i odpowiednim ich wykorzystaniu, ale to nie wszystkie atuty gry. Jak już mówiłem, do zupy potrzeba składników, ale nie liczmy na to, że wszystkie leżą gdzieś w lesie! By zdobyć niektóre z nich, trzeba wykonać pewne zadania. Dla przykładu, by zdobyć garnuszek miodu od Kubusia, trzeba pomóc mu dostać się do jego chatki. Żeby otrzymać pieprz od Sowy, trzeba pomóc jej odnaleźć klucz do domku na drzewie. Według twórców gry, zagadek jest kilkadziesiąt, ale ja nie znalazłem ich wiele więcej niż 10. Są również minigierki, których według autorów ma być 4, ale ja wyodrębniłem tylko trzy z nich. Są to: układanie stłuczonego przez Puchatka słoiczka na miód, przeprawienie się na drugi brzeg rzeki i ułożenie przypraw w kolejności alfabetycznej. Gdzie podziało się parędziesiąt zagadek i jedna minigierka? Może to mi brak dziecięcej wyobraźni by je zobaczyć, a może ich w ogóle nie ma? Ale w końcu to nie "Syberia", żeby tak się czepiać szczegółów. Mimo, iż gierki są stosunkowo proste, to wymagają od młodego gracza znajomości alfabetu i umiejętności logicznego myślenia. Podsumowując, wszystkie zadania i zagadki pozwolą nam zdobyć wszystkie elementy Wielce Wielkiej Zupy i zakończyć naszą przygodę. Owymi składnikami są: mleko od Kangurzycy, pieprz od Sowy, garnuszek miodu od Kubusia, osty od Kłapouchego, 10 żołędzi i jedno dowolne warzywo pochodzące z ogródka Królika. Przy żołędziach trochę się zatrzymam. Pomyślcie sobie, że co minutę podnosicie z ziemi jeden z żołędzi i oglądacie ten sam rysunek, słuchając jednocześnie tych samych słów Prosiaczka: "Żołądź, to mój przysmak!". Jest to co najmniej denerwujące i może po kilkunastu minutach doprowadzić do obłędu. Zaokrąglając liczbę żołędzi, musimy odszukać 6 przedmiotów różnego typu. Pomyślcie więc: ile czasu może nam to zająć? Tutaj właśnie pojawia się wielki minus gry, czyli jej długość. Mi osobiście gra zajęła około 20 minut, z czego jakieś 60% to oglądanie scenek animowanych. O ile mogę znieść prostotę zagadek i minigier, to długość zabawy mnie rozbroiła! To jest według mnie przynajmniej żenujące. Wprawdzie ja nie mam 3 lat, ale podejrzewam, że nawet małe dzieci bez większych trudności ukończą grę tak szybko, jak ją zaczęły. Żeby lepiej zobrazować, jak gra jest krótka powiem, że składa się ona dokładnie z 16 lokacji. Fakt ten jest bynajmniej śmieszny i rzuca cień na całą grę. Żeby tylko gra była dłuższa trzykrotnie, to praktycznie nie miał bym jej nic większego do zarzucenia. No i znów pasuje mi tutaj wlepić przysłowie: nie ma róży (albo Prosiaczka, jak ktoś woli) bez kolców. Dodam jeszcze jedno. Twórcy gry przewidzieli także to, że dzieci nie będą sobie mogły poradzić z niektórymi zagadkami, i zamieścili dokładny opis przejścia gry w dołączonej do gry instrukcji. W wypadku kłopotów rodzice będą więc mogli pomóc maluchom.
Czas na wyrok. Teraz sobie odpowiemy na pytanie, będące swoistym być, czy nie być dla gry. Czy jest ona warta kupna? Ujmę to w taki sposób: jeśli cena gry Was nie straszy, to jak najbardziej. Jeśli zaś przeciwnie, to nie kupujcie jej, bo wtedy szkoda Waszych pieniędzy. A teraz poważnie. "Prosiaczek i przyjaciele" to gra idealna dla najmłodszych użytkowników komputera. Uczy myśleć logicznie, działać szybko i zapewnia doskonałą rozrywkę. Wszystko utrzymane we wspaniałym baśniowym świecie Disney'a. Jedyną wadą gry jest to, że jest zdecydowanie za krótka, ale mimo to jest ona wykonana w przemyślany sposób.
OLO